Reklama

Produkuje rocznie 400 kilogramów miodu. Małgorzata Siczek-Cichocka zdradza jaki miód jest najlepszy i jak dbać o pszczoły

03/09/2017 14:32

Małgorzata Siczek-Cichocka pasiekę odziedziczyła po ojcu. Mieszka w Ernestowie, ale pszczoły jeździ doglądać do Czapel


Z imą jest z nimi mniej problemu – deklaruje pszczelarka. – Tylko w styczniu sprawdzam, czy mają dość pokarmu i profilaktycznie dorzucam tzw. ciasto, czyli mieszankę miodu, cukru pudru i pyłku kwiatowego. To im starczy, żeby dotrwać do wiosny.


Jej ojciec miał siedemdziesiąt uli. Dziś ich liczba została zredukowana do dziesięciu. – Mama nie chciała się tym osobiście zajmować, a pomyślałam, że tak długie tradycje w naszej rodzinie muszą być kontynuowane i tak zajęłam się hodowlą pszczół – wspomina Siczek-Cichocka. Pszczelarzem był już jej prapradziadek.


Ule przez cały czas stoją w tym samym miejscu, za domem przy trasie ze Świecia do Czapel, co wcale nie znaczy, że produkują tylko jeden rodzaj miodu.


- Obok są sady, więc jest nawet trochę miodów spadziowych, nie brakuje rzepaku, lip, różnych polnych kwiatów – wymienia pszczelarka. – Dlatego nie można narzekać na brak różnorodności, a pozostawianie ulów w jednym miejscu to zawsze oszczędność czasu i pracy, który trzeba poświęcić, żeby je przewieźć.



Tysiąc odcieni słodyczy

W jej domu szczególnie ceniony jest miód faceliowy. Facelia to roślina porastająca wczesną wiosną pola i przydrożne rowy. Pszczelarze nazywają ją królową roślin miododajnych. W Polsce najczęściej rosną jej błękitne gatunki. – Taki miód jest bardzo delikatny, słodki, ale to specyficzna słodycz – mówi pani Małgorzata. – Zdaję sobie sprawę, że w ten sposób można opisywać w zasadzie każdy miód, ale naprawdę nie znajduję słów, żeby go inaczej opisać. Trzeba spróbować. Nie sprzedajemy go, zostawiamy tylko dla nas.


Na sprzedaż wędrują pszczele owoce wypraw do lip, rzepaku, rosnących dziko kwiatów. Kilka lat temu pszczelarka dostała wyróżnienie na Festiwalu Smaku w Grucznie. – Ale potem już się tam nie pojawiałam. Zrobiła się z tego impreza o komercyjnym charakterze, co zupełnie mi nie odpowiada.


Mówi, że najlepszym sposobem sprzedaży jest klasyczny marketing szeptany. Zadowoleni z jej miodów polecają ją kolejnym potencjalnym klientom. W ten sposób pozbywa się wszystkich zapasów, a w tym sezonie z dziesięciu uli udało się otrzymać 400 kg miodu.



Bez histerii z opryskami

Małgorzacie Siczek-Cichockiej nie straszne są także opryski stosowane przez rolników na polach. – Nie można tego demonizować, nie jest tak źle jak się niektórym wydaje – mówi. – Przynajmniej w mojej okolicy – dodaje z   uśmiechem. – Jeżeli ktoś ma ule pod lasem, skąd pszczoły latają do rzepaku, a dalej ciągną się zboża, które są pryskane, to nie ma powodów do niepokoju. Zwłaszcza, jeśli rolnicy pamiętają, żeby nie pryskać podczas godzin pracy pszczół. Lepiej zostawić, to na wieczór, gdy te siedzą w ulach   – radzi pani Małgorzata. Dodaje także, że wielu rolników nie stosuje sztucznych środków, ale oparte na naturalnych składnikach odżywki. – Boją się kontroli i utraty dopłat. Co nie znaczy, że nie przydałoby się więcej szkoleń dla rolników, nie wszyscy zdają sobie sprawę z przydatności pszczół, z tego ile roślin zapylają.


Miododajne zwierzęta mogą podróżować z pożytkiem na odległość 3-4 km. Z uli w Czaplach jako pierwszy w czerwcu wyjmuje się miód rzepakowy. Pod koniec lipca przychodzi czas na lipowy. Między rzepakowym a lipowym zbierane są produkty wielokwiatowe.



Oszczędnie z grzaniem

– Mogę się też pochwalić miodem z nawłoci. Także jest popularny w mojej rodzinie – zdradza pani Małgorzata. Nawłoć to żółta roślina polna, która kwitnie od sierpnia do września. Miód z niej jest szczególnie polecany osobom, którym dokucza nadciśnienie. Obniża je. Podobnie zresztą jak czosnek. Pomaga udrożnić drogi moczowe, wspiera zwalczanie kamicy nerkowej. W okresie przeziębień udrożnia górne drogi oddechowe.


- Tak to już jest, że latem mało kto u nas w domu sięga po miód, za to zimą coraz częściej pojawia się na stole. Herbata z miodem i cytryną to przecież wciąż skuteczny sposób na przeziębienie.


Pszczelarka podkreśla jednak, że nie można dodawać miodu do herbaty zaraz po zalaniu jej wrzątkiem. – Miód podgrzany powyżej 40 stopni traci większość swoich właściwości zdrowotnych. Dlatego należy poczekać.


Tak samo jest w przypadku krystalizowania się pszczelego wytworu. – Każdy prawdziwy i naturalny w pewnym momencie stwardnieje. Między innymi dzięki temu może stać latami. Jeżeli nam to nie odpowiada, to można słoik włożyć do garnka z ciepłą wodą i cierpliwie poczekać aż się rozpuści. Niestety, zbytnie podgrzanie wody sprawi, że miód stanie się w zasadzie bezużyteczny.




Małgorzata Siczek-Cichocka
Trzeba zaglądać do uli co dwa-trzy tygodnie

Pszczelarze i tak starają się sprzedawać jak najbardziej kremowy miód. W tym celu używają tzw. wirówek – miodowych pralek, które z ramek wyjętych z ula wydobywają miód i mieszają go na gładką masę, które potem wędruje do słoika. Te najlepsze wirówki, w których mieści się kilka ramek kosztują nawet kilka tysięcy złotych, muszą być wykonane ze stali nierdzewnej. Inne tworzywo może zepsuć smak miodu. Są elektryczne, ale także ręczne, gdzie mieszadło napędza się korbą. Skutecznie ćwiczą mięśnie ramion.


- Na szczęście mam po ojcu porządną wirówkę, w której mieści się pięć ramek miodu. To ulga w trakcie sezonu – nie ukrywa pani Małgorzata. Najtrudniejsze dla niej jest podjęcie decyzji, kiedy ramkę z ula przenieść do wirówki. Trzeba zwracać uwagę jakim paskiem woskowizny jest pokryta. – Jest za cienki, to woda nie dość odparowała i z miodu zrobi się wino – mówi Siczek-Cichocka. – A wyjmiemy go za późno, to będzie tak skrystalizowany, że nie przełożymy go do słoika. Dlatego trzeba uważać i latem zaglądać do uli co dwa-trzy tygodnie. Za to zimą jest zdrowo i spokojnie.


Ten artykuł ukazał się w trzecim numerze tygodnika Nowe Świecie (grudzień 2016). Więcej o rolnictwie w powiecie świeckim przeczytasz w naszym tygodniku w każdy czwartek

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do