Reklama

Szanse na wyleczenie Mikołaja z Laskowic, rodzice widzą w terapii dr Abramsona. Trwa walka o zdrowie chłopca

Rodzice Mikołaja są wdzięczni wszystkim za pomoc, ale nadal walczą o zdrowie syna. Mimo chemii chłopiec cały czas ma guzy na oku. Nadzieją na całkowite wyleczenie jest wylot do Stanów Zjednoczonych

Mikołaj Schmidt ma 11 miesięcy i pochodzi z Laskowic, a większość swojego życia spędził w szpitalach. Kiedy miał zaledwie dwa miesiące rodzice Marika i Marcin dowiedzieli się, że choruje na retinoblastomę - nowotwór złośliwy oczu. - Prawe oczko Mikiego zostało zakwalifikowane do kategorii E nowotworu, czyli najgorszej z możliwych - wyjaśnia Marika Wróbel, mama Mikołaja. - Nowotwór zajął aż 92 proc. gałki ocznej. Lewe zakwalifikowano do kategorii B. Mikuś miał zaledwie 2 miesiące, a choroba była już tak zaawansowana, że istniało ryzyko przerzutów - dodaje. 

Miki natychmiast rozpoczął chemioterapię. Niestety rak zniszczył widzenie w prawym oku. Po sześciu cyklach, guzy były nieaktywne. Rodzina wierzyła, że najgorsze jest już za nimi i będą mogli skupić się na walce o zdrowie Mikołajka, bo chemia strasznie go osłabiła.

Radość nie trwała długo. Po miesiącu, podczas wizyty kontrolnej okazało się, że jest wznowa na oku widzącym. Lekarze zdecydowali się na podanie Mikiemu chemii dotętniczej. - Chemia niby pomaga, guzy się zatrzymały, ale nie zmniejszają się - wyjaśnia mama Mikiego. - Jesteśmy zrozpaczeni, ale nie chcemy i nie możemy być bezradni. Walczymy o ratunek dla naszego dziecka. W USA jest dr Abramson, który jest specjalistą w leczeniu siatkówczaka i ratuje takie dzieci. W Polsce lekarze mówią o płytce radioaktywnej do oka, która niesie za sobą bardzo duże ryzyko powstania kolejnego nowotworu, a Mikołaj jest w grupie wysokiego ryzyka. Po konsultacjach w klinice dr Abramsona wiemy, że naszego syna czeka laserowy zabieg i krioterapia oraz konsultacja neurologiczna i rezonans. Wszystko zostało wycenione na 87 dolarów, czyli około 320 tys. zł.  Mamy nadzieję, że kolejna chemia dotętnicza, która jest dodatkowo płatna, nie będzie już konieczna. Leczenie w USA pozwala zminimalizować skutki uboczne i daje największe szanse na uratowanie wzroku i życia Mikiego. Zrobimy wszystko, żeby pomóc naszemu synkowi. Nowotwór rośnie siłę i z każdym dniem maleją szanse Mikiego. W dodatku obawiamy się, że przez Covid-19 loty zostaną wstrzymane - dodaje. 

Dlatego tak ważny jest czas i liczy się każda pomoc. Zbiórka pieniędzy prowadzona jest na portalu  www.siepomaga.pl/miki. Kto nie może wesprzeć finansowo rodziny, może przekazać plastikowe nakrętki. W całym powiecie znajdują się punkty, w których można je oddać. Dodatkowo pomoc w odbiorze nakrętek zadeklarowali kurierzy InPostu Daniel Stolarski i Patryk Olek, którzy podczas dostarczania paczki pod dany adres w gminach Osie, Jeżewo, Drzycim, Lniano mogą zabrać nakrętki i przekażą je dalej. 

Jak tylko uda się zebrać wymaganą kwotę na zbiórce  i przelać pieniądze do kliniki, rodzice Mikołają dostaną termin przylotu i wyruszają z synem na leczenie do Stanów Zjednoczonych. 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do