
Pożar, do którego doszło w Dubielnie (gm. Jeżewo) dotknął również Katarzynę i Jacka. Dom cudem udało się uratować, ale spłonęła stajnia dla trzech kon
Gdy wybuchł pożar w Dubielnie (więcej tutaj) mówiło się głównie o ogniu, który szalał w lesie. Po kilkunastogodzinnej heroicznej walce z żywiołem strażakom udało się opanować sytuację. Spłonęło jednak 40 ha lasu.
Ale to tylko jedna część ubiegłotygodniowego dramatu. Druga dotyczy Katarzyny i Jacka, którzy kilka lat temu zamieszkali w lesie, w starym domu należącym niegdyś do chirurga o nazwisku Wnuk. Katarzyna Śmigielska wraz z córką ponad 20 lat temu przeżyły niewyobrażalną tragedię. W pożarze zginęli jej najbliżsi - mąż i dwoje synów, jeden miał osiem lat, drugi zaledwie trzy miesiące.
Teraz życie miało być spokojniejsze. Pani Kasia wraz ze swoim partnerem zamieszkała w Borach. Tu prowadzi gospodarstwo, działa twórczo, prowadzi fundację. - Jako dojrzała kobieta szukałam spokoju, ale te płomienie za mną wędrują. W życiu bym nie pomyślała, że tu znów będę walczyć z pożarem. Chociaż przerażała nas ta susza. Mówiliśmy wszystkim, by nie palili w lesie i nie zostawiali butelek - opowiada.
Gdy palił się las, dom w którym mieszka pani Kasia był zagrożony. - Ogień szedł prosto na nas - opowiada. - To było straszne. Ten żywioł jest nie do opisania - dodaje.
Kobieta jest wdzięczna wszystkim za pomoc. - Nie wszystkich znamy, bo mieszkamy tu zaledwie kilka lat, a tyle osób włączyło się w pomoc. Chciałabym im podziękować z głębi serca. Nawet jestem trochę zawstydzona tym, ile wsparcia otrzymaliśmy - mówi wzruszona.
Jednak nie obyło się bez strat. Doszczętnie spaliła się stajnia, którą zajmowały trzy konie: Kolin, Gryf i Walek. Dwa z nich mają dwadzieścia lat. - Bardzo przysłużyły się tutejszemu społeczeństwu - podkreśla pani Kasia. - Ze stajni zostały tylko jakieś kikuty. Spaliła się też słoma, owies i leki. Ale ludzie przynoszą słomę, jedzenie dla koni już mamy - mówi pani Kasia.
Teraz trzeba odbudować stajnię. - Na razie mamy lato i nie jest tak źle, zwierzęta sobie poradzą, ale na zimę muszą mieć dach nad głową - mówi. Dlatego znajomi pary utworzyli zbiórkę. Cel to 20 tys. zł. Do tej pory pieniądze wpłaciło 16 osób. Na razie na koncie jest 1 434 zł. Pomagać można poprzez stronę zrzutka.pl.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
współczuje