
Sprostowanie Do artykułu opublikowanego w dniu 8 listopada 2022 roku o godz. 11:11 na łamach portalu noweswiecie.pl zatytułowanego „Pies zaatakował i pogryzł kobietę. Rana była tak duża, że konieczne było założenie szwów." którego autorem jest Pani Dorota Habel:
„Pies zaatakował i pogryzł kobietę"
„Nam nie chodzi o podartą kurtkę, tu chodzi o życie - mówi pan Krzysztof maż pani Beaty, która została zaatakowana przez psa rasy akita"
„Okazało się, że panią Beatę zaatakował pies sąsiadów, kilkuletni pies rasy akita. -Rzucił się na moja żonę- mówi pan Krzysztof -Mego szczęka wbiła się w okolice jej łokcia i przedramienia. Nasz 10-kilogramowy kundelek próbował pomóc zonie, ale nie miał szans z około cztery razy większym psem. Żonie udało się uwolnić, ale akita zaczął atakować naszego kundelka."
Pies rasy akita nie zaatakował Pani Beaty, pies sczepił się z psem Pani Beaty, a na skutek próby podjętej przez Panią Beatę rozdzielenia psów, Pani Beata doznała obrażenia ze strony jednego z psów, nikt tego nie widział, od którego psa, mógł Panią Beatę zaatakować jej własny pies w trakcie szamotaniny psów.
Mój pies waży 29 kilogramów.
„Pan Krzysztof przebywał w domu. Towarzyszył mu pies o imieniu Prezes."
Pies Pana Krzysztofa i Pani Beaty nie przebywał w domu, był na zewnątrz z Panią Beatą, luzem przed domem (na tej posesji nie ma ogrodzenia).
„Odciągnąłem Akitę, przycisnąłem jego łeb do ziemi, a kolanem przygniatałem klatkę piersiową."
Pan Krzysztof pobił mojego psa i groził, że go zabije. Potwierdzenie obrażeń (karta informacyjna z przychodni weterynaryjnej - w załączeniu - do wiadomości redakcji).
„Wówczas wybiegła jego właścicielka i zaczęła krzyczeć, że mam go puścić - dodaje."
Nie wybiegłam w trakcie bicia i trzymania mojego psa, tylko jednocześnie jak ja biegłam, Pan Krzysztof wybiegał z garażu na zewnątrz.
„Małżonkowie pojechali na SOR w Grudziądzu. Tam założono pani Beacie cztery szwy."
W innym artykule (Extra Świecie) podana jest informacja, że SOR Nowy Szpital w Świeciu.
Z mojej wiedzy, pani Beata ma założone dwa szwy, nie cztery.
„Poprosiłem właścicielkę psa o pokazanie książeczki zdrowia psa. Chciałem wiedzieć, czy był szczepiony na wściekliznę - mówi pan Krzysztof."
Bezpośrednio po zdarzeniu oraz w każdej rozmowie telefonicznej, po zdarzeniu, proponowałam Pani Beacie i Panu Krzysztofowi, okazanie książeczki szczepień psa, jednak nie chcieli. Nigdy nie poprosili mnie o to i nigdy u mnie nie byli w tym celu.
„Słyszałem też, że zwierzę leczone jest na choroby skóry. Próbowałem dowiedzieć się co to za choroba, bo przecież mogła się nią zarazić żona. Sąsiadka jednak dokumentacji weterynaryjnej nam nie pokazała. Jedynie co zaproponowała, to to, że odkupi żonie podartą przez jej psa kurtkę.”
Mój pies faktycznie od urodzenia cierpi na genetyczną chorobę skóry, jednak całkowicie niegroźną dla otoczenia, jest odpowiednio leczony, choroba nie jest zakaźna.
„Nie raz się zdarzało, że ten pies wymykał się przez uchyloną bramę. Ludzie się go boją. Co by było, gdyby zamiast na moja zonę, rzucił się na kilkuletnie dziecko? Czy miałoby szanse? Aż boję się myśleć, co by się stało, gdyby wnuki przyjechały do nas kilka minut wcześniej...- dodaje"
Nasz pies nie wymyka się przez uchyloną bramę, to była jednokrotna sytuacja. Jeżeli przebywa poza ogrodzeniem naszej posesji, na spacerze, zawsze jest na smyczy. Nie jest prawdą, aby ktokolwiek bał się mojego psa. Nasz pies nigdy nikomu nie zrobił krzywdy. Mieszka z nami moja wnuczka, w domu przebywają też inne dzieci, mój pies nigdy nie był agresywny wobec żadnego dziecka. Mój pies przeszedł szkolenie, czemu dowodzi dyplom ukończenia szkolenia (w załączeniu - do wiadomości redakcji). Zdjęcie psa rasy akita zamieszczone w artykule nie jest zdjęciem mojego psa.
Sprostowanie Do artykułu opublikowanego w dniu 10 listopada 2022 roku na łamach gazety Nowe Świecie (str. 1), zatytułowanego „Kobieta dotkliwie pogryziona przez psa" (str. 1), którego autorem jest Pani Dorota Halber:
„Pan Krzysztof opowiada, że wybiegł z domu, a razem z nim ich pies, około 10- kilogramowy kundel o imieniu Prezes."
Pies Pana Krzysztofa i Pani Beaty nie przebywał w domu, przebywał na zewnątrz z Panią Beatą, był luzem przed domem (na tej posesji nie ma ogrodzenia).
„ -Żonę zaatakował pies sąsiadów, kilkuletni pies rasy akita - mówi mężczyzna. Jego szczęka wbiła się w okolice jej łokcia i przedramienia. Nasz kundelek próbował pomóc, ale nie miał szans z cztery razy większym zwierzęciem. Żonie udało się uwolnić, ale akita zaczął atakować naszego kundelka."
Pies rasy akita nie zaatakował Pani Beaty, pies sczepił się z psem Pani Beaty, a na skutek próby podjętej przez Panią Beatę rozdzielenia psów, Pani Beata doznała obrażenia ze strony jednego z psów, nikt tego nie widział, od którego psa, mógł Panią Beatę zaatakować jej własny pies w trakcie szamotaniny psów. Mój pies waży 29 kilogramów.
„Odciągnąłem Akitę, przycisnąłem jego klatkę piersiową. Wówczas wybiegła jego właścicielka i zaczęła krzyczeć, że mam go puścić - dodaje."
Pan Krzysztof pobił mojego psa i groził, że go zabije. Potwierdzenie obrażeń (karta informacyjna z przychodni weterynaryjnej - w załączeniu - do wiadomości redakcji).
Jednocześnie jak ja biegłam, Pan Krzysztof wybiegał z garażu na zewnątrz.
„Małżonkowie pojechali na SOR w Grudziądzu. Tam założono pani Beacie cztery szwy."
W innym artykule (Extra Świecie) podana jest informacja, że SOR Nowy Szpital w Świeciu.
Z mojej wiedzy, pani Beata ma założone dwa szwy, nie cztery.
„Poprosiłem właścicielkę psa o pokazanie książeczki zdrowia. Sąsiadka jednak niczego nam nie pokazała - mówi Pan Krzysztof - Jedyne co zaproponowała, to to, że odkupi żonie podartą kurtkę."
To ja, bezpośrednio po zdarzeniu oraz w każdej rozmowie telefonicznej, po zdarzeniu, proponowałam Pani Beacie i Panu Krzysztofowi, okazanie książeczki szczepień psa, ale Pani Beata i Pan Krzysztof nie chcieli. Nigdy nie poprosili mnie o to i nigdy u mnie nie byli w tym celu. Zdjęcie psa rasy akita zamieszczone w artykule nie jest zdjęciem mojego psa.