
W związku z zapowiadanym w mediach kryzysem produkcji oleju pytamy lokalnego plantatora o opinie, na temat uprawy roślin stosowanych do jego produkcji
Andrzej Kurtys w 1999 r. sprowadził się do Budynia (gm. Bukowiec). W 2003 r. wykupił ziemię po tamtejszych PGR-ach. Pochodzi z żyznych Kujaw i rolnictwo ma we krwi. Z żoną i dwoma synami prowadzi ogromne, 700-hektarowe gospodarstwo. - 110 ha obsadziłem słonecznikiem, 110 ha rzepakiem, 70 ha pszenicą, na 140 ha rośnie jęczmień, a na pozostałym areale kukurydza na ziarno. - mówi. Tak rozplanowane uprawy powodują, że Kurtysowie prace rolne mają rozłożone na cały rok kalendarzowy.
- O braku oleju spożywczego w Europie świadczy choćby ostatni wzrost cen rzepaku z 1,7 tys zł za tone do 5 tys. zł za tonę - mówi. - Coś to znaczy. Ceny rzepaku rosły jeszcze przed wojną w Ukrainie. - Wyjaśnijmy, że na światowym rynku olejów spożywczych rzepakowy ma udział w zaledwie 15 proc. Głównie liczą się sojowy i palmowy, słonecznikowy to ledwie kilka procent. W Europie postawiono na rzepakowy. Ta popularność wywodzi się z czasów, gdy kilkanaście lat temu próbowano z niego produkować olej napędowy i wiele upraw ustawiano pod niego - dodaje.
Rolnik uważa, że słonecznik ma przyszłość. Rzepak jest co prawda wydajniejszy o 20 proc. niż słonecznik, ale droższy w uprawie. Choć z tej samej powierzchni rzepaku zbiera się 3-4 tony, a słonecznika max. 2,5 tony, to i tak słonecznik staje się bardziej popularny. Mimo niższych plonów z hektara, ziarno słonecznika ma wyższą zawartość oleju (rzepak 40-42 proc. oleju, gdy słonecznik ma go 44-46 proc.).
Słonecznik nie wymaga dobrych ziem, jak rzepak. Jest tańszy w nakładach, bo na 1 ha rzepaku potrzeba do nawożenia 500 kg drogiej saletry, gdy słonecznikowi wystarczy 200 kg tańszego saletrzaku. Obsiewa się go w kwietniu, a zbiera we wrześniu. Ziarno słonecznika zbiera się kombajnami. U Kurtysów takie ułożenie płodozmianu umożliwia pełne wykorzystanie parku maszynowego. Pozostałą po zbiorach wysuszoną masę się przyorywuje. Nie, jak przy kukurydzy gdzie z 10 ton plonu pozostaje 15 ton masy roślinnej. To też wraca do gleby i ją użyźnia - tłumaczy.
Ziarno słonecznika uzyskane z “kapeluszy” młóci się po wcześniejszym wysuszeniu zbioru. - Przykładowo, po zimnym, wilgotnym roku zebrana kukurydzę zawiera ok. 35-40 proc. wody i musi być wysuszona do 14 proc. - mówi Kurtys. - Słonecznik powinien być wysuszony do 9, a nawet i 7,5 proc wilgotności. Aby go dobrze sprzedać na giełdzie rolnej trzeba go wpierw wysuszyć i składować czekając na dobre ceny skupu. Dwa lata temu z niewielkiej plantacji zebrałem 12 ton ziarna. Na pniu kupiła je firma produkująca pasze dla gołębi. A w tym roku szacuje się, że w rejonie Świecia jest obsadzone ponad 1 tys. ha i już interesują się tym firmy paszowe, olejarnie, tworzy się na to rynek. Można prognozować, że w tym roku słonecznik też sprzeda się lepiej niż w minionych latach. Jest zwiększony popyt na oleje z powodu wojny w Ukrainie - tłumaczy.
Jeszcze cztery miesiące temu olej z Kruszwicy kosztował ok. 4 zł za litr, teraz około 10 zł za litr. - A wkrótce może być i jeszcze droższy - mówi Kurtys. - Wzrost cen olejów zależy też od kontraktów między producentami a sieciami sprzedaży. Przy kolejnych umowach ceny idą w górę, choć dla klientów z Polski nie muszą one dalej wzrastać.
Polskie giełdy nie podają jeszcze tegorocznych cen słonecznika, ale rolnik wskazuje, że w prognozowaniu cen są obecnie dwie szkoły: - Pierwsza wskazuje że wojna w Ukrainie (która w Europie ma 80 proc. w rynku produkcji rzepaku) spowoduje potężny deficyt, bo nie zbiorą i nie obsieją w pełni, co spowoduje drastyczny wzrost cen - tłumaczy. - Druga szkoła bierze pod uwagę zniszczone porty czarnomorskie, które dotąd były najtańszą drogą eksportu plonów z Rosji i Ukrainy na świat (z basenu Morza Czarnego wypływało 40 mln ton ziarna z 200 mln ton handlu światowego). Ukraina dla dostaw do Europy wykorzysta prawdopodobnie drogę lądową przez Polskę, co może nawet obniżyć ceny surowca w naszym kraju, a tym samym ostatecznie i ceny oleju. Przekonamy się wkrótce - kończy.