
Gdyby Maryla Rodowicz miała wskazać trzech największych swoich fanów w Kujawsko-Pomorskiem, jednym z nich z pewnością byłby Marcin Warmke. Popularny w Świeciu bibliotekarz opowiada o swoim zauroczeniu twórczością i osobowością Maryli Rodowicz
Ta miłość rozpoczęła się jeszcze w domu rodzinnym. - Ulubiona sąsiadka i towarzyszka zabaw z dzieciństwa, Bożena Konarowska miała ważny wpływ na moje gusta literackie i muzyczne. W jej kolekcji płyt winylowych była płyta Maryli „Sing, sing” - mówi Marcin Warmke z MBP w Świeciu. - Pamiętam, że dużo tańczyliśmy przy tej płycie, którą byłem długo oczarowany. Odtąd w czasach bez internetu wyczuliłem się na informacje o artystce w radiu i TV, śledziłem transmisje festiwalowe, zbierałem kasety z muzyką, a do segregatora wycinki z prasy - tłumaczy.
Poszukując autorów tekstów piosenek Rodowicz pan Marcin natknął się w naturalny sposób na poezję Agnieszki Osieckiej, której twórczość stała się jego kolejną pasją. - Dzięki Maryli poznałem twórczość Osieckiej, dzięki Agnieszce zrozumiałem twórczość Maryli - tłumaczy.
Gdy pan Marcin rozpoczął studia (bibliotekoznawstwo na WSP w Bydgoszczy) w internecie zaczął śledzić stronę Maryli. Wpisał się na księgę gości i… w krótkim czasie otrzymał odpowiedź od samej artystki. - To było dla mnie wielkie święto - wspomina Warmke.
W 1995 roku Maryla koncertowała w amfiteatrze w Świeciu. Na forum napisała, że „gra w Świeciu i musi się postarać dla Marcina...” - Po koncercie otrzymałem autograf i w krótkiej rozmowie przedstawiłem się - dodaje.
Z czasem przedstawicielka fan clubu zaprosiła go na zamknięty występ Maryli w bydgoskiej Operze Nova. - To był koncert dla pracowników sieci Plus, ale Maryla ma zawsze kilkanaście wejściówek dla fanklubowiczów - wspomina. - Są oni zapraszani najpierw na próby, potem na koncert i spotkanie (np. w garderobie) - dodaje.
Tam królowa ujęła Go tym, że pamiętała ich rozmowę sprzed kilkunastu tygodni. - Fenomenalna pamięć i wielki szacunek dla ludzi - określa swoją idolkę bibliotekarz.
Pan Marcin skompletował całą dyskografię Rodowicz. Perłami jego kolekcji są tzw. bootlegi, czyli niewydawane nigdzie płyty, które Maryla okolicznościowo nagrywa dla fanów i wręcza jako prezenty na zamkniętych spotkaniach fanklubu w Warszawie.
- Jesteśmy grupą znajomych z całej Polski - mówi pan Marcin. Służymy sobie pomocą w informowaniu się i docieraniu na koncerty i spotkania.
Co Go ujmuje w Maryli? - To osobowość, wspaniały człowiek z wielkim dystansem do siebie, perfekcjonistka w kwestiach muzycznych, bardzo szanująca fanów, zawsze ma dla nich przynajmniej chwilkę - mówi pan Marcin. - W naszym gronie jest kilku Marcinów (jest „kudłaty”, „poznański”), a ja jako Marcin ze Świecia funkcjonuję jako Miś i tak mi Maryla ostatnio podpisuje swoje krążki i książki - kończy.
FOT.: MB
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie