
W ciągu tygodnia w Milewie spłonęła stodoła, budynki gospodarcze i chlewnia. - Ewidentnie mamy do czynienia z podpalaczem - komentują strażacy
Wczorajszego wieczoru już kilka minut po godz. 18 zawyły syreny większości jednostek w gminie Nowe. Straż pożarna dostała zgłoszenie o pożarze słomy w stodole w Milewie. - Na miejsce pojechało pięć zastępów OSP - relacjonuje Michał Goliński, dyżurny KP PSP w Świeciu. - Jednostka JRG wyjechała do zdarzenia, ale została zawrócona, bo druhom dość szybko udało się opanować sytuację - dodaje.
Jednostki wróciły do baz i kolejny raz rozległ się alarm syren. Kolejne wezwanie do tego samego gospodarstwa w Milewie. Tym razem w popegeerowski gospodarstwie w płomieniach stanęła chlewnia. Kiedy strażacy przybyli na miejsce cały budynek objęty był ogniem. Na szczęście w środku nie było zwierząt, plonów, ani sprzętów rolniczych, tylko słoma. Dziesięć zastępów straży pracowało przy opanowaniu ognia, w tym dwie jednostki Państwowej Straży Pożarnej. Na miejscu była również policja. Wokoło budynku było pole kukurydzy, więc było niewielkie zagrożenie, że pożar się rozprzestrzeni. Akcja została zakończona o godz. 6.39. Tym razem właściciel oszacował straty na 100 tys. zł.
W ciągu tygodnia to był już czwarty pożar w tym gospodarstwie. Pierwszy miał miejsce 30 lipca. Wówczas po godz. 14 całkowicie spalił się kompleks drewnianych budynków gospodarczych wart 30 tys. zł. Dwa dni później, w sobotę około godz. 19 zaczęła płonąć ogromna stodoła o wymiarach 110 na 13 metrów. Połowa obiektu się spaliła. Udało się ocalić tą część, gdzie składowane było zboże. Straty wyceniono na 100 tys. zł.
- W tym przypadku mamy ewidentnie do czynienia z kimś, kto najwyraźniej lubi patrzeć na akcje gaśnicze strażaków - komentuje Paweł Puchowski, oficer prasowy KP PSP w Świeciu. - Warto pamiętać, że mamy okres żniw, kiedy na polach jest bardzo dużo sprzętu rolniczego i może dojść do pożaru. Strażacy mogą być potrzebni w zupełnie innym miejscu, żeby ratować ludzi i ich dobytek. Tymczasem do wczorajszej akcji gaśniczej zaangażowani byli strażacy z trzech gmin - dodaje.
Każda akcja gaśnicza to olbrzymie koszty: paliwa, zużytego sprzętu, doliczyć można również wynagrodzenie dla strażaków ochotników. Druhowie poświęcają swój cenny czas oraz ryzykują zdrowiem. Poza tym ogień to żywioł, który łatwo może wymknąć się spod kontroli. - Mamy nadzieję, że policji uda się zidentyfikować sprawcę podpaleń - komentuje Puchowski.
zdjęcia: OSP Rychława
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ładnie sobie podpala
Jak wiemy, właściciel nie może ich wyburzyć bo to zabytki. Teraz ładne odszkodowanie dostanie oraz będzie miał wolny teren do budowy :)
XDD po pierwsze spłoneła stodoła chlewnia i jeden budynek gospodarczy i była to szopa a po drugie nie trwalo to cała noc bo po 23 na miejscu zostały dwie jednostki z nowego a o 2;30 już wracali do nowego