
25-latek chciał znowu stanąć na nogi. Mieszkańcy miasta, znajomi i bliscy pomagali mu jak mogli. Zorganizowano wiele akcji charytatywnych
W środę nad ranem Świecie obiegła informacja o śmierci 25-letniego Macieja Łoszyńskiego. Mężczyzna walczył z chorobą Wilsona, która dała swoje pierwsze objawy niespełna dwa lata temu. Ta rzadka i zarazem bardzo niebezpieczna, genetyczna, choroba metaboliczna polega na tym, że organizm nie usuwa miedzi. Metal nagromadzony w nadmiarze może uszkadzać głównie mózg i wątrobę, ale również inne narządy. U Macieja miedź zgromadziła się głównie w mózgu, dając objawy neurologiczne. Mężczyzna poruszał się na wózku inwalidzkim i opiekowała się nim mama, bowiem potrzebował pomocy we wszystkich aktywnościach. Każdy dzień był dla niego walką o powrót do sprawności - codzienna rehabilitacja, masaże, praca z logopedą. Wiele osób pomagało mu w tej walce. W tym roku zorganizowano bardzo dużo zbiórek i akcji charytatywnych: był bieg przy SP nr 8, rajd rowerowy oraz licytacje. - To było niesamowite, pobiliśmy rekord - cieszyła się Anita Koprowska z Fundacji Makowo. - Uzbieraliśmy 21,4 tys. zł. Pieniądze z mszy wpłacił nawet jeden z księży. Teraz taka wiadomość. Jestem zdruzgotana. Maciej tak dzielnie walczył i chciał stanąć na nogi. Nie wybaczę sobie, że przez ostatnie dwa miesiące nie znalazłam chwili, żeby go odwiedzić i dać mu bransoletkę. Najbardziej wpółczuję mamie, która tak wiele serca włożyła w leczenie syna - dodaje.
Maciej Łoszyński miał 25 lat. Był młodym człowiekiem z wieloma pasjami. Był fanem koszykówki oraz dj-em. Studiował mechanikę i budowę maszyn.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie