
Na wsiach trwają przygotowania do zimy. Podobnie jest w gospodarstwie ogrodniczym Szymona Stachurskiego. Zanim jednak rośliny zasną, pod kołderką utkaną z tegorocznych liści, trzeba o nie zadbać
Najpierw poznaję Grzegorza Stachurskiego. Sprowadził się do Chrystkowa z małżonką osiem lat temu spod Bydgoszczy i zaczął prowadzić gospodarstwo warzywne. Trzy lata temu ten spłachetek ziemi zaczął przejmować jeden z synów - Szymon. Na dwóch hektarach byliny zajmują raptem pół hektara, stoją w donicach, w równych rządkach. Za nimi kapusta, nie da się nie zauważyć, że wyjątkowo udana.
Widać też wiekowy sad. Sadzony “za Niemca” rodzi starymi odmianami - kronselką czy grochówką, która nawet do lutego leży w trawie. Na tych niezebranych jabłkach pasą się zimą i wczesną wiosną sarny, dokarmiane jemiołą, która dla tych przeżuwaczy jest naturalnym sposobem odrobaczenia. Sad owocuje spektakularnie, ale nie co roku. Raz pan Grzegorz na soki sprzedał… 18 ton jabłek.
W zabudowaniach gospodarczych - królestwo pana Grzegorza. Jest rzeźbiarzem. Wszechobecny zapach wierzby okazuje się zapachem topolowych kłód z których powstają masywne Świątki, a w warsztacie kolejne mniejsze formy. Pan Grzegorz z warzyw zrezygnował, za to z rzeźby nie.
Chociaż też tak nie do końca, bo jednak kiszoną kapustę dla znajomych z żoną zrobi. - Nie używamy chemii, tutaj wszystko rośnie naturalnie - mówi. Pod rośliny trafi co najwyżej obornik czy kompost. Buraki pana Grzegorza miały w tym roku po kilka kilogramów. Co zresztą potwierdza Szymon, którego ojciec nie może się nachwalić. Jeden i drugi opowiada z pasją. Jeden o rzeźbie, drugi o roślinach.
Aktualnie trwają przygotowania do zimy - Pielimy rośliny, bo jeżeli zostawilibyśmy chwasty w doniczkach, to przy naszych słabych zimach na wiosnę zostałyby tylko one - Szymon tłumaczy, że w ostatnich latach chwasty nie zasypiają na zimę. Za to delikatniejsze rośliny i owszem. Do ziemi w doniczkach trafią też mikroorganizmy. Poprawią kulturę gleby. Rośliny lepiej poradzą sobie na wiosnę. - To lepsze rozwiązanie niż stosowanie chemii - wyjaśnia Szymon.
Specjalizuje się w bylinach. Rodzina pojawia się na targu w Grucznie, na Zielonym Targu w Tleniu, ich rośliny pojawiły się w Rolniku czy na największych targach w Minikowie. Można też przyjechać bezpośrednio do nich. Te wyjazdy to nie tylko zarobek, ale poszukiwanie odbiorców i nawiązywanie współpracy. Szymon rzucił etatową pracę na rzecz gospodarstwa, zresztą jest technikiem agrobiznesu, po bydgoskiej szkole ogrodniczej. Swoje pieniądze z etatu od lat inwestował w ogrodnictwo. Ma już zrobione nawadnianie i nie ukrywa, że na start sporo trzeba wpakować w taki interes.
Trawy widać z daleka. To miskanty, prosa, turzyce, trzcinniki czy trawa bambusowa. Są też urocze “kocie ogonki”, niewysokie z kłosami puchatymi właśnie jak ogon kota. Są rojniki, z łaciny “wiecznie żywe” sukulenty, które ostatnio stały się strasznie modne. - One urosną nawet na piasku - śmieje się Szymon i dodaje, że nie lubią żyznej ziemi. A u nich trzecia klasa rzecznych mad - ciężkiej gleby. Pięknymi kwiatami darzą dwubarwne pnącza - clematisy. W sezonie, gwiaździste kwiaty przyjmują intensywnie limonkowo-fioletowe barwy. Są też takie rośliny, które pokochają motyle czy pszczoły - lawenda, budleja dla motyli, ogrodowa szałwia, jeżówki i pysznogłówki. Tych ostatnich odmian jest sporo - Mam np. intensywnie różową odmianę o nazwie “Bee happy” - mówi Szymon. Są skalnice, goździki, floksy - Floksy jeszcze do niedawna były “babcinym kwiatem”, typowym dla Polski. Teraz można kupić tylko zagraniczne sadzonki - Szymona dziwi, że niby polski kwiat a jednak przyjeżdża do nas zza granicy. Opowiada o paszportach roślin - zakupując niektóre sadzonki dostaje się dla nich paszport, a dana odmiana ma genom zarejestrowany na firmę. W gospodarstwie nie może być więcej sadzonek niż na paszporcie.
Zresztą tymi ciekawostkami o ogrodnictwie Szymon sypie całą rozmowę - o roślinach z “in vitro”, o hodowlach sadzonek w Afryce. Opowiada też co, gdzie się przyjmie. Podpowiada jak zadbać o juki czy żurawki. Z jego roślin można by skomponować ogród kwitnący cały rok. Ostatnie pokazuje barbule. Pachnące półkrzewy, kwitnące na niebiesko o najróżniejszych kolorach liści, nazywa ostatnimi kwiatami jesieni. Czy da się wyżyć z ogrodnictwa? - Okaże się na wiosnę - mówi Szymon. Prace ruszą w kwietniu. Budzące się rośliny, zostaną po przymrozkach obrane z “kołderki” starych liści. A te po kompostowaniu zmienią się w ziemię do wykorzystania np. pod dynię. Bo tutaj jak w przyrodzie, nic się nie marnuje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie