
Pacjentka oddziału zakaźnego świeckiego szpitala, po badaniu gastrologicznym miała wrócić na salę karetką. Czekała na nią 1,5 godziny. W końcu poszła na piechotę. Sama bez opieki lekarza
Pani Ania trafiła do szpitala w Świeciu przed świętami Bożego Narodzenia. Została przyjęta na oddział zakaźny, który znajduje się w osobnym budynku, około 200-300 metrów od głównego budynku. W piątek (29 grudnia) pacjentka miała wykonywaną gastroskopię. Badanie wykonywane było w głównym budynku o godz. 12. - To badanie robione jest na czczo. To znaczy, że poprzedniego dnia zjadłam posiłek, a następnego dnia nic aż do badania - wyjaśnia pani Ania.
Tuż po gastroskopii pacjentka miała wrócić na oddział. Do drugiego budynku miała być przewieziona karetką. - Usłyszałam, że mam poczekać na karetkę. Minęło pół godziny, nikt się po mnie nie zgłosił. Ponownie spytałam pani, która była w tym gabinecie, jak długo mam czekać. Zapewniała, że za chwilę zadzwoni po karetkę - opowiada pani Ania.
Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie. W sumie pacjentka spędziła w poczekalni około 1,5 godziny. - Byłam wycieńczona i zmęczona. Marzyłam o tym, żeby się położyć. Siedziałam w samej piżamie i szlafroku na zimnej ławce na korytarzu. W końcu zgłosiłam, że wracam na oddział na piechotę - relacjonuje pani Ania.
Około godz. 15:30 na oddziale pojawił się oburzony ratownik medyczny informując, że właśnie szukał pacjentki. - Powiedziałam mu, że przecież zgłosiłam, że wracam, a poza tym jak długo miałam tam czekać. Przecież on przyszedł po trzech godzinach od zabiegu - mówi oburzona pacjentka.
O sprawę zapytaliśmy w szpitalu. Stanowisko i wyjaśnienia opublikujemy w jutrzejszym wydaniu tygodnika "Nowe Świecie".
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Warunki sanitarno- higeniczne w tym szpitalu bliższe są latom 60 a nie obecnemu okresowi, stare pozarywane łóżka które by można jeszcze użytkować powkładano blaty stolików, koce pamiętające lata wczesnego gierka , sprzątaczka która jeszcze przed chwilą zmywała podłogę w WC za chwilę uczestniczy w transporcie chorego na sale pooperacyjną bo brak jest pielęgniarek. Pielęgniarka dokonująca zmiany opatrunków po kilku minutach uczestniczy w wydawaniu posiłków. Szczytem lekceważenia jest wyłudzanie pieniędzy przez telewizję szpitalną w której jest "aż" sześć kanałów i to o bardzo złej jakości. O takim niuansie jak nieszczelne okna naprawdę nie warto nawet napomknąć , przecież od tego jest pacjent by je uszczelnić papierem toaletowym.
Tak jak pisalam wczesniej ta powinni zamknac ta rakarnie