
Znana wśród znajomych jako pani Kasia szydełkuje od kiedy skończyła 10 lat. Tworzy czapki, chusty, skarpety dla dzieci, a nawet pokrowce na samochodowe fotele. Ostatnio z pasją szydełkuje mandale, które ozdabiają okna mieszkania
- Robienia pierwszych oczek i łańcuszków nauczyła mnie mama. Kolejne wzory i schematy podpatrywałam u cioć, dalszej rodziny i znajomych. Zdarzały się też wzory w gazetach, ale była to raczej rzadkość w porównaniu z dostępnymi dziś materiałami - wspomina.
Kiedyś nie można było kupić serwetek na stół i obrusów, więc gospodynie samodzielnie szyły, haftowały lub robiły serwety na szydełku. - Nie było chustek więc kupowałam batyst, a brzegi obrabiałam koronką - wspomina pani Kazimiera. Na szydełku robiło się również elementy ozdobne do pościeli, która na środku miała wycięte karo - uzupełnia.
Trudniej było zdobyć również włóczkę, dlatego wykorzystywano ciuchy, których nikt już nie nosił i tworzyło się nowe. - Pamiętam jak zrobiłam sobie taką chabrową, letnią sukienkę na szydełku. Najpierw ze sprutej spódniczki robiłam kwadraty, które później według własnego pomysły połączyłam, a mama uszyła mi pod spód niebieską halkę - wspomina pani Kazimiera.
Wszystkim się bardzo podobała sukienka. - A najbardziej mnie - dodaje z humorem mąż. Spod szydełka pani Kazimiery wychodziły chusty, czapki, skarpetki dla niemowląt, berety, również te moherowe oraz wiele serwetek. - Po ukończeniu pracy taką serwetkę trzeba ją wyprać, wykrochmalić i naprężyć, żeby miała odpowiednią formę. Wówczas na płycie styropiany układam koc, na nim prześcieradło i rozprostowuje każdy słupek, który następnie przypinamy szpilką, aż do wyschnięcia - objaśnia. Kiedy dzieci były małe, szydełkowanie odeszło na drugi plan. Pani Kazimiera musiała skupić się na szyciu ubrań np. przerobiła jeansy męża na spodnie i kamizelkę dla syna. Córce szyła ubrania z aplikacjami. Były to niepowtarzalne wzory, często wzbudzające zachwyt wśród rówieśników.
Choć z zawodu nie jest krawcową, a farmaceutką tworząc na szydełku odpręża się. - Obecnie robię mandale, które stanowią ozdoby w moich oknach - mówi pani Kazimiera. - Teraz są wzory klasyczne. Na wykonania jednej potrzebuję około 15 godzin. Kiedy zasiądę do pracy mogę tak szydełkować dwie godziny i mnie to nie męczy. Odprężam się, a mąż dziwi się, że jednocześnie jestem w stanie oglądać telewizję lub rozmawiać - dodaje. Ostatnio swoją pasją pani Kazimiera zaraziła najmłodszą wnuczkę - Natalię.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Przepiękne prace Pani Kazimiero. Podziwiam.