
Otwarty, z niezwykłym poczuciem humoru, można było na niego liczyć. Kochał tworzyć muzykę, pasjonował się piłką nożną i historią - mówią Wojciecha “Faziego” Radtke znajomi i przyjaciele
Wojciech "Fazi" Radtke, znany w regionie gitarzysta, kompozytor i aranżer zmarł nagle w nocy z poniedziałku na wtorek (z 6 na 7 czerwca).
Śmierć Faziego wstrząsnęła wieloma osobami.
- Dzisiaj pękło mi serce - powiedział w dniu jego śmierci Marcin “Yachu” Jaskulski, wokalista ze Świecia. - Kochany przyjacielu. Nie daruję Ci, że Nas zostawiłeś, ale grasz teraz w najlepszej kapeli na świecie. Zawsze będziesz w moim sercu… - dodał.
- Jestem wstrząśnięty - mówił Andrzej Gawroński, konferansjer, pracownik Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy. - Jego odejście spowodowało straszną wyrwę w moim sercu. Nie wyobrażam sobie, jak to będzie bez niego - dodał.
- Będzie mi brakowało jego poczucia humoru, muzycznej fantazji, wspólnych kaw, jego talentu i towarzystwa na scenie - powiedział wokalista i pianista Tobiasz Staniszewski. - Mimo choroby, nie epatował nią, nie rozmawiał o niej, żył intensywnie, na ile tylko był w stanie. Tutaj, będzie mi go brakowało, ale cieszę się, że wreszcie pogra sobie z Lennonem, Harrisonem, Hendrixem.... - dodał.
- Zawsze lubił zaskakiwać - mówił w poniedziałek Tomasz Stanny, dyrektor Blues na Świecie Festivalu. - Dziś osobiście mnie zaskoczył. Jeszcze to do mnie nie dociera. Nie mogę uwierzyć, że już go nigdy nie zobaczę. To dziwne uczucie. W naszej pamięci pozostanie na zawsze. Odcisnął mocne piętno na mapie Świecia - dodał.
- Mieliśmy wiele wspólnych planów np. chcieliśmy jechać na lipcowy koncert Roberta Planta, bo jak mówił, to być może ostatnia okazja aby go zobaczyć na żywo - mówi perkusista i dziennikarz naszej redakcji Michał Biniecki. - Nie zdążył, odszedł pierwszy, czym mocno wkurzył wielu ludzi. Na moment "zatrzymał czas", jak brzmi tytuł jego płyty. Swoją obecność zaznaczył w wielu środowiskach dlatego wielu z nas odczuje jego brak. Teraz już pewnie ćwiczy z wieloma swoimi mistrzami... Do zobaczenia Przyjacielu - dodał.
Jak Wojciecha "Faziego" Radke wspominają przyjaciele i znajomi?
- Nie pamiętam gdzie i kiedy poznałem Faziego. Nie pamiętam również, by ktoś z moich znajomych, którzy również go znali, zwracali się do niego inaczej - mówi basista i akustyk Michał Lewandowski. - To zawsze był Fazi z wszystkim, co jego muppetowy odnośnik znaczył. Znałem go, jako niezwykle otwartego człowieka, pełnego wewnętrznego spokoju, zdystansowanego do wielu rzeczy, w tym również do siebie. Pewno dlatego nie pamiętam bym go musiał poznawać, bo jeśli się z nim ktoś zetknął, od razu go znał. Od razu był swój - dodał.
- Przyjaźniliśmy się prawie 30 lat - mówi Marcin “Yachu” Jaskulski. - Zagraliśmy setki koncertów. Spędziliśmy ze sobą niesamowite chwile. Radosne, smutne i te, dla których żyliśmy na scenie. Poznaliśmy się przypadkiem. W sali prób w Domu Kultury, tzn. ja znałem Faziego wcześniej, gdyż zawsze chodziłem na jego koncerty, ale osobiście właśnie wtedy. Pamiętam jak się poczułem. Wow! Poznałem go. To było coś. Połączyła nas miłość do muzyki i robienia czasem głupich, rock&rollowych rzeczy. Doskonale nam się współpracowało. Nie potrzebowaliśmy słów. Wystarczyły dźwięki - dodał.
- Poznaliśmy się w dzieciństwie, w zabawnych okolicznościach. Byliśmy rówieśnikami. Miałem wtedy około 11 lat - wspomina Tomasz Stanny. - Nasi ojcowie grali razem w zespole. Kiedyś razem z moją mamą grali na zabawie tanecznej w szpitalu psychiatrycznym w Świeciu. Wymknąłem się późnym wieczorem z domu, żeby popatrzeć jak grają. Stanąłem na zewnątrz budynku i zaglądałem w okienko. Patrzę, a obok przy okienku stoi inny dzieciak, to był Wojtek. Zaprzyjaźniliśmy się. To była męska, prawdziwa przyjaźń - dodał.
- Fazi był wspaniałym kompanem na scenie i poza nią. Utalentowanym muzykiem, kompozytorem - mówi Tobiasz Staniszewski. - Dzieliliśmy się swoimi pomysłami muzycznymi. Rozwijaliśmy je. Łączyło nas też zainteresowanie piłką nożną w wydaniu reprezentacyjnym. Miał wielkie serce. Zawsze mogłem na niego liczyć. Cieszę się, że zostały po nim, prócz wspomnień, nagrania i kompozycje, które koniecznie trzeba światu zaprezentować - dodał.
- Fazi był osłuchany, miał świetny warsztat, który wciąż doskonalił, przez co był bardzo elastyczny - wspomina Michał Biniecki. - Bardzo szanował kobiety, tradycje, seniorów, lokalną historię. Pochłaniał każdą informację, szczególnie o lokalnych muzykach. Obok tego był wyczulony na sprawy ważne, dobro państwa - na tym polu potrafił się i zacietrzewiać w dyskusji (np. w internecie), choć był przeciwnikiem przemocy. Pamiętam, gdy pojawiła się choroba, wyraźnie przeformatował swoje życie, karny pacjent. Pilnował terminów leków, dializ, diet. Trudne tematy podejmował niezmiernie rzadko, ale gdy już, pokazywał ogromną wrażliwość i respekt dla rzeczy ostatecznych - dodaje.
- Był uniwersalnym muzykiem pod każdym względem - mówi Zbigniew Ziemka, klawiszowiec. - Grał na gitarze elektrycznej, akustycznej, na basie, był znakomitym instrumentalistą, bardzo twórczym człowiekiem, ze świetnymi pomysłami. Wszystko rzetelnie wykonywał, był solidny, robił ścisłe notatki. Był trochę uparty, ale konsekwencja w muzyce to pozytywny objaw. Wypracował swój styl. Choć może to obstawanie przy swoim nie pozwalało mu na zrobienie światowej kariery. Z pewnością miał na to potencjał - dodaje.
- Odszedł przede wszystkim przyzwoity człowiek, który nie lubił hipokryzji, nie cierpiał hejtu - mówi Mirek Paczkowski, gitarzysta i trener piłki ręcznej.
- Uwielbiałem to jego poczucie humoru, tak bliskie mojemu. Doskonale rozumieliśmy się - mówi Andrzej Gawroński. - Imponował mi nieprawdopodobnymi umiejętnościami gry na gitarze. Do tego był animatorem ruchu muzycznego w Świeciu pełną gębą. Kończy się jakaś epoka, niesamowita historia - dodaje.
Pogrzeb Wojciecha „Fazi” Radtke odbędzie się w piątek (10 czerwca). O godz. 10 rozpocznie się msza w Klasztorku w Świeciu, po której odprowadzimy świecianina na miejsce wiecznego spoczynku - cmentarz przy ul. Sienkiewicza.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie