
Kierowców kategorii C +E brakuje w Polsce od lat. Podobnie, jak w firmach produkcyjnych i budowlanych, tak również w branży transportowej, ratunkiem byli do tej pory pracownicy ze Wschodu. Czy zatrudnieni w naszym powiecie Ukraińcy wracają do swojego kraju walczyć o wolność?
Po wybuchu wojny z Rosją 24 lutego, mężczyźni z Ukrainy od 18 do 60 roku życia mają zakaz opuszczania ojczyzny. Mają być gotowi do walki o wolność. Coraz więcej słyszy się też, że wracają na Ukrainę ci, którzy w czasie rosyjskiej agresji byli poza granicami swojego kraju. Pracownicy zatrudnieni w polskich firmach ściągają do nas swoje rodziny, biorą urlopy u pracodawców lub rozwiązują umowy i jadą na front.
Eksperci alarmują, że masowe powroty do ojczyzny mężczyzn, którzy są obywatelami Ukrainy może zachwiać transportem i dostawami w Polsce. Jak sprawa wygląda w powiecie świeckim?
- Pracował u mnie jeden z kierowców z Ukrainy. Zaraz na początku wojny zwolnił się i wrócił do kraju - mówi Dariusz Gerke z NoeTrans z Przysierska (gm. Świecie). - Ten mężczyzna jest żołnierzem, walczył też na Ukrainie w 2014 r., gdy chodziło o aneksję Krymu. Nie szukam już nikogo na jego miejsce. Koszty transportu w związku z podwyżkami cen paliw są tak wysokie, że ta branża stała się dla mnie nieopłacalna. Na szczęście mam jeszcze inne źródła dochodu - dodaje.
- Zatrudniam 12 kierowców z Ukrainy i na razie nikt nie wyjechał - mówi Janusz Różycki, który prowadzi firmę transportową w Drzycimiu. - Trójka z nich ściągnęła do siebie rodziny. Bardzo wszyscy zaangażowaliśmy się w pomoc dla nich: nasza firma, pracownicy i lokalna społeczność. Organizowaliśmy zbiórki, przygotowaliśmy kwatery, wyposażyliśmy pokoje. Na produkcji też pracuje u mnie jeden Ukrainiec. Walczył w 2014 r. i wówczas został ranny. Podczas walk zginął jego ojciec, który był majorem. Ten mężczyzna bardzo przeżywa to, co się teraz dzieje w jego kraju. Jest mu bardzo ciężko. W poniedziałek (21 marca) do Polski dotarli jego najbliżsi: matka, brat i babcia. To go ucieszyło, odetchnął - dodaje.
Jacek Zieliński, który zajmuje się w Osiu usługami handlowo-transportowymi poszukuje aktualnie kierowcy z kat. C. Chętnie zatrudni osobę z Ukrainy. - Nigdy nie zatrudniałem Ukraińców - mówi Zieliński. - Trudno mi powiedzieć, jak wielu u nas zostało. Kolega, który prowadzi firmę transportową w Pruszczu Gdańskim opierał swój biznes głównie na Ukraińcach. Od kilku dni jego samochody stoją na parkingu puste, nie ma kto nimi jeździć - dodaje.
Pracownika z Ukrainy stracił też Marcin Pruś, który w Dworzysku (gm. Świecie) prowadzi firmę handlowo-usługową Truck. - Jeden z naszych pracowników wyjechał przed wybuchem wojny na dłuższy urlop do domu - mówi Marcin Pruś. - Mieszka w okolicach Charkowa, blisko miejsca, w którym toczą się działania wojenne. Miał kupiony bilet powrotny po 24 lutego do Polski. Nie dojechał do nas. Nie mamy z nim kontaktu. Nie można się do niego dodzwonić. Nie wiemy, jak jego losy się potoczyły - dodaje.
Fot. Zdjęcie ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie