Reklama

Kiedy Olek zaczął się dusić, pomogli ratownicy ze Świecia. Chłopiec czeka na drugą operację serca

Rodzina Olka przeżyła chwile grozy, kiedy zatkała się rurka tracheostomijna przez którą oddycha chłopiec. Z pomocą przyszli ratownicy Paweł Weisbrot i Paweł Jagodziński

- To był dzień jak co dzień, byliśmy po inhalacji i wszystkich porannych czynnościach, kiedy Olek zaczął się dusić - opowiada Marta Lengling, mam Olka. - Ssakiem nie mogłam przepchnąć rurki tracheostomijnej, która się zatkała i synek zaczął się robić siny - dodaje. Chłopiec cierpi na niedorozwój lewej części serca. Choroba jest nieuleczalna, a jedyną nadzieją na powrót do zdrowia jest przeszczep serca. Już jako noworodek przeszedł skomplikowaną operacją i otrzymuje leki wspomagające układ krążenia. 

 - Wezwanie do 10-miesięcznego dziecka z niewydolnością oddechową otrzymaliśmy 19 kwietnia około godz. 8 - mówi Paweł Weisbrot, koordynator ratownictwa w Nowym Szpitalu w Świeciu. - Na miejscu okazało się, że Olek miał niedrożną rurkę tracheostomijną. Zabraliśmy go do karetki, gdzie podłączyliśmy do respiratora i na szczęście udało nam się odetkać rurkę. Podjęliśmy decyzję o transporcie chłopca do szpitala w Bydgoszczy, ponieważ tam są anestezjolodzy dziecięcy, którzy udzielą mu profesjonalnej i sprawnej pomocy - dodaje. To była trafna decyzja. W Bydgoszczy chłopiec od razu trafił na OIOM. Podczas całej akcji ratunkowej był bardzo silny, płakał mimo, że brakowało mu tlenu i miał niższą niż zwykle saturację. - Na szczęście takich wyjazdów, gdzie mamy bezpośrednie stany zagrożenia życia dziecka, nie zdarzają się zbyt często i oby było ich jak najmniej - komentuje ratownik Paweł Weisbrot. 

Wszystko skończyło się dobrze. - Po rozmowie z lekarzami stosujemy inny typ rurek do tracheostomii, ale z niecierpliwością czekamy na operację - podkreśla mama małego Aleksandra. - Jesteśmy też wdzięczni naszemu lekarzowi rodzinnemu, dzięki któremu mamy pielęgniarkę środowiskową do której mogę zwrócić się z pytaniami i poprosić o pomoc - dodaje.

W maju Olek miał mieć kolejną operację w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. - Bardzo się z tego cieszyłam, gdyż po niej mieliśmy podjąć próby wyjęcia rurki tracheotomijnej i samodzielnego oddychania - mówi mama Olka. - Oluś jest bardzo żywym, ciekawym i pełnym energii dzieckiem. Interesuje się wszystkim co go otacza i wyciąga sobie tę rurkę, wkłada do niej palce. Trzeba naprawdę bardzo go pilnować. Niestety, mimo, że zostaliśmy przyjęci na oddział, wykonano nam badania, operacja została przełożona i na razie nie znamy nowego terminu - dodaje.

Chłopiec 23 czerwca skończy rok. Przez choroby i leczenie wymaga rehabilitacji, która jest kosztowna. Rodzice zbierają pieniądze na dojazdy do szpitala, rehabilitację i leczenie, za pośrednictwem portalu siepomaga.pl O Olku i jego rodzicach pisaliśmy już wcześniej. 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do