Pan Marian ogórki kisi wodą z Kołobrzegu. Jak ogrodnik dba o swoje rośliny?

Marian Trojanowski na swojej działce uprawia niemal wszystkie rodzaje warzyw. Zebrane plony wystarczają jego rodzinie na całą zimę

Marian Trojanowski odziedziczył po rodzicach działkę wraz z domem w Świeciu. Na 1300 m kwadratowych znajduje się jego warzywnik, sad oraz ogród. Ziemię obsadził drzewami między innymi czereśniami, jabłoniami, gruszami czy leszczynami. W jego warzywniku rosną niemal wszystkie warzywa, są to m. in. marchew, pietruszka, pomidory, ogórki, seler, por i wiele innych. Ogrodnictwo nigdy nie było mu obce. Pracując nie miał czasu by poświęcić się roślinom, jednak gdy zakończył etat rozpoczął na dobre swoją przygodę z warzywami i owocami. 

Gdy ziemię spowija jeszcze śnieg pan Marian planuje co i gdzie wysieje. W jego ogrodzie nie ma miejsca na przypadek. Z nastaniem wiosny zabiera się do pracy. Najpierw zapełnia skonstruowaną przez siebie folię. Sadzi w niej pomidory, sałatę i paprykę. Gdy roślinom zagrażają mrozy by ogrzać powietrze pali w niej znicze. - Od kilkunastu lat aura nie sprzyja uprawie. Występowały częste przymrozki, co potrafi wyrządzić wiele szkód – opowiada ogrodnik. Mimo, iż w tym roku zmarzły mi róże, to i tak widać dużą poprawę – dodaje. Pan Marian poświęca pracy każdy dzień oprócz niedzieli. Lubi, gdy obejście jest zadbane. Jeśli widzi jakąkolwiek potrzebę ingerencji na działce nie zwleka ani chwili. - Nigdy nie czekam, aż zielsko mi wyrośnie i się rozsieje. Gdy tylko widzę nawet najmniejszych chwast natychmiast go wyrywam - opowiada mężczyzna. Wbrew pozorom, dzięki temu mam o wiele mniej pracy - dodaje ogrodnik. 

Pan Marian lubi każdy rodzaj pracy w ziemi. Jest mu bez różnicy czy są to zasiewy, zbiory czy jesienne porządki. Wszystkie te czynności przynoszą mu dużo satysfakcji i radości. By ziemia przynosiła obfite plony wzbogacają ją. Stara się, by był do obornik od rolnika, jednak nie zawsze jest stanie go zorganizować. Używa wtedy zamiennika w granulkach. Jak twierdzi konieczne jest delikatne wspomaganie ziemi obornikiem, gdyż należy o nią dbać, obserwować jej potrzeby. Jeśli widzi, że roślinom dolega jakaś choroba szybko reaguje, jednak używa środków ochrony roślin, gdy nie ma innego wyjścia. Znacznie bardziej woli zapobiegać wszelkim problemom, dlatego np. obok pomidorów sadzi paprykę, za którą nie przepada, ale dzięki temu utrzymuję glebę wolną od szkodników. 

Pan Marian stara się by jego roślinom nigdy niczego nie brakowało oraz by miały idealne warunki do wzrostu. Ogórki przykrywa np. agrowłókniną, aby zapewnić im odpowiednią temperaturę, gdy zaś wyłaniają się one spod ziemi, by nie ograniczać roślin unosi materiał na powbijanych w ziemię drewienkach. Mężczyzna zna również ciekawe gospodarcze patenty. Pomidory podwiązuje na naprężonych sznurkach gdy są jeszcze małymi roślinami, wraz z pojawieniem się pierwszych owoców, aby nie obciążać rośliny, delikatnie luzuje sznurki jednym pociągnięciem ręki. Udaje mu się to dzięki specjalnemu wiązaniu, którego nauczył go agronom śp. Mieczysław Andrzejewski. Zebrane z ogrodu plony wystarczają jego rodzinie na całą zimę. Warzywa okopowe takie jak marchew, pietruszkę czy buraki gospodarz trzyma w piwnicy. Pozostałe zamyka w słoiki jego żona Małgorzata, która potrafi wykonywać przeróżne przetwory. Jedynie kiszenie ogórków pozostawia mężowi. - Mam swój sposób na robienie kiszonek - opowiada pan Marian. - Nie używam do tego soli, tylko jadę specjalnie po słoną wodą do Kołobrzegu. Dzięki temu moje ogórki smakują wyśmienicie – tłumaczy. Ogrodnik jest zadowolony ze sowich upraw i niczego nie chce zmieniać. Marzyłby mu się natomiast maleńki kurnik, by cieszyć się smakiem swojskich jajek. – Mieszkam w mieście i mam świadomość, że tego niestety nie uda mi się zrealizować, ale i tak jestem szczęśliwy, że mogę mieć swoje własne warzywa i owoce. To daje mi ogromną radość – mówi z uśmiechem.