
Sylwester Wardziński z Korytowa ma 23 lata i pasję, w którą zainwestował czas i pieniądze. Zaczęło się od jednej zabawy urodzinowej kuzyna, teraz ma zajęty prawie każdy weekend
Sylwester pochodzi z muzycznej rodziny. Jego dziadek gra na akordeonie, tata na perkusji, a siostra gra na gitarze i śpiewa. - Chciałem coś robić, próbowałem gry na perkusji, jak tata, jednak od razu zrozumiałem, że to nie to. Pomyślałem, może organy? Podobało mi się to, póki patrzyłem na to z boku, gdy spróbowałem zagrać okazało się, że kompletnie mi to nie leży.
Sylwek miał 16 lat, gdy pojechał na imprezę urodzinową na której był DJ. Większość zabawy spędził na wpatrywaniu się w kontroler. Chłopak prowadzący zabawę widząc jego zainteresowanie zapytał czy nie chciałby spróbować. Sylwester nie odmówił. Przez blisko dwie godziny ze słuchawkami na uszach sprawdzał możliwości sprzętu. Już wiedział czego chce.
- Sześć lat temu kuzyn poprosił mnie czy mógłbym zagrać na jego urodzinach, oczywiście zgodziłem się. Wtedy komputery były jeszcze stacjonarne, przynieśliśmy jakieś biurko z klasy, a głośniki były tak wielkie i ciężkie, że trzeba było nosić je w trzech. Jednak zabawa była świetna, wszystkim się podobało, jak zagrałem. Kilka razy zostałem jeszcze poproszony o poprowadzenie imprezy. Zainwestowałem w jakieś światła, po prostu w lepszy sprzęt. Jednak nastąpił przestój w zabawach, skończyłem szkołę i wyjechałem za granicę do pracy.
Do Polski wrócił w czerwcu ubiegłego roku. - Imprez zaczęło przybywać, postanowiłem wrócić. I nie żałuję. W tygodniu pracuję zawodowo w Bydgoszczy, a w weekendy mogę oddać się temu co kocham najbardziej, czyli muzyce. Czuję się zadowolony, mam hobby, które pozwala mi się rozwijać, daje zarobek i mogę poznać wiele nowych ludzi – kończy Sylwek.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie