
Nigdy nie planowała zostać dermatologiem. Dziś to jest jej miłość, tak jak sport i piesze wędrówki z mężem
Barbara Mardusińska urodziła się w Chełmnie i tam poznała swojego męża Jacka. - Siedzieliśmy w jednej ławce - wspomina pani Barbara. Potem oboje udali się na studia medyczne w Gdańsku. - Mąż zawsze chciał być psychiatrą. Ja myślałam o tym, by zostać na akademii - mówi pani Barbara.
Tu małżeństwo odbyło staż. Pani Barbara była na pediatrii w świeckim szpitalu. - Wszyscy nas miło przyjęli. Chcieli nas nauczyć, a my chcieliśmy się uczyć - wspomina z łezką w oku. Jeszcze w czasie trwania stażu lekarka myślała o tym, że z pediatrią zwiąże się na lata. - Nigdy nie chciałam być dermatologiem. To była ostatnia specjalizacja, o której bym pomyślała. Zawsze widziałam się jako pediatrę ewentualnie anestezjologia albo ginekologa - przyznaje.
Los chciał jednak inaczej. - Pani dermatolog wyjechała do Niemiec. Ordynator z oddziału dermatologicznego namawiała mojego męża do tej specjalizacji. On odmówił, tłumacząc że całe życie chciał być psychiatrą. Namówił mnie. Zgodziłam się, ale twierdziłam, że zrobię tylko pierwszy stopień specjalizacji i wrócę do pediatrii. Potem zaszłam w ciążę i postanowiłam, że zrobię jeszcze drugi stopień i szybko z dermatologii ucieknę.
Ale w pewnym momencie dermatologia mnie wciągnęła. Zdałam egzamin z wyróżnieniem. Byłam wtedy w drugiej ciąży i zmieniłam swoje myślenie. Już nie chciałam tej intensywnej medycyny, pracy w karetkach. Myślałam o dzieciach, by spędzać z nimi jak najwięcej czasu, a gdybym pracowała w szpitalu, byłoby to trudne - przyznaje.
Dziś, Barbara Mardusińska wyznaje, że kocha dermatologię. - To bardzo ciekawa dziedzina, która cały czas się rozwija. Nie chciałabym dzisiaj pracować w innej specjalizacji. Uwielbiam szczególnie dermatoskopię - zaznacza pani doktor.
Cztery lata temu pani Barbara pokochała jeszcze jedną rzecz - tenis. Obecnie raz w tygodniu, przez dwie godziny gra z koleżankami w debla. - Sprawia mi to bardzo dużą radość. Chciałabym grać dwa albo trzy razy w tygodniu - mówi. Oprócz tenisa lekarka lubi koszykówkę, w którą niegdyś grał jej syn. - Gdy w Świeciu grał Polpak byliśmy na wszystkich meczach, nie tylko u nas, jeździliśmy za nimi po całej Polsce - mówi.
Wolne dni, pani Barbara spędza ze swoim mężem. Wyjeżdżają wtedy w bory i z mapami oraz aparatem zwiedzają okoliczne lasy. - Potrafimy wstać o 6 rano - zdradza.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tak pani doktor zna się na swojej pracy i jestem jej ogromnie wdzięczna za jej zaangażowanie w pracę i podejście do każdego pacjenta
Dla mnie również jest to ceniony lekarz. Nie ma znaczenia, czy do Pani doktor pójdzie się prywatne, czy panstwowo. Zawsze miłe i profesjonalne podejście.
W internecie krążą różne opinie na jej temat, szczególnie jaka jest prywatnie. Podobno lubi młodszych facetów ale czy to prawda to nie jestem pewien w 100 %. Pozdro dla Basi.
A dla mnie Pani doktor zupełnie nie zna się na tym co robi. Mojemu tacie wdała się jakaś infekcja na palcu. Brak badań, brak odpowiednich lekarstw, zero odpowiedniej reakcji - wydaje mi się, że Pani doktor powinna wiedzieć, że zapalenie leczy się odpowiednimi antybiotykami. Po paru miesiącach i wizycie u innego specjalisty wiadomo, że grozi amputacja palca, ponieważ doszło do zapalenia kości. Totalne zaniedbanie
Znam tej pani życiorys doskonale ,nie zgadza do konca co iest napisane .pozdrawiam Ciapke.