
Natalia Noga dzięki sędziowaniu ma wciąż kontakt ze swoją ulubioną dyscypliną, czyli siatkówką. Za nią debiutancki sezon w I lidze, ale jej ambicje sięgają znacznie wyżej
Natalia Noga pochodzi z Gródka w gminie Drzycim, ale od 14 lat mieszka w Gdańsku. Pracuje w Gdańskiej Szkole Szermierki jako nauczyciel wychowania fizycznego. Jej pasją od dzieciństwa jest siatkówka.
- Gdy byłam mała tata zabierał mnie na siatkówkę „zakładową” - zdradza Natalia Noga. - Początkowo siedziałam i zapisywałam punkty, z upływem czasu mogłam grać. Potem przyszedł czas na grę w reprezentacji szkoły oraz Czarnych Lniano. Niestety studia, które podjęłam w Gdańsku, zakończyły ten etap. Poza tym latem często pojawiałam się w Decznie. Plażówka była sposobem na pozostanie przy ukochanej dyscyplinie.
Podczas studiów na AWFiS w Gdańsku wykreował się nowy etap romansu z siatkówką. Natalia Noga została sędzią.
- Siatkówka od strony sędziowskiej raczej mnie nie interesowała, ale z uwagi na fakt, że zawodniczka ze mnie była marna, to bycie sędzią pozwalało pozostać na dłużej przy tym sporcie – podkreśla Natalia Noga. - Na pierwszym roku studiów zrobiłam kurs na kandydata na sędziego piłki siatkowej. Dzięki niemu dowiedziałam się nowych rzeczy o siatkówce oraz zdobyłam uprawnienia, które miały z czasem pomóc mi w pracy zawodowej.
Rodowita mieszkanka Gródka została arbitrem Pomorskiego Związku Piłki Siatkowej. Systematycznie pięła się w hierarchii. Od 2013 roku gwiżdże na szczeblu centralnym. Jak od wewnątrz wygląda kariera sędziego?
- Po ukończeniu kursu zostaje się sędzią kandydatem – informuje Natalia Noga. - Sędziuje się spotkania amatorskie i w najmłodszych kategoriach wiekowych. Stopniowo zdobywając doświadczenie i umiejętności uzyskuje się uprawnienia do sędziowania wyższych lig. Po osiągnięciu maksymalnych uprawnień w swoim województwie (III liga) istnieje możliwość wzięcia udziału w kursie na szczebel centralny (II liga i wyżej). Trzeba spełnić szereg wymagań. Jednym z nich jest limit wiekowy, nie można mieć więcej niż 32 lata. Gdy ja uczestniczyłam w kursie, każde województwo mogło wysłać dwóch kandydatów, a kurs odbywał się co dwa lata. Teraz jest co roku, a liczba osób z danego okręgu waha się od jeden do trzech. Oczywiście nie każdy kończy taki kurs z wynikiem pozytywnym. Większość meczów na szczeblu centralnym jest obserwowanych i ocenianych przez kwalifikatorów. Na podstawie m. in. takich obserwacji przyznawane są zmiany uprawnień (w górę albo w dół). Odbywa się to na koniec sezonu. Ja podstawowy kurs sędziowski ukończyłam w 2007 roku, a na szczebel centralny weszłam w 2013 roku, gdzie przez sześć lat posiadałam uprawnienia do sędziowania zawodów drugoligowych, a od sezonu 2019/20 sędziuję w I ligach męskich i żeńskich.
Co ciekawe, debiut na zapleczu ekstraklasy popularnej „Nuszki” nastąpił w Świeciu podczas wrześniowego meczu Jokera z Częstochowianką. W sumie w zakończonym przedwcześnie sezonie miała ona okazję trzy razy gwizdać Jokerkom. Poza tym sędziowała spotkania kobiet w Poznaniu i Toruniu. Wyjazdy na mecze pierwszoligowych siatkarzy są znacznie dłuższe, bo trzeba jeździć do Spały (406 km z Gdańska), Tomaszowa Mazowieckiego (395 km) czy Głogowa (455 km). Poza tym z uwagi na transmisje telewizyjne zaczynały się one z reguły późno, nawet po godz. 20.
- W hali trzeba być godzinę przed meczem i wypełniać swoje obowiązki też po nim – dodaje Natalia Noga. - Dlatego trzeba kochać ten sport i to co się robi. Zarówno liga męska, jak i żeńska rządzą się swoimi prawami. Na męskiej piłka lata o wiele szybciej oraz presja wyniku jest zdecydowanie większa. Liga pań natomiast jest dużo słabsza fizycznie i technicznie, ale często wymiany są dłuższe i bardziej emocjonujące. Czasem zdarzają się przykre momenty związane z niesportowym zachowaniem zawodników czy kibiców, ale bardzo rzadko. Najważniejsze to zachować w takiej sytuacji chłodną głowę i opanowanie. Kilka razy usłyszałam jakieś uwagi od męskiej części publiczności, ale na meczu zawsze jestem skupiona w stu procentach na sędziowaniu.
Pandemia koronawirusa przerwała też pracę sędziów siatkarskich. Wolny czas wykorzystują oni na dokształcanie. Przed nowym sezonem czeka ich okres przygotowawczy.
- Ja obecnie nadrabiam zaległości oglądając historyczne mecze Polaków – zdradza Natalia Noga. - Dodatkowo Wydział Sędziowski PZPS dba o nas przygotowując różne quizy ze znajomości przepisów gry. Oczywiście do każdego nowego sezonu my sędziowie mamy też przygotowania. Bierzemy udział w kursokonferencji, podczas której zdajemy egzaminy, zapoznajemy się ze zmianami w przepisach gry oraz rozwiązujemy wspólnie problemy dotyczące ich interpretacji. Etapem przygotowawczym od strony praktycznej jest sędziowanie sparingów.
Natalia Noga w karierze sędziego nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
- Spełnieniem moich marzeń byłaby PlusLiga – podkreśla arbiter siatkarski z Gdańska. - Oficjalnych spotkań ekstraklasy jeszcze nie sędziowałam, lecz zdarzyło mi się gwizdać mecze sparingowe. Na chwilę obecną ciężko pracuję, by podnosić swoje umiejętności sędziowskie, a co przyniesie czas zobaczymy.
Wolny czas „Nuszka” lubi spędzać aktywnie nad polskim morzem, stara się też w miarę możliwości odwiedzać rodzinne strony.
- Po pracy najczęściej jeżdżę na rolkach i spaceruję nad morzem. Kiedy mam więcej wolnego czasu przyjeżdżam do Gródka odwiedzić najbliższych i pooddychać świeższym powietrzem. Gródek ma piękne trasy rowerowe, od pewnego czasu można też wypożyczyć kajaki i zrelaksować się pływając po Wdzie. Tak spędzony czas pozwala naładować akumulatory. Niestety, w sezonie bardzo rzadko mam tę możliwość i to raczej najbliżsi przyjeżdżają do mnie. Bez ich pomocy nie mogłabym poświęcić się w tak dużym stopniu sędziowaniu – dodaje Natalia Noga.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie