
Urzędnicy niemieccy zaczęli na gwałt uczyć się języka polskiego i abonowali polskie gazety. Polacy pilnowali aby do Niemiec nie wyjechały co cenniejsze towary, a wojskowi z Grenschutzu dla naszych kobiet porzucali służbę.
W poprzednich częściach relacjonowaliśmy wydarzenia, które rozgrywały się w Osiu od grudnia 1918 roku do października 1919 roku. Było o powstaniu Rady Ludowej, reaktywacji Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, morderstwach i rabunkach, sprowadzeniu wojsk Grenzschutzu do Osia i ich niecnych sprawkach, było też o uroczystościach patriotycznych organizowanych przez społeczność Osia. W tym odcinku opowiadamy o tym, co się działo podczas ostatnich trzech miesięcy przed powrotem Osia do macierzy na podstawie zachowanych numerów „Dziennika Bydgoskiego”.
Powiew nadchodzącej wolności spowodował że, niektórzy z urzędników niemieckich mając zamiar pozostać na miejscu zaczęli abonować polskie gazety. Co rychlej również uczyli się języka polskiego, inni powoli zaczęli sprzedawać swoje majątki i wyprowadzali się do Niemiec. W ostatnich miesiącach przed wyzwoleniem pojawił się inny problem - wywóz towarów m.in. spożywczych, drewna opałowego i budowlanego. Jak informował „Dziennik Bydgoski” z dnia 14 listopada 1919 r policja miejscowa „u pewnej właścicielki gospodarstwa na wybudowaniu 180 funtów wieprzowiny, które miały być wywiezione przez dwóch mężczyzn z Berlina tamdotąd. Owych mężczyzn zapakowano do kozy, a mięso zostało sprzedane między uboższą ludność tutejszą za tańszą cenę. Gdyby nie kontroler nasz p. Kaczyński, który tę rzecz wykrył, nie dostaliby ludzie mięsa za niższą cenę.” Problemem było też paskarstwo, czyli nieuczciwy i nielegalny handel przynoszący zyski ze sprzedaży po zawyżonych cenach towarów, których brakuje na rynku. W grudniu odbył się w Osiu wiec przeciwko temu procederowi. Ustalono wtedy że, jeden na tę miejscowość kontroler nie wystarcza. Wybrano jeszcze drugiego, w osobie Franciszka Chmarzyńskiego.
Po 148 latach oczekiwań nadszedł czas odzyskania niepodległości, która na Pomorze przyszła z później niż w innych regionach kraju. Jak informował autor artykułu „Listy od przyjaciół” w „Dzienniku Bydgoski” dnia 29 stycznia 1920 r. [informacje w prasie ukazywały się niekiedy z dużym opóźnieniem – przyp. aut.] Grenzschutz Osie opuścił 17 stycznia o godz. 6 rano. Armaty i wozy wojskowe stały na tutejszym rynku prawie od samej Wielkanocy. Udały się w stronę Śliwic.
„Dowodzący oddziałem oficer miał przed odejściem przemowę do żołnierzy i powiedział międzyinnemi: Nie wiem jak Polacy będą na tej ziemi niemieckiej gospodarowali, lecz bądź jak bądź życzę im powodzenia. Czy owe słowa te były szczere, nie chcę tego przeceniać. Pozostał jeszcze oddział piechoty, lecz za kilka dni i on się wyniesie stąd. Dodaję iż żołnierze, aby sobie ducha dodać, na odchodne zaśpiewali: „Nun ade, du mein lieb Heimatland” [Do widzenia, mój drogi kraju – przyp. red.]”. Najsmutniejsze podobno były kobiety, które z żołnierzami wdawały się w bliższe stosunki, a teraz traciły swoich wielbicieli. Niektórzy jednak z organizacji wystąpili, bowiem zaręczyli się i chcieli na miejscu pozostać. „Z jeńców rosyjskich najdłużej pozostał czeladnik stolarski izraelita, pochodzący spod Lublina w Królestwie Polskiem, a który już piąty rok pracuje u mistrza stolarskiego p. Chmarzyńskiego” – czytamy w dzienniku.
Autor opisuje też, że z sąsiedniego folwarku Jaszcz chciano w tych dniach wysłać kilka wagonów z jęczmieniem, owsem i płatkami kartoflanymi w stronę Berlina. „Powiadomieni o tem naczelnik tutejszej straży ludowej p. Neumann i członek rady rob. p. Tretkowski swem energicznem wystąpieniem dokazali tego, że owe wozy naładowane pozostały na dworcu w Kwiatkach i następnie na rozporządzenie starosty p. Wojnowskiego zostały wysłane do Przechowa. Dodać wypada, iż p. Tretkowski wziąwszy sobie do pomocy jeszcze jednego człowieka udał się do Kwiatków i obaj pozostali tam przez noc całą, pilnując aby czasem zawartość wozów nie została skradzioną.” Jednak dziewięć dni później nad pięknymi lasami Borów Tucholskich w końcu przeleciał orzeł biały.
AUTOR TEKSTU: PIOTR SKUCZYŃSKI, fot. zbiory prywatne
Wszystkie części tekstu:
CZ.I https://nswiecie.pl/artykul/historia-zanim-do-osia/626034
CZ. II https://nswiecie.pl/artykul/powrot-pomorza-do-macierzy/626079
CZ.III https://nswiecie.pl/artykul/powrot-pomorza-do-macierzy/916729
CZ.IV https://nswiecie.pl/artykul/powrot-pomorza-do-macierzy/916736
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie