Jacek i Joanna Pamuła zajmują się w Morsku produkcją soków niskopasteryzowanych od trzech lat. Zaczynali od jabłkowych. Teraz można kupić u nich też sok z maliny, wiśni, rokitnika, gruszki i porzeczki. - Wciąż odkrywamy nowe smaki - mówią
Nowe Świecie: Jak długo wasza rodzina zajmuje się sadownictwem?
Jacek Pamuła: - Jeśli chodzi o Świecie, jesteśmy drugim pokoleniem, które zajmuje się sadownictwem. W latach 70-tych tata kupił małe, pięciohektarowe gospodarstwo sadownicze, które nie miało następcy i następnie je powiększał. Ale moja babcia, pochodziła z terenu grójeckiego, największego obszaru sadowniczego w Europie. Następnie przeniosła się do Złotnik Kujawskich i stamtąd wyemigrowała do Bydgoszczy. Mój tata, jako dorosły człowiek, przy pomocy rodziców kupił gospodarstwo w Morsku. Wcześniej w czasie wakacji był tu na zbiorach i stwierdził, że zostają tutaj.
Ile obecnie gospodarstwo ma hektarów?
Jacek P.: - Dzisiaj gospodarstwo ma 25 ha. Przy czym nie wszystko obsadzone jest wyłącznie jabłoniami czy gruszami i malinami. Jesteśmy na etapie wymiany sadu posadzonego w latach 90-tych. Dlatego w tej chwili połowa ziemi jest obsadzona, a druga czeka na nowe nasadzenia.
Ile jest jabłoni?
Jacek P.: - Około 9 ha. Mamy około 3,3 tys. drzew na 1 ha. Ale tak, jak wspomniałem trudno to dokładnie policzyć, bo jesteśmy na etapie wymiany sadu. Średnio zbieramy 30 ton jabłek, choć są lata i gorsze i lepsze. 30 proc. zbiorów przeznaczamy na produkcję soków.
Na czym polega wymiana sadu?
Jacek P.: - To duży wysiłek finansowy i organizacyjny. Nie można wymienić sadu od razu, bo z czegoś trzeba żyć, a na owocowanie drzew czeka się kilka lat.
Joanna P.: - Czekamy też na odpowiednie odmiany.
Jacek P.: - Drzewka, które my chcemy trzeba zamawiać minimum z dwuletnim wyprzedzeniem. Nie kupujemy nie licencjonowanych jabłoni. Dzięki temu drzewa i owoce są lepszej jakości, nie są zawirusowane. Mój dziadek kiedyś mówił, że sad zaczyna się w szkółce. I to jest prawda. Jeśli kupi się brzydkie drzewko, to sad nigdy nie będzie piękny, bo przez następne lata będziemy walczyć z chorobami.
Jak wygląda praca w sadzie w ciągu roku?
Jacek P.: - Po przymrozkach, czyli za około dwa tygodnie zaczynamy cięcie drzew. Potem trzeba pozbierać gałęzie. Następnie jest pierwsze nawożenie. Na przełomie marca i kwietnia pojawiają się pąki i pierwsze choroby. W międzyczasie walczymy z owadami. Trzeba też zawiesić pułapki feromonowe. A przed kwitnieniem trzeba wprowadzić pszczoły. Mamy zaprzyjaźnionego pszczelarza, które nam je przywozi. Czasami trzeba kupić trzmiele, bo się okazuje, że jest zimno i nie będzie lotu pszczół. Na początku maja kończy się kwitnienie i trzeba przerzedzić owoce. W czerwcu zaczynamy zbiory malin, potem jabłek i gruszek. To trwa mniej więcej do listopada, bo oprócz rwania jabłka zbieramy jeszcze spady, które sprzedajemy dalej.
Skąd pojawił się pomysł, by tłoczyć soki?
Jacek P.: - W pewnym sensie to był pomysł ojca, bo zawsze ubolewał, że nie można przetwarzać owoców samemu. Ale takie były czasy. Około 2000 roku pojechaliśmy do Niemiec do zaprzyjaźnionego sadownika. Tam zobaczyliśmy tę produkcję. Przekonaliśmy się wtedy, że sadownicy z Niemiec radzą sobie w ten sposób, że produkują dodatkowo soki, cydry i inne alkohole. Tam jest to dozwolone. Wróciliśmy do Polski i zaczęły się schody. Nasz system prawny nie był przystosowany. W Polsce tych maszyn nie można było kupić. Przepisy nie były jasne.
Joanna P.: - Pięć lat temu zaczęliśmy dochodzić, jak to zrobić. Okazało się, że trzeba spełnić mnóstwo wymogów, dopiero w 2013 roku udało nam się temu wszystkiemu sprostać.
Jak powstaje sok?
Jacek P.: - Soki wykonywane są tylko z dobrego materiału, czyli jabłek rwanych. Po rwaniu są przebierane, sortowane i myte. Potem owoc jest rozdrabiany w całości, dzięki temu zachowujemy większość witamin. Wówczas to wpada do prasy, sok ścieka wraz z częściami owoców i wtedy jest pasteryzowany. Nasze soki podlegają niskiej pasteryzacji w temperaturze 80-82 stopnie. W tym wypadku tracimy około 10% wartości odżywczych (Politechnika Gdańska robiła badania na naszych sokach), przy wysokiej pasteryzacji stracilibyśmy około 70% wartości. Soki mętne, takie jak my mamy, nie powinny być poprawiane, czyli klarowane. Soki klarowane, a nawet piwo, tracą większość swoich wartości odżywczych i witamin.
Ile jabłek jest w 3 l soku?
Jacek P.: - Wydajność jabłek wynosi około 60%. W przypadku maliny jest to już 50% przy sokach tłoczonych na zimno, czyli żeby wyprodukować 1l soku malinowego, potrzebujemy około 2 kg owoców.
Ile litrów soku w ciągu roku produkujecie?
Jacek P.: - Kilka tysięcy litrów. Teoretycznie jestem w stanie wyprodukować 300 litrów na godzinę. Zmiana trwa 6 godzin, co daje około 1,5 tys. litrów dziennie. Ale nie produkujemy codziennie.
Gdzie można kupić soki Pamuła?
Joanna P.: - W Świeciu jesteśmy w sklepach GS, Społem, Platan i Wędliny z Drzycimia. Prowadzimy sprzedaż bezpośrednią. Można nasze produkty dostać też w Trójmieście, Toruniu, Bydgoszczy i Grudziądza. Poza tym uczestniczymy w różnych targach.
Ten artykuł ukazał się w szóstym numerze tygodnika Nowe Świecie (styczeń 2017). Więcej o rolnictwie w powiecie świeckim przeczytasz w naszym tygodniku w każdy czwartek
Aplikacja nswiecie.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie