
Jak już informowaliśmy, Sąd Okręgowy w Bydgoszczy przyznał 200 tys. zł odszkodowania pacjentce Nowego Szpitala w Świeciu. Beaty Szulz, nauczycielka ze Świecia wybudziła się w trakcie operacji, bo narkoza przestała działać.
Nadal była jednak pod wpływem leków zwiotczających mięśnie. Mimo przerażającego bólu, nie była w stanie się ruszać, ani krzyczeć. Nikt tego nie zauważył. Przez pół godziny była operowana bez znieczulenia.
Proces o odszkodowanie toczył się przed sądem cywilnym sześć lat. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy przyznał kilka dni temu kobiecie 200 tys. zł odszkodowania. O taką kwotę wnioskowała pokrzywdzona. Wyrok jest nieprawomocny.
Nowy Szpital przez lata obstawał, że nie doszło do wybudzenia śródoperacyjnego, a jeśli nawet doszło, to na pewno pacjentka nie czuła bólu, a jedynie słyszała rozmowy podczas operacji.
3 lata trwała sprawa przed rzecznikiem praw pacjenta, który nie chciał uznać działań anestezjolog, jako błędu medycznego. Prawniczka pani Beaty odwołała się od jego decyzji do Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Dopiero SA w Warszawie uznał, że do błędu doszło.
- Wyrażamy ubolewanie, że pacjentka przeżyła traumę podczas zabiegu - mówi Łukasz Płaza, zastępca prezesa szpitala w Świeciu. - Takie przypadki zdarzają się niezmiernie rzadko. Po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku, zarząd podejmie decyzję w sprawie apelacji - dodał.
Anestezjolog, która brała udział w operacji nadal pracuje w Nowym Szpitalu. - Lekarka ma czynne prawo wykonywania zawodu - tłumaczy Łukasz Płaza. - Nie toczyło się i nie toczy żadne postępowanie, które wiązałoby się z ograniczeniem prawa wykonywania zawodu przez panią doktor. Jest obecnie lekarzem dyżurującym m.in. w naszym szpitalu - dodaje.
- Anestezjolog nie użyła gazów wziewnych - mówi mec. Aneta Naworska, adwokat pani Beaty. - To zwiększyło ryzyko wybudzenia śródoperacyjnego. Nie monitorowała też właściwe pacjentki, w tym głębokości jej snu. Można więc powiedzieć, że anestezja zastosowana przez lekarza była anestezją sprzed kilkudziesięciu lat. Na pisemne uzasadnienie wyroku sądu przyjdzie nam pewnie długo poczekać, ponieważ to pierwszy wyrok w Polsce w sprawie wybudzenia śródoperacyjnego. Dociera do mnie co raz więcej informacji, że takich przypadków w naszym kraju było więcej. Sądy mają świadomości, że w tak ważnych sprawach, które są pierwszymi prawnicy będą powoływać się na tę decyzję - dodała.
Fot. Nadesłane
Pani Beata po, że w trakcie operacji czuła się jakby była zamknięta w trumnie. Zastanawiała się nawet, czy jeszcze żyje
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Heh. Pamietam jak sie przebudzilem w trakcie operacji kolana. Ubaw bylo sporo.Kawalami sypalem do lekarzy, no i fajnie bylo obserwowac na monitorze co robia w kolanie.
Ale odpowiedź?! Naprawdę teraz to wszystko już wiadomo?!
Od lat wiadomo że szpital zatrudnia lekarzy o niskich kwalifikacjach którzy w innych miejscach nie zagrzali by długo miejsca. To samo dotyczy jak najniższych kosztów "pozbycia" się pacjenta. Ta placówka nie leczy lecz właśnie "pozbywa" się chorych. No cóż? Naszym włodarzom to nie przeszkadza oni mają zapewnioną prywatną opiek medyczną.
Ja również się wybudziłam podczas cesarki, może nie wybudziłam a nie zasnęłam. Słyszałam każdy ich szept, skalpel - ból nie do opisania. Dziecko nie chciało wyjść więc pielęgniarka położyła mi się na brzuch i całej epy cisnęła. KOszmar sprawił że miałam depresje poporodową, kilka razy przychodziły pielegniarki pytać czy może nie chcę zostawić dziecka w szpitala - patrzeć na nie nie mogłam. Kiedy opowiedziałam to lekarzowi odpowiedział mi: nie mogliśmy dłużej czekać - dziecko by zmarło. To wielki cud że żyje. Lekarz się spodziewał że jeszcze nie spałam.... Nie sądziłam się, zaczęłam uczyć się kochać własne dziecko a po kilku miesiącach ono mogło czuć że ma w końcu moją miłość. Mój ból miał sens - mam wspaniałe zdrowe dziecko. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ten fakt. 200 tys to mogli by sobie wsadzić w ... bo ten ból jest nie do opisania.
Lekarz popełnił błąd, jestem ciekawy, czy gdyby lekarz popelnil błąd a pacjentem byłby ktoś z zarządu szpitala, też by się szpital odwoływał do różnych instancji i wydawał kasę na papugi?