Reklama

Katarzyna Krzymińska dobro innych stawiała ponad swoim. Zmarła na powikłania po COVID-19

Całe swoje życie poświęciła na ratowanie i pomaganie innym. Katarzyna Krzymińska zmarła nagle. Od miesiąca przebywała w szpitalu po zakażeniu koronawirusem

W niedzielę 27 grudnia zmarła Katarzyny Krzymińska, wieloletnia pielęgniarka oddziałowa Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Świeciu, która od początku pandemii koronawirusa walczyła na pierwszym froncie.

Pracowała w świeckim szpitalu od 30 lat. Pracę zaczęła na oddziale intensywnej opieki medycznej, gdzie była pielęgniarką ponad 20 lat. Nieustannie się kształciła i zdobywała dodatkowe kwalifikacje. Pracując ukończyła studia na kierunku ratownictwo medyczne. Niedawno zakończyła studia licencjackie z pielęgniarstwa i rozpoczęła studia magisterskie na tym kierunku. Jako specjalista medycyny ratunkowej, pracowała w zespołach ratownictwa medycznego, a od 2012 r. była pielęgniarką oddziałową szpitalnego oddziału ratunkowego. - Angażowała się wszędzie tam, gdzie była potrzebna pacjentom - podkreśla Marta Pióro, rzecznik prasowy Grupy Nowy Szpital. - Zawsze uśmiechnięta i niosąca pomoc; życzliwa dla współpracowników i pacjentów. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci. Będzie nam Jej bardzo brakowało. Rodzinie składamy szczere wyrazy współczucia - dodaje. 

Z sentymentem wspominają ją pracownicy. - Zawsze pozostaniesz w moim sercu, będzie mi brakowało Twojego uśmiechu, radości i wiecznego optymizmu oraz słów ,,damy radę'' - komentuje jeden ze współpracowników. 

Pani Kasia była bardzo oddana swojej pracy. Dobro innych stawiała ponad swoim. Kiedy brakowało chętnych do zespołów wyjazdowych na początku pandemii, sama się do nich zgłosiła. Odwiedzała pacjentów w ramach hospicjum domowego. Potraktowała to jako kolejne poważne wyzwanie w swojej karierze. - Dane mi było tworzyć zespół wyjazdy u jej boku, pomagając jej. Nigdy nie było choć grama niechęci na jej twarzy. Zawsze widziałem w jej oczach duża satysfakcję z tego co robi - podkreśla Łukasz Krzymiński. Wdzięczni są także ludzie, którym pomogła. - Takich ludzi jak pani Kasia nigdy się nie zapomina. Pojawiła się w naszym domu jak anioł, gdy wszyscy zawiedli...takim właśnie była człowiekiem - wspomina z sentymentem jednak z osób.

Pani Katarzyna zachorowała na COVID-19 w listopadzie. Od miesiąca przebywała w szpitalu. Jeszcze w Wigilię składała wszystkim składała życzenia wszystkim znajomym. - W tym roku dla mnie są najpiękniejsze mimo, że spędzam je w szpitalu..... Bo jak nie docenić daru życia.... - pisała. Jednak niedługo dane jej było cieszyć się tym darem. Zmarła nagle, w niedzielę po świętach, mając 51 lat. - Koronawirus doprowadził między innymi do zatorowości płucnej - mówi syn Łukasz Krzymiński. - Niestety jak tłumaczył lekarz, przy tego typu schorzeniach i przy samym koronawirusie stan pacjenta poprawia się bardzo powoli, a może w sposób natychmiastowy doprowadzić do zgonu. Tak było w przypadku mamy. Jedyną z chorób "współistniejących" była zbyt duża waga mamy. Dzięki podanemu osoczu stan się poprawiał, ale ryzyko było cały czas - dodaje. 

Była nie tylko mamą. - Była moją najlepszą przyjaciółką, z którą mogłem rozmawiać dosłownie o wszystkim - podkreśla Łukasz Krzymiński. - Zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Zawdzięczam jej całe swoje życie. Niejednokrotnie wyciągała mnie z jakiegoś życiowego zakrętu. Była moja bohaterka, zawsze stawiała dobro drugiego człowieka ponad swoim. Czytając wszystkie komentarze w internecie na jej temat pozostaje mi zwyczajnie powiedzieć: to był zaszczyt być jej synem. Zastanawiałem się dlaczego Pan Bóg postanowił mi ją zabrać. Ale tłumaczę sobie to tak, że zwyczajnie potrzebował jej pomocy, aby dalej szerzyć dobro i zajmować się pacjentami, tylko, że na tamtym świecie. Dla mnie będzie żyła na wieki, i obiecuję, że dam jej jeszcze powodu do bycia dumnym ze mnie, tak jak ja jestem teraz z niej - dodaje. Rodzina jest wdzięczna doktor Doleckiej, która była z panią Katarzyną od początku choroby i dzięki której pielęgniarka trafiła do szpitala w Bydgoszczy oraz wszystkim przyjaciołom za okazane wsparcie.

Dziś odbył się pogrzeb pielęgniarki. Wszyscy, którzy nie mogli bezpośrednio uczestniczyć we mszy, a chcieliby się pożegnać i uczestniczyć w ostatniej drodze Katarzyny Krzmińskiej mogli oglądać transmisję na profilu facebook Łukasza Krzymińskiego.







 

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Pytający - niezalogowany 2020-12-31 01:48:22

    Żal wypełnia nasze serca. Takim ludziom należą się pokłony. Niech spoczywa Pani Kasia w pokoju. 30 Lat pięknej pracy,mało kogo stać na takie wyrzeczenia!! Pytam tylko..ile by trzeba w dodatku przepracować by sam wielmożny Pan chociaż vice prezes oddał hołd za zasługi na rzecz tego szpitala i dobra ludzi i zjawił się na ceremoni pogrzebowej swojego pracownika?? Dam mu na taxówkę następnym razem jak nie stać?....pozdrawiam

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do