Reklama

Beata Widera łączy rolnictwo z handlem. Jak ocenia tegoroczne uprawy warzyw?

Bez handlu bym nie przeżyła - komentuje Beata Widera, która już od 20 lat uprawia swoje warzywa w Sulnowie. Pracę na roli łączy ze sprzedażą warzyw na targowisku i w niedawno otwartym sklepie na Mariankach

Beata Wider pochodzi ze Świecia, ukończyła szkołę handlową, ale po wyjściu za mąż przeprowadziła się do Sulnowa, do teściów. Razem z mężem zaczęli uprawiać odziedziczone hektarowe gospodarstwo. - Mam warzywa takie jak marchew, pietrucha, ale też dużo ogórków, pomidory, fasolę - opowiada Beata Widera. - Nadmiar warzyw, którego nie wykorzystałam na własne potrzeby zaczęłam sprzedawać po skrzyneczce na targowisku w Świeciu. Z czasem postanowiliśmy z mężem postawić folię. Mieliśmy własne rozsady, pomidory, brokuła, ale to była ciężka praca, bo folia była opalana. Nocami, co dwie godziny zmienialiśmy się z mężem i chodziliśmy podkładać do pieca. To był czas kiedy spałam po trzy godziny dziennie, więc uznaliśmy, że to nie ma sensu - dodaje. 

Te wszystkie obowiązki pani Beata łączyła z wychowywaniem czwórki dzieci, które dziś są już dorosłe. Najmłodsza córka Aleksandra obecnie pomaga mamie sprzedawać. - To jest kochane dziecko, bo wiem, że nie ma prywatnego życia tylko pomaga mi całymi dniami. Wstajemy rano o godz. 6, pakujemy skrzynki z warzywami na samochód i jedziemy rozstawiać stoisko na osiedlu Kościuszkach, gdzie sprzedaje córka - opowiada pani Beata. - Później jadę do hurtowni dokupić warzyw, których nie mam u siebie w gospodarstwie i jadę zostawić warzywa w sklepie na Mariankach. Później wracam do Sulnowa, popracować w gospodarstwie razem z pracownikiem. Około godz. 14 wracam do Świecia, zabieram córkę z Kościuszek i jedziemy na dwie godziny do sklepu na Mariankach, który jest otwarty do godz. 17. Po powrocie do domu mam trochę czasu dla wnuczki, rodziny, ale też trzeba zerwać warzywa na następny dzień - dodaje.

Działka państwa Widera położona jest na żyznych glebach i podmokłym terenie. To sprawia, że po ostatnich deszczach rośliny nie wymagają jeszcze podlewania. - Ten rok w skali od 1 do 10 oceniam na osiem - komentuje pani Beata. - Ogórki nie obrodziły. Powinnam teraz zbierać po 200-300 kg ogórków co dwa dni, a dziś mam zaledwie 100 kg. Fasola, cukinia i pozostałe warzywa to co innego. Jest bardzo dobrze - dodaje. 

U pani Beaty znajdziemy jej własne buraczki na botwinkę, które cały czas wysiewa. Co ważne warzywa są nawożone wyłącznie obornikiem. - To sprawia, że po ukiszeniu ogórki mogą stać przez dwa lub trzy lata i się nie psują - komentuje. 

Ustalając ceny kobieta kieruje się własną intuicją i doświadczeniem oraz ilością towaru danego dnia. - Jeśli mam dużo ogórków czy fasoli to sprzedaje za niższą cenę, bo nie chcę żeby się zmarnowało, a klienci się najedzą i będą zadowoleni- wyjaśnia. - Czasami sprzedawcy z targowiska mieli mi za złe, że mając dużo ogórków schodzę z ceną do 3 zł, bo oni mieli na przykład po 5-6 zł, ale ja chciałam wyprzedać wszystko. W tym roku ogórków jest tak mało, że sprzedaję je po 6 zł - dodaje. Sadzonki pomidorów pani Beata posadziła przed ostatnim wiosennym mrozem, który zniszczył wszystkie. - W ten sposób z 200 sztuk krzaków pomidorów kupionych za 400 zł nie zostało nic. Byłam wściekła. Dokupiłam już tylko 30 krzaków, żeby mieć pomidory na własne potrzeby, a jeśli coś uda się sprzedać to dobrze - komentuje.

Państwo Widera chcą rozwijać swoje gospodarstwo i ponownie założyć folię. - Przede wszystkim do uprawy pomidorów, ogórków, ale również rozsad. - Lubię wiedzieć co uprawiam, sadzę i mam gwarancję jaki to gatunek - komentuje Widera. 

 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-08-18 12:04:04

    Nie w Sulnowie, a na Kaczych Dołach. Kobieta, która sukcesywnie niszczy obrzeże chodnika, przy ul. Kosciuszki, wjeżdżając mimo zakazu, na teren handlowy. Już nie wspomnę, że przez co najmniej godzinę, rano i godzinę po południu blokuje dostęp do przejście dla pieszych. A co do gospodarstwa. Wystarczy przejść się z szosy Laskowickiej w stronę Chmielników, żeby zauważyć, że tam nie ma żadnego hadziajstwa, jest jeden wielki nie posprzątany bardak.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-08-19 15:15:00

    Kacze Doly przepraszam gdzie to, bo chyba nie w Polsce?Blokuje chodnik dziwne troszke ,bo ja moge przejsc swobodnie nie ma z tym problemu.A nie uniknione postawić auto w momencie za i rozladunku towaru.A co do gospodarstwa radzilabym zbadac sobie oczy ,bo chyba jakis problem wystepuje.Jak mozna byc takim zawistnym czlowiekiem masakra.I na 1000 opini klientów jedna taka to nie problem.Pozdrawiam serdecznie i dziekujemy za opinie kazdy ma prawo do swojej.

    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-08-19 18:32:11

    Na ul. Kosciuszki nikomu korona z glowy nie spadnie jesli przejdzie chodnikiem 2m obok w chwili rozładunku. Ludzie juz od wczenych godzin rannych czekaja by zakupic swieze warzywa i owoce. Ja gorąco polecam. Miła i fachowa obsługa.

    • Zgłoś wpis
  • gość 2020-08-19 19:18:18

    Po pierwsze panie bądź pani na tym kawałku chodniku nie tylko pani Beata jeździ samochodem a warzywa i owoce ma zawsze świeże i godne każdej ceny. ???? Serdecznie polecam z całego serca

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    ZadowolonaKlien - niezalogowany 2020-08-19 15:48:51

    Super i sklep i targowisko zawsze świeże warzywa i owoce bardzo polecam

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do