
Pies miał rozciętą głowę i nie mógł się podnieść. Nie wiadomo czy będzie jeszcze kiedykolwiek widział
22 grudnia o godz. 21.30 policjanci weszli do gospodarstwa w Bąkowie, gdzie zastali skatowanego psa. Pisaliśmy o tym tutaj. Pies trafił do lecznicy weterynaryjnej. - Mnóstwo badań, wyników, liczne potłuczenia, nawracające krwotoki, leki, kroplówki, kolejne badania, wylewy podspojówkowe, obawa czy psiak będzie jeszcze kiedykolwiek widział, szycie ran na głowie... Tyle cierpienia na jednego psa, to stanowczo za wiele! - podkreśla Kinga Kaniecka, prezes Fundacji Dobre Ludki. - To średnio duży pies, który był trzymany na łańcuchu w koszmarnych warunkach. Wiemy, że kilkucentymetrowe rozcięcia na głowie, liczne inne, krwawiące rany, powstały wskutek uszkodzeń mechanicznych, prawdopodobnie ciosów zadanych siekierą... - dodaje.
Po kilku dniach leczenia psiak podejmuje próby jedzenia, podnosi się na cztery łapy i próbuje chodzić, ale cały czas podłączony jest do leków. - Za szybo, żeby mówić jakie będą rokowania czy określać dokładny stan psa - mówi Kaniecka.
Policja zajęła się właścicielem psa, który wyrządził mu krzywdę. - 65-letni mężczyzna usłyszał już zarzuty - informuje sierż szt. Damian Ejankowski, p.o. oficer prasowy KPP w Świeciu. - W chwili zatrzymania miał 1,9 promila alkoholu w organizmie - dodaje. Za znęcanie się nad psem mężczyźnie grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Na rzecz leczenia czworonoga trwa zbiórka pieniędzy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie