Do pożaru doszło w niedzielę, 8 kwietnia, ok. godz. 15. Wtedy to stali rezydenci jednej z działek zauważyli na swej posesji rozprzestrzeniające się języki ognia. Zaczęli walczyć z żywiołem na własną rękę. Ale nieodzowna okazała się interwencja straży pożarnej
- Gasiłem. Koledzy też gasili, ale ogień szedł szybko od drogi w kierunku wału - opowiadał jeden z mężczyzn. - Zadzwoniliśmy po straż. Panowie szybko zjawili się na miejscu i opanowali ogień.
Świadkowie pożaru podejrzewają, że doszło do niego od niedopałka, który ktoś nieumyślnie wyrzucił przechodząc obok. To popularne miejsce spacerów. A ładna pogoda wyciągnęła z domów prawdziwe tłumy, które w te okolice wędrują po wiślanym wale mijając po drodze zamek.
- Byliśmy z dziećmi na dziedzińcu. Widzieliśmy ogień przy wale i pędzącą na sygnale straż. Dobrze, że to nie było bliżej zamku. Strach puścić dzieci, żeby sobie pobiegały - komentują spacerowicze.
Z pożarem walczył jeden zastęp straży pożarnej. Jeszcze przed godz. 16 druhowie zajmowali się jedynie dogaszaniem pogorzeliska. Wypalona została łąka o powierzchni ok. 15 na 50 metrów.
Aplikacja nswiecie.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie