
Dzisiaj przedstawiamy inny rodzaj działalności rolniczej. O Nadwiślańskiej Spółdzielni Producentów Rolnych Grono opowiada nam jej prezes Jerzy Kaliszewski.
- Było nas paru chłopaków. 20 lat temu wszyscy jeździliśmy z warzywami na giełdę do Chwaszczyna. Wszyscy twierdzili jednak, że giełda upadnie. Właśnie wtedy zdecydowaliśmy się uruchomić grupę producencką - opowiada prezes Nadwiślańskiej Spółdzielni Producentów Rolnych Grono. Było to 16 lat temu. Ta forma organizacji była, jak wyjaśnia prezes, najbardziej demokratyczna. Zaczynali w Wielkim Lubieniu.
Teraz siedziba spółdzielni mieści się w starej szkole w Wielkim Zajączkowie. Są tu chłodnie, rampy dla aut, biura. Do spółdzielni należy siedmiu producentów. - Warzywa hodujemy pod osłonami. Gdyby przez tyle lat hodować je w ziemi, ta byłaby wyjałowiona - tłumaczy pan Jerzy. Kaliszewscy również mają gospodarstwo, należy do małżonki pana Jerzego. - Kiedyś, kiedy funkcjonowały jeszcze Celulozy w Kwidzynie i Świeciu uprawialiśmy warzywa w korze. Nawet profesorowie nauk rolniczych mówili, że to my jesteśmy specjalistami w uprawie warzyw, a nie oni. Pytali jak wyhodować je w korze?! - uśmiecha się pan Jerzy.
Warzywa rosną m.in. w specjalnych matach kokosowych sprowadzanych ze Sri Lanki. Ich folie to już profesjonalne budowle z automatyką.- Trzeba kontrolować mnóstwo parametrów np. nawadnianie czy ph - opowiada prezes. Wszyscy zajmują się produkcją ogórków i pomidorów. Trzy razy w tygodniu każdy z producentów je dowozi.
Ogórki szklarniowe, w hurcie, w tym roku można sprzedać za od 1,7 zł do 2 zł. Pomidory czerwone za 2,6 zł do 2,8 zł za kilogram, a malinowe od 3,5 do 4 zł. [ tekst powstawał tydzień temu, podczas ostatniej rozmowy prezes spółdzielni wyjaśnił, że ceny radykalnie spadły - przyp. zk] W 48 godzin znajdą się w sprzedaży. Są na paletach, każda partia jest specjalnie oznakowana, żeby “w razie czego” można było ustalić z którego miejsca dokładnie pochodzą. - Najwięcej w naszej spółdzielni zarabia kierowca - śmieje się pan Jerzy i dodaje, że razem z “Gronem” jeździ on od 12 lat. A jego praca jest bardzo ważna. Trasa ciężarówki przewożącej warzywa jest ustalona co do minuty. Oprócz Carrefoura pan Jerzy wymienia jeszcze dwóch prywatnych odbiorców, z którymi współpracują. - Mamy szczęście, że nigdy nie trafiliśmy na nieuczciwego kontrahenta - mówi.
Pan Jerzy uważa, że czerwone pomidory są u nas niedoceniane, bo wielu producentów zrywa je zbyt wcześnie. Powinne być czerwone zanim trafią na rynek.
Sezon trwa do marca do listopada. W gospodarstwach producentów pracownicy często potrzebni są tylko w tym czasie. - Sprowadzaliśmy pracowników z Ukrainy i bardzo byliśmy zadowoleni z ich pracy. Wykonywali ją odpowiedzialnie i porządnie - mówi pan Jerzy wyjaśniając, że zatrudnianie pracowników do zbiorów to domena samych producentów a nie spółdzielni. A to niestety bywa problemowe. - Chcielibyśmy płacić dużo więcej, ale przy takich cenach warzyw, nie da się tego zrobić - mówi. Na działalność spółdzielni idzie 1,5 procent z obrotu. W 2019 roku było to niecałe 30 tysięcy złotych. Spółdzielnia i jej członkowie angażują się również w życie społeczne. Współorganizują Święto Pomidora, biorą udzial w Dniu Dziecka w sołectwach i kupują rowery oraz sprzęt sportowy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pomidory malinowe od 3,5 - 4 zł. u producenta, a w handlu powyżej 10 zł. chyba, że trafi się jakaś promocja.
A kiedy u nas Carrefur,który miał niby za Brico powstać??