
W sobotę w Sośnie zorganizowano uroczystą galę podsumowującą pomoc dla poszkodowanych w sierpniowej nawałnicy. Wiele dostali także ze Świecia. Spora w tym zasługa czytelników „Nowego Świecia”
W Sośnie założono fundację Zawierucha, która koordynuje pomoc płynącą z całej Polski. Z Poznania pomagają harcerze, którzy regularnie pojawiają się z darami. Do małej gminy wracają także regularnie strażacy ochotnicy z Gdyni. Ze Świecia jeździ tam Roman Krześniak, którego sylwetkę przedstawiliśmy kilka tygodni temu.
- No i się zaczęło. Telefon nie przestawał dzwonić. To co się działo, przeszło ludzkie pojęcie - uśmiecha się Krześniak. Jednej z rodzin w Sośnie, która straciła dom, przedsiębiorca z Warszawy zafundował nowy z bali. Właśnie kończy się jego budowanie. Powinni się tam wprowadzić jeszcze przed świętami. Wigilijny barszcz będą mogli ugotować w kuchni, której wyposażenie przyjechało ze Świecia.
- Jeden mieszkaniec przekazał nową kuchnię. Kompletny zestaw mebli w dodatku z piekarnikiem i płytą grzewczą. Coś niespodziewanego.
Do domu Krześniaków przywożono także słodycze, zabawki i artykuły szkolne. W ostatni piątek do godz. 22 trwało przygotowywanie świątecznych paczek dla dzieci. - Ktoś przywoził nam kilogram cukierków, a my skrupulatnie dzieliliśmy je tak, żeby każde dziecko miało dokładnie to samo w swojej paczce - podkreśla Kamila, żona Romka.
- W sobotę przed godz. 6 wyruszyliśmy z ostatnim transportem sprzętów do Sośna. Wróciliśmy do Świecia i jechaliśmy kolejny raz na galę, gdzie rozdawałem dzieciom paczki. Głos wiązł mi w gardle, gdy ich wyczytywałem i widziałem ich radość - opowiada Krześniak. Dzięki zaangażowaniu świecian świąteczne paczki przygotowano dla 44 dzieci. Krześniakowie oceniają, że każdy dostał paczkę o wartości ok. 50 zł. Oprócz słodkości uzupełniały ją także tekturowe ozdoby przekazane przez sulnowski Bart, m.in. choinki, bombki, które dzieci mogły pomalować.
- Mam zdjęcia, na których widać jak ci najmłodsi się z tego cieszyli, taką zupełnie szczerą i niewyrachowaną radością. Duża frajda dla nich i dla mnie, ale dla mnie także stres - wspomina Krześniak.
Oprócz mieszkańców w pomoc zaangażowały się też całe instytucje. Drugi punkt przyjmowania darów musiał otworzyć brat Romka w Gródku. - Zawsze wydawało nam się, że mamy duży dom, ale teraz okazał się za mały. Samochodu nawet nie opłaca się wstawiać do garażu, bo i tak za chwilę trzeba będzie go wystawić, jak ktoś coś przywiezie - śmieją się Krześniakowie.
Ze Szkoły Podstawowej nr 1 do Sośna Romek zawiózł cały bus gier, zabawek, pluszaków i słodyczy. Artykuły szkolne dostarczyli uczniowie szkoły w Krąplewicach. W zbiórki zaangażowała się także społeczność SP nr 5 w Świeciu. Swoje dołożyła też SP nr 2.
- Chciałem im wszystkim podziękować. Także zarządowi i pracownikom firmy Bart, którzy mnie w tym dziele pomocy od początku mocno wspierają - wymienia Krześniak. - Sporo dostaliśmy także od Eweliny Ostrowickiej, która prowadzi sklep z artykułami bhp i z firmy Ewa Mar, która użyczyła nam busa. Inaczej np. mebli byśmy przewieźć nie mogli. Pomagali także właściciele restauracji Spiżarnia i spora rzesza często bezimiennych osób, które przyjeżdżały do mnie do domu.
Romek Krześniak podkreśla, że to nie koniec pomocy. Cały czas przyjmuje dary. Najbliższy transport planuje na połowę stycznia.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie