
Wyjaśnienia do opublikowanego przed tygodniem tekstu o złym stanie zabytkowego dworku w Kawęcinie, przysłał do naszej redakcji prezes zarządu spółki dzierżawiącej nieruchomości Arend Jan Hendriks
Przypomnijmy: według grupy mieszkańców Kawęcina dach budynku zawalił się, a do wyburzenia miało dojść celowo. Więcej na ten temat przeczytasz w artykule Dwór w Kawęcinie. Tak znika historia.
Dzierżawca nieruchomości zaprzecza temu. - Nie miały miejsca żadne działania polegające na celowych wyburzeniach dokonanych w dworku, za które odpowiedzialność miałaby rzekomo ponosić nasza spółka – wyjaśnia Arend Jan Hendriks, prezes zarządu spółki Hendripol. - W momencie objęcia przez nas przedmiotu dzierżawy w posiadanie, dworek był w katastrofalnym stanie, ponieważ wcześniej nie podejmowano żadnych działań w celu dbałości o zabytkowe miejsce. Przed rozpoczęciem dzierżawy, PGR dokonał samowolnego usunięcia ścian nośnych i belek stropowych, pozostawiając budynek dworu bez podparcia i istotnie naruszając jego stabilność. Następnie po likwidacji PGR-ów, budynek pozostał bez żadnego gospodarza, który zadbałby o jego należyty stan i wygląd i stał się składnicą materiałów budowlanych dla okolicznych mieszkańców i jednocześnie obiektem służącym ich pozyskiwaniu wskutek pozbawiania go elementów konstrukcyjnych, dekoracyjnych i wystroju – dodaje.
Jak tłumaczy prezes Hendripolu zawarta przez spółkę umowa z właścicielem obiektu zakłada zabezpieczenie budynku w okresie dzierżawy, jednak realizację tego obowiązku utrudnia toczący się od wielu lat bój z mieszkańcami okolicznych zabudowań, którzy uzurpują sobie rzekomo im przysługujące „konstytucyjne prawo” do wchodzenia na dzierżawiony teren, co miało również miejsce podczas wizytacji konserwatora zabytków. Arend Jan Hendriks twierdzi, że mieszkańcy niszczą ogrodzenie, wyrzucają i i składują na tym terenie różnego rodzaju śmieci, systematycznie kradną drzewo z parku i drewno będące w budynku dworku tj. schody, belki, deski itp. Sprawą naruszenia praw dzierżawcy zajmuje się obecnie Komenda Powiatowa Policji w Świeciu.
Dzierżawca odniósł się także do wycinki drzew. - W bieżącym roku zgodnie z wydanymi zaleceniami konserwatorskimi na terenie parku przeprowadzono prace porządkowe mające na celu oczyszczenie go z suchych drzew i krzewów. W tym czasie niemalże codziennie, zwłaszcza nocą okoliczni mieszkańcy wchodzili na teren parku kradnąc drzewo. Dodatkowo prezes zarządu Hendripolu przekazał informacje, że wycinka drzew przebiega w oparciu o zezwolenia odpowiednich organów.
Spółka dzierżawi pałac, park i prawie 330 ha gruntów rolnych od Agencji Nieruchomości Rolnych.
Od redakcji: przepraszamy, że nie udało nam się skontaktować z dzierżawcą przed publikacją, przez co w tekście nie mogły zabrać głosy wszystkie zainteresowane strony. Jednocześnie informujemy, że pomimo wysłania pisma do Kujawsko-Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w dniu 20 maja 2020 r. do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zadane przez nas pytania.
fot. Zuzanna Kasprzyk
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten człowiek nie ma zielonego pojęcia z jaką perełką ma do czynienia. Ten zabytkowy dwór był własnością rodu Panów Kawieczyńskich od czasu średniowiecza. Oczywiście przebudowywany na przestrzeni wieków, nie mniej dostał się w łapy człowieka który popadł w konflikt ze wspólnikiem, co niestety finansowo go nie utrzymało na powierzchni. Mógł jednak dwór z parkiem odsprzedać. Przy okazji jako Holender nie zachowuje się jak dawni Olendrzy, tylko jak zwykły ekonomiczny menel. historiaszlachecka.pl
Człowieku co ty wypisujesz za bzdury żeby nie ten holender to ta wioska już dawno by nie istniała ten człowiek daje ludziom pracę mogę się założyć żeby nie on to połowa pracowników by teraz siedziała i czekała żeby GOPS dał zasiłek
Uważam, że przede wszystkim winny jest konserwator zabytków, ale ten pan też nie jest bez winy. O żadne pomieszczenia po pałacowe nie dba. Mam wrażenie, że przynajmniej problem się sam rozwiąże jak wszystko się rozleci.