Reklama

Nieznana pasja Daniela Siewerta, dyrektora Wdeckiego Parku Krajobrazowego. - To wciąga jak chodzenie po bagnach - mówi

Znany propagator przyrody i dyrektor Wdeckiego Parku Krajobrazowego od kilku lat jest maniakiem genealogii. - To wciąga jak chodzenie po bagnach. Zwiedzanie nowych miejscowości zaczynam od cmentarzy... - mówi

Zaczęło się w 2017 r. gdy 10 letni syn mierzył się z zadaniem domowym: Stwórz drzewo genealogiczne swojej rodziny. - To była zima, dobry czas, aby pomóc Witkowi - wspomina Daniel Siewert. - Okazało się, że mogliśmy zbudować niewielkie drzewo, do gałęzi pradziadków Witka, o których mieliśmy niepełne dane. Pamięć seniorów niewiele pomogła. Znaliśmy lata urodzeń, śmierci. Reszta była w domysłach. To była konsternacja - wspomina. Szukał pomocy w zasobach internetu.

- Okazało się że genealogia to bardzo popularna dziedzina i w sieci znaleźliśmy wiele źródeł do dalszych poszukiwań.To wciąga jak chodzenie po bagnach - dodaje. Z czasem pan Daniel wypracował metody poszukiwań. - Paradoksalnie łatwiej w internecie znaleźć przodków dawniejszych, niż bliższych naszym czasom - mówi. - Nasi atenaci sprzed 100-110 lat figurują w archiwach udostępnionych przez kościół i państwo. Młodszych teraz chroni RODO, albo czasowe zakazy publikacji danych. W sukurs poszukiwaczom przychodzi historia. - Wspaniały jest okres od 1874 r., kiedy w zaborze pruskim zaczął obowiązywać spis mieszkańców. Podobnie było w zaborze rosyjskim. Do roku 1874 nie ma urzędniczych rejestrów, jest też mniej danych.

Odkrywamy, że przodkowie byli aktywni, zmieniali miejsca pobytu, korzenie pochodzą skąd inąd. Np. rodzina żony migrowała z Wielkopolski, a tam genealogia jest świetnie opracowana w sieci, w projektach: Gniazdo (genealogia małżeństw) i  BaSIA (genealogia mieszkańców). Na Pomorzu działa Pomorskie Towarzystwo Genealogiczne. Oni udostępniają niewiele. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia i chcemy wiedzieć coraz więcej, a nie wszystko jest zdigitalizowane. Pan Daniel pozyskuje też  informacje w wywiadach, kontaktach z historykami i innymi pasjonatami na świecie. - Przykładowo portal familysearch.com prowadzony przez Mormonów - mówi. - Oni za pozwoleniem władz krajów które przemierzają, skanują strona po stronie wszystkie księgi metrykalne cywilne i kościelne. Mają misję spisania ludzkości.

Jest też wielka praca wolontaryjna przy dokumentowaniu i zapisywaniu cmentarnych grobów, bo cmentarze są świetnym źródłem. Utrwala się je w np. serwisach grobonet.pl i billiongraves.com. Włączył się w to i pan Daniel. Dzięki jego 4 tys. zdjęć i ok. 9 tys. opisów transkrypcji nagrobkowych w portalach, z jego pracy skorzystało już ponad 11 tys. osób. - Zainteresowałem tym też mój park i udało się zinwentaryzować i wprowadzić dane z cmentarzy w: Osiu, Czersku, Zdrojach, Łążku, a wkrótce i ze Śliwic. Dzięki tym metodom pan Daniel przez ostatnie 5 lat, drzewo genealogiczne rodziny rozbudował do ponad 4 tys. przodków cofając się do XVII w. i znajdując ich rozsianych po całym świecie.

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do