
„Dzień dziecka od dziecka” tak zatytułowano festyn, który ma pomóc chorej na białaczkę Lei Kirskiej z Nowego w dalszym leczeniu
- Zachęcamy wszystkie dzieci wraz z rodzicami do udziału w tym pięknym wydarzeniu. Dla dzieci przewidujemy słodki poczęstunek oraz mnóstwo atrakcji – mówią organizatorki.
Festyn ma być formą podziękowania za okazane wsparcie, dobre serce, dobro słowo, którymi do tej pory została wsparta Lea i jej rodzina. - Celem naszego spotkania będzie też dalsze wsparcie finansowe rodziny. Choroba dziecka to ogromne obciążenie finansowe rodziny. Pobyt dziecka w szpitalu niestety wymusza dodatkowe wydatki. Poczucie bezpieczeństwa w tej rodzinie zostało zachwiane, a cały dotychczasowy bezpieczny świat mocno naruszony. Dlatego nie możemy zostawić tej rodziny samej i musimy być razem, wspierać i pomóc – przekonują organizatorki.
Jakie atrakcje czekają na festynie? Będą dmuchańce, malowanie twarzy. Przygotowano przysmaki: popcorn, watę cukrową, ciasto, gofry oraz jedzonko z grilla. Odbędzie się prezentacja karetki pogotowia, nauka pierwszej pomocy dla dzieci, konsultacje medyczne oraz pokaz akcji pożarniczej. Dla maniaków motoryzacji przygotowano motocyklowe show. Będzie można przejechać się motorówką oraz wziąć udział w aukcji charytatywnej.
Start 11 czerwca (piątek) od godz. 16.00 nad Jeziorem Czarownic.
Przypomnijmy, że choroba Lei ujawniła się zaraz po jej pierwszej urodzinach. - Trzy tygodnie po pierwszych urodzinach naszej córeczki nasze życie przewróciło się do góry nogami. Podczas płaczu nasza kochana, malutka córeczka zaczęła tracić przytomność. Zdarzyło się to raz, drugi, trzeci… postanowiliśmy pojechać do lekarza – opowiada Katarzyna Kirska, mama dziewczynki.
Wyniki z krwi okazały się bardzo złe. Mała Lea razem z mamą trafiły do szpitala w Bydgoszczy.
- Diagnoza okazała się dla nas straszna. Tam potwierdzono, że Lea choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Zaczęło się leczenie naszej córeczki. Otrzymała kroplówki, leki, sterydy i pierwszą dawkę chemii. – opowiada Kasia Kirska.
Niestety leki, które podawane są małej Lei nie są refundowane. - Po drugim cyklu leku, który kosztował 70 tys złotych usłyszeliśmy od lekarzy, że komórki nowotworowe znowu się namnażają. Nie pomogła chemia, nie pomógł lek… Na ten moment ostatnią szansą na życie dla naszej córeczki jest terapia CAR-T Cell, która ma nauczyć organizm walczyć białaczką. Terapia nie jest refundowana, a jej koszt to ponad 1,3 mln zł! Dzięki dobrym ludziom udało się zebrać całą kwotę. – mówią rodzice.
Okazało się jednak, że to nie koniec kłopotów finansowych związanych z leczeniem. Chemioterapia przygotowująca do leczenie również nie była refundowana. Jeden cykl to 36 tys. zł.
Jak można pomóc? Dla Lei organizowane są licytacje na facebooku na grupie „Pomagamy Lei”. Cały czas trwa zbiórka na siepomaga.pl www.siepomaga.pl/lea-kirska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie