
W Laskowicach są dwa miejsca gdzie uprawia się leszczyny. Gdy stoimy na przejeździe kolejowym z Laskowic w kierunku Świecia mijamy tablicę “sprzedaż orzechów”. To tu mieści się Rodzinne Gospodarstwo Sadownicze Dąbrowskich, które zaopatruje smakoszy z powiatu w orzechy laskowe, śliwki i czarną porzeczkę
Obecnie zarządza nim Jarosław Dąbrowski do niedawna rozpoznawany jako zawodnik, kolarz szosowy. Dzisiaj, to uznany promotor kolarstwa przełajowego, organizator listopadowych “Owocowych przełajów”, turnieju przyciągającego 400-500 zawodników zaliczanego do Pucharu Polski w tej konkurencji.
Sady Dąbrowskich stanowią: 1 ha śliwki węgierki, 8 ha czarnej porzeczki, a 5 ha porastają leszczyny. - Orzechy laskowe mamy dopiero od 14 lat - mówi sadownik. - Uprawiając czynnie sport, potraktowałem to jak inwestycję w przyszłość bo orzech aby wydać pierwsze owoce potrzebuje 6 lat wzrostu i pielęgnacji. Posadziłem i w tym czasie jeszcze się ścigałem na rowerze… Taka synchronizacja- dodaje. Praca w sadach trwa przez cały rok z niewielkimi przerwami, ale każdy planowy zabieg ma wpływ na zbiory. Plantator zakładając w 2008 r. sad leszczynowy postawił na dwie odmiany: Barcelońską i Katalońską. W ich otoczeniu posadził bardzo istotne dla owocowania krzewy innych odmian leszczyny jako “zapylaczy” (np. Cosford). - Leszczyny są krzewami jednopiennymi (na jednej roślinie są kwiaty męskie i żeńskie), ale u wielu odmian kwiaty męskie rozwijają się wcześniej niż żeńskie, dlatego rośliny lepiej owocują, gdy mają szanse na zapylenie krzyżowe i stąd obok zapylacze - tłumaczy pan Jarosław. Leszczyny posadził na 5 ha, w rzędach co 4,5m i odległości co 6 m od siebie. - To rozplanowanie na 40 lat - mówi. - A roślina ma mieć dostęp do słońca, swobodnie mają ją obsłużyć maszyny i ludzie. Nie może być gąszczem, ma być prosta w obsłudze. Na etapie przycinania wybraliśmy że będą to drzewa, nie krzewy - tłumaczy.
Wzrost leszczyny musi być prowadzony przez przycinanie odrostów i ich przerzedzenie. Na przełomie lutego-marca dochodzi do zapylenia i zawiązania czerwonych kwiatków przyszłych owoców. Jak mówi Dąbrowski: - Zapyla wiatr, nie owady. I ten kluczowy dla uprawy moment zależy od wilgotności powietrza i od siły wiatru. Jeśli te parametry są kiepskie (rozwiewa pyłek i z deszczem opada na ziemię) zawiąże się mniej owoców i plony będą kiepskie, jak w tym roku. Statystyki mówią, że na 10 lat uprawy leszczyny, bywają 2 lata słabsze i mam to teraz - dodaje. W wilgotnym okresie wczesną wiosną - jak w tym roku, gdy zapylenie jest słabe, sadownik może przewidzieć wysokość jesiennego plonu. W tym, powtórzmy, słabym roku, z 5 ha sadownik zebrał podczas październikowych żniw 2 tony orzecha, co w dobrym czasie jest zbiorem z 1 ha.
Potentatami orzechowymi w Europie są Turcja i Hiszpania. Tamtejsze słabsze plony windują ceny na rynku i w Polsce. - W tym roku niewielkie zbiory sprawiły że ceny z poprzednich lat 8-10 zł/ kg w hurcie urosły do 10-12 zł/ kg. W detalu 10-12 zł /kg do ok. 16 zł /kg, a płacono też i 20 zł/kg. Sadownik odstawia orzechy do hurtowni, a aż 40 proc. kupują od niego detaliści. - Coraz bardziej popularny jest orzech zielony, jeszcze niedojrzały. - Ten, zbierany w końcu sierpnia, jest bazą do tworzenia nalewek i jedzą go miłośnicy nugatowego smaku. Szczególnie alergicy, bo te mniej uczulają- tłumaczy. Ich ceny są niezmienne od kilku lat, to 10-12 zł/kg. Zagrożeniem upraw leszczyny są choroby grzybowe (moniloza powodująca gnicie wnętrza orzecha) i owad słomkowiec. Ten przegryza jeszcze miękką łupinkę i we wnętrzu rozwija larwę, która żywi się orzechem. Szkodnik pojawia się w końcu lipca / sierpniu. Gospodarz dwukrotnie opryskuje sad po wcześniejszym monitorowaniu zastawionych na niego pułapek. -Opryski nie są częstą praktyką w sadzie leszczynowym- tłumaczy. Ziemia jest raz na kilka lat badana i gdy trzeba nawożona. Leszczyna lubi dobrą glebę, przynajmniej 3 kl. Rodzaj użytych środków ochrony roślin regularnie bada i kontrolują insprktorzy z agencji rolnej- dodaje. Gospodarz narzeka na wzrost cen tych preparatów. W zeszłym roku jeśli środki na szkodniki kosztowały 200 zł, to dzisiejszy ich koszt to 1,5 tys zł. W październiku są zbiory. Sady opryskuje się maszynowo, a zbiera się orzechy ręcznie (tu przez 3-4 pracowników sezonowych). Zbierać trzeba szybko, bo zbierają też gryzonie. - To głównie nornice i borsuki, które gdy przychodzi czas zbiorów i orzechy opadają wokół drzewek, gryzonie magazynują je w norach - mówi pan Jarek. - Czasem udało się w norze, w ziemi odnaleźć taki spichlerz borsuka i tam było np. 1,5-2 kg orzechów. Ale z nimi żyję w symbiozie. Nie walczę, bo są urozmaiceniem i póki co nie przynoszą jakichś większych strat - kończy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Laskowice Pomorskie to nazwa stacji kolejowej a nie miejscowości !!