
Państwo Kamasz uprawiają truskawki w Gawrońcu (gm. Bukowiec) od 2008 roku. Z hektara potrafią zebrać nawet 20 ton owoców
- Praca w polu zaczyna się od posadzenia sadzonek – mówi Ewa Kamasz, plantatorka. – Sadzą je u nas dwie osoby przy użyciu sadzarki. Potem krzewy trzeba pielęgnować, czyli obhaczkować ręcznie. Pracuje na polu wtedy dziesięć osób. Pryskamy krzewy na szarą pleśń. Ziemi dostarczamy minerały dzięki obornikowi lub kwasowi humusowemu, pochodzącemu z węgla drzewnego. W porze kwitnienia kwiatów najważniejsze jest, by swoją pracę wykonały owady zapylające. Bez ich udziału truskawki nie urosną. Następnie ścielimy między rzędami słomą, by truskawki były czyste. Na początku czerwca nadchodzi najprzyjemniejszy etap pracy, czyli zbiory. Wtedy zatrudniamy od dziesięciu do dwudziestu osób z sąsiedztwa. Po zbiorach dalej trzeba dbać o krzewy, by powtórzyły kwitnienie. Należy skosić liście, obhaczkować i nawieźć, aby krzewy zawiązały plony na następny rok. Truskawka to roślina 2 – 3 letnia – tłumaczy.
Państwo Kamasz zajmują się uprawą truskawek od dwunastu lat. – W Gawrońcu mamy 1,5 ha własnej ziemi i 1,5 ha dzierżawimy. W tym roku uprawiamy 2 ha truskawek oraz po pół hektara grochu i pszenicy, by stosować płodozmian. Klientom oferujemy odmiany bardzo wczesną vibrant, średnio wczesną asia i późną florence. Wszystkie te odmiany mają w Polsce idealny klimat do wzrastania. Truskawki są bardzo cennym źródłem witamin z grupy B, C i PP. Zawierają sole organiczne, wapń, fosfor i żelazo. W składzie mają fitoncydy, związki o właściwościach bakteriobójczych – zachwala pani Ewa.
Wraz z mężem zaopatrują się w potrzebne środki już na początku roku, gdy by uniknąć kłopotu z brakiem towaru. - Każda sadzonka kosztuje 55 gr za sztukę. Na hektar pola przypada 33 tys. sadzonek. Przy dobrych plonach z hektara upraw otrzymujemy 20 ton owoców. Zależy mi na jakości, a nie na ilości owoców, dlatego nie stosuję sztucznych nawozów. Bardzo ważne jest podlewanie. Mamy swoją studnię głębinową, dlatego nawadnianie nie stanowi problemu. Trzeba zwrócić uwagę, czy na krzewach są już owoce. Podlanie truskawek w dzień może spowodować szok termiczny i choroby owoców. W ubiegłych latach cena za kilogram truskawek wynosiła 4 – 5 zł. W tym roku ze względu na dużą suszę, a przez to małą ilość owoców cena prawdopodobnie będzie wyższa. Owoce sprzedajemy głównie detalicznie. Mamy stoisko w Bukowcu. Współpracujemy z odbiorcą, który handluje naszymi truskawkami w Bydgoszczy na targu. Wiele osób kupuje też u nas w domu. W przypadku dużej ilości owoców, sprzedajemy je do zakładu przetwórczego na musy i dżemy - opowiada.
Koronawirus niewiele zmienił w uprawach. – Pracownicy hakowali co trzeci rządek, by zachować odstęp – mówi plantatorka. – Nosili także maseczki. Jeśli nadal będzie taki wymóg, tak samo będziemy pracować podczas zbiorów. Zbieranie owoców zawsze odbywa się w jednorazowych rękawiczkach, by zapewnić bezpieczeństwo pracownikom i klientom – podsumowuje Ewa Kamasz.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Za wyższą cenę niech sobie sami wpier.. sory zjedzą .smacznego. Gdzie susza????????????????
Tak samo jest z kartoflami na targowisku na Mariankach,kupują w marketach za 2,99 a już nawet po1,99 a sprzedają pazerniaki jako polskie z pola po 6 zł. Ludzie pomyślcie........
Jednego roku susza, choć nie wydaje mi się żeby było tak źle. Ale ok może się nie znam. Innego roku za dużo deszczu to wam pognije wszystko. Co roku wymyślanie nowej pseudo propagandy żeby usprawiedliwić wzrost cen. Ale żeby już jeden z drugim ubezpieczył uprawy albo zainwestował w uprawy to nie. Wtedy rękę do rządu wyciągać i krzyczeć daj, daj, daj.