Reklama

Susza i przymrozki uderzyły w rzepak. Maj jest wyjątkowo zimny

Michał Sendyk wraz z rodziną gospodaruje w Wielkim Stwolnie w gminie Dragacz. On zajmuje się przede wszystkim uprawą roślin, a mama Ewa i brat Łukasz głównie hodowlą bydła

Teraz mają razem około 130 hektarów. Klasy jak wszędzie różne od III do VI. Pierwszy na gospodarstwie był pradziadek, i tak z pokolenia na pokolenie rozwijają swoje gospodarstwo. Bydła mają około 80, z czego 22 krowy mleczne. Pan Michał jest też członkiem izby rolniczej z terenu gminy Dragacz. - Przez koronawirusa praktycznie się nie spotykamy - opowiada. 

Gospodarz skorzystał z programu rolno-środowiskowego, stąd w uprawach stosuje zmianowanie. Na danym kawałku co roku będzie inna uprawa. A te są naprawdę różnorakie - jest m.in. burak cukrowy, jęczmień, pszenżyto, kukurydza. Łąk około 40 hektarów i 10 hektarów rzepaku. I to właśnie o rzepak postanowiliśmy pana Michała podpytać. - Rzepak powinien być zazwyczaj wysiany do 20 sierpnia. Na jesień stosowane są opryski na chwasty. Roślinę nawozi się bromem, nawozami dolistnymi z potasem i fosforem - opowiada mężczyzna. 

W przeciwieństwie np. do kukurydzy nie powinna być co roku siana na tym samym areale. W gospodarstwe stosuje też nawozy naturalne, ale po oborniku rzepak sieje się dopiero po roku. Podczas żniw potrzebny jest specjalny kombajn ze stołem do rzepaku. Źle przygotowana maszyna spowoduje straty ziarenek. Pan Michał sieje odmianę populacyjną Chrobry, czyli uzyskiwaną klasycznymi metodami poprzez selekcję i krzyżowanie. Są jeszcze odmiany mieszańcowe i hybrydowe, które większy plon wydają w pierwszym roku uprawy, ale nie nadają się na ziarno siewne, bo kolejne pokolenia są już słabsze.

Rzepak pryskany jest też mospilanem, żeby zwalczyć malutkiego chrząszcza słodyszka [to ten mały czarny gagatek, który uwielbia kolor żółty i potrafi obsiąść każdego ubranego w ten kolor - przyp. red.] teoretycznie bezpiecznym dla pszczół. Słodyszek zjada pyłek i nektar i wysysa soki z kwiatów, te opadają i roślina nie ma łuszczyn, w których jest cały sens tej uprawy - oleiste nasionka.

- Jak widzę, że pszczoły latają nie wyjeżdżam. Zdarzyło mi się już pryskać o 21.00 bo wcześniej wciąż pracowały - mówi gospodarz. Jego sąsiad ma pszczoły hobbystycznie, raptem kilka uli. Skąd się biorą pozostałe? Prawdopodobnie przylatują od kogoś zza Wisły. Ostatnie lata dla rzepaku nie są najlepsze. Przynoszą około 3,5 tony z hektara. - Były lata kiedy mieliśmy 4,5 tony. W ubiegłym roku obawialiśmy się o zbiory, ale ostatecznie, mimo suszy, udało się zebrać około 3,5 tony z ha - mówi gospodarz.

Podobnie jak każdy rolnik i pan Michał zauważa, że szacowanie suszy na podstawie wskazań ze stacji meteorologicznych położonych kilkadziesiąt kilometrów dalej jest niezbyt dokładne. - Mieszkamy w dolinie, najczęściej obserwujemy, że opady pojawiają się za Wisłą, albo na linii lasu znajdującej się powyżej naszego terenu. Każda gmina powinna mieć przynajmniej jedną stację meteorologiczną - ocenia. Wszystkie jego uprawy są ubezpieczone, więc i w tym roku będzie zgłaszał się do ubezpieczalni.

- Rzepak dostał na każdym etapie rozwoju - wyjaśnia. Zaczęło się niedoborami wody, które powodują, że bryła korzeniowa rośliny się nie rozwija. Teraz przyszły późno-majowe przymrozki. W zeszłym roku Sendykowie zwrócili się także o rządowe odszkodowania. Nie dostał go jeszcze pan Łukasz, którego straty w uprawach wyniosły ponad 30 procent. U pani Ewy i pana Michała straty były niższe, więc załapali się na wypłatę z “de minimis”. Jaki będzie ten rok dla rzepaku, ciężko określić. Na tę chwilę gospodarz ocenia, że nie będzie najlepiej.

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do