Strażackie murale w Lnianie. Jak powstawały i co się na nich znalazło?

W tym roku strażacy postanowili zrobić remont remizy. Wrota garaży obito nową blachą, a na niej wymalowano obrazy strażaków w akcji

Remiza Ochotniczej Straży Pożarnej w Lnianie mieści się na ul. Długiej 1, ale nie wszyscy o tym wiedzą. Zdarza się nawet, że podczas wydarzeń w pobliskiej świetlicy wiejskiej nieroztropni kierowcy zostawiają pod bramą swoje samochody. - W tym roku uznaliśmy, że koniecznie trzeba odnowić naszą siedzibę, ponieważ bramy zaczęła zżerać korozja - wyjaśnia druh Mikołaj Grabowski, prezes OSP Lniano. - Kiedyś myśleliśmy o automatycznych bramach, ale okazało się, że ze względów konstrukcyjnych ich montaż nie jest możliwy. Dlatego trzeba było odrestaurować istniejące bramy, na które zostało założone nowe poszycie - dodaje.

Wrota zostały obite nową blachą przy wsparciu gminy i sołectwa Lniano. Strażacy postanowili pójść krok dalej. - Regularnie wybieramy się z pogadankami na temat bezpieczeństwa do przedszkoli i szkół, ale nie wszyscy wiedzą nawet, gdzie mieści się nasza remiza - opowiada druh Mikołaj Grabowski. - Chcieliśmy to zmienić i w ślad za innymi remizami w Polsce postanowiliśmy na naszych wrotach od garażu stworzyć murale - dodaje. Dzięki własnym środkom druhów i pomocy sponsorów udało się zaprosić do współpracy znanego artystę Roberta Kuklę, zajmującego się malarstwem, scenografią teatralną, projektowaniem graficznym, street artem, muralami. Artysta ma podobne dzieła na Śląsku, a także w województwie zachodniopomorskim. Strażacy z Lnianie mieli dokładnie sprecyzowany plan. Przekazali zdjęcia druhów ze sprzętem strażackim i chcieliby to one zostały przedstawione na muralach. - Artysta był zaskoczony, ale bardzo wiernie odwzorował zdjęcia - komentuje Grabowski. - Na naszą prośbę pojawił się również nasz patron - św. Florian, a na muralach można rozpoznać konkretnych druhów. Sam jestem zaskoczony precyzją z jaką, w tak krótkim czasie, pan Robert namalował te dzieła. Widać nawet odbicie kościelnej wieży w jeziorze. Efekt jest olśniewający - dodaje. Na wrotach garażu widać druhów ze 100-letnią sikawką konną, przy samochodzie oraz podczas czerpania wody z jeziora.

Już podczas pracy mieszkańcy z ciekawością przychodzili pod remizę i podziwiali dzieło, a ludzie zatrzymywali się samochodami.