
O głośnej sprawie bomby pod samochodem nauczycielki z Warlubia pisaliśmy już wielokrotnie. Za jej skonstruowanie odpowiedział mąż, który jak się teraz okazuje już wcześniej usiłował zabić swoją żonę. We wrześniu zapadł wyrok w tej sprawie
Przypomnijmy. 12 czerwca 2017 r. rano pani Agnieszka, nauczycielka warlubskiej szkoły zaparkowała w pobliżu szkoły swoje auto, którym przyjechała z domu z Grudziądza. Gdy wysiadła usłyszała miarowe tykanie zegara. Kobieta schyliła się pod samochód i to co zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach. Do samochodu przyczepiony był ładunek, który przypominał bombę zegarową.
Natychmiast ewakuowano szkołę i pobliski Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy, w których było blisko 700 osób. Na miejsce wezwano saperów. Od samego początku podejrzewano, że za atakiem na nauczycielkę stoi jej mąż Dariusz R., bo w bombie użył zegara z ich sypialni. Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został zatrzymany i trafił do aresztu. Przyznał się do podłożenia ładunku, ale zeznał, że nie chciał zabić żony.
Skonstruowana przez Dariusza R. bomba była złożona z pojemnika po lodach wypełnionego petardami i pojemnika po soku wypełnionego masą pirotechniczną. Wszystko było podłączone do budzika i baterii. Bomba miała wybuchnąć zanim kobieta dojechała do szkoły, na szczęście nie zadziałała.
Mimo, że Dariusz R. leczył się wcześniej psychiatrycznie to biegli orzekli, że w chwili, gdy podkładał bombę był poczytalny. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa kwalifikowanego (dokonanego w sposób szczególny, nietypowy). W 2018 roku został skazany na 15 lat więzienia.
W 2017 roku małżeństwo było w trakcie burzliwego rozwodu. Do służb już wcześniej wpłynęło zawiadomienie o próbie zabójstwa żony przez Dariusza R., lecz dopiero przy okazji sprawy z bombą śledczym udało się zebrać wystarczające dowody, żeby postawić zarzut wcześniejszej próby zabójstwa.
W maju 2016 r. mąż miał przeciąć w samochodzie żony przewody hamulcowe. Pojazdem jechała kobieta razem z małym synkiem. Na szczęście oboje zdążyli z niego wysiąść zanim doszło do tragedii. Wszystko to zostało potwierdzone na sali sądowej.
We wrześniu br. w Sądzie Okręgowym w Toruniu zapadł wyrok w tej sprawie. Dariusza R. został skazany na 10 lat więzienia, ale mężczyzna ma przejść terapię, ze względu na zaburzenia osobowości. Ma również zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz zbliżania się do nich. Byłej żonie i 10-letniemu synowi musi zgodnie z wyrokiem zapłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia.
Wyrok nie jest prawomocny. Zarówno obrońca, jak i oskarżyciel biorą pod uwagę apelację.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie