
Julia Tomza ze Świecia ma 10 lat. Kocha zwierzęta, a w przyszłości chce zostać weterynarzem. Aby tak się stało Julka musi przede wszystkim żyć. Ma wrodzoną wadę serca i konieczna jest operacja w Bostonie
- Kiedy inne mamy z radością szykowały wyprawki dla swoich przyszłych dzieci, ja modliłam się, aby moja ukochana córeczka dała radę – opowiada mama Julki. - Prenatalnie zdiagnozowano u Julii złożoną wadę serca. Gdy córeczka przyszła na świat, bardzo słabo oddychała. Konieczne było wykonanie dwóch sztucznych oddechów. Sekundy trwały wieczność. Po narodzinach usłyszeliśmy inną diagnozę niż postawioną wcześniej. Julka ma przełożenie wielkich pni tętniczych z inwersją komór, duży ubytek międzykomorowy w sercu i zwężenie odpływu z lewej komory do tętnicy płucnej. To rzadka i złożona wada serca. Do tego wszystkie narządy są odwrócone jak w lustrzanym odbiciu. Wiedziałam, że będziemy żyć w cieniu zagrożenia, jakim jest wada serca. Wiedziałam też, że zrobię wszystko, żeby ocalić moją córeczkę i dać jej szansę na wspaniałe życie. Początkowo lekarze chcieli zrobić Julce serca jednokomorowe. Po cewnikowaniu serca, które zrobiono w okolicach drugich urodzin Julci, porzucono jednak ten pomysł - lekarze zakwalifikowali córeczkę tylko do obserwacji – dodaje świecianka.
Serduszko słabnie
W kwietniu Julka skończyła 10 lat. Niestety jej serduszko słabnie i nie daje rady pompować krwi. Bardzo źle toleruje wysiłek fizyczny. Od urodzenia mierzy się jej saturację, czyli poziom nasycenia krwi tlenem. Zdrowy człowiek ma je na poziomie około 100 proc. U Julci, podczas ostatniej choroby, saturacja spadła do 76 proc. Zwężenie płucne powoli, ale stopniowo się powiększa.
Dla Julci jest szansa w USA
Mama Julii zaznacza, że leczenie w naszym kraju tak skomplikowanej i niezwykle rzadkiej wady serca nie jest możliwe. Dla Julci jest szansa, ale w USA, gdzie leczy się małe serduszka, którym nikt inny nie daje szans. Julia została zakwalifikowana do operacji przez z jednego z najwybitniejszych kardiochirurgów na świecie - profesora Pedro J. del Nido. Jest on szefem kardiochirurgii w Boston Children's Hospital. Zoperuje serce Julki metodą anatomicznej naprawy - Double-Switch. Serce Julki po operacji w USA będzie nieprzerwanie bić.
Doktor chce zoperować Julkę w ciągu kilku najbliższych miesięcy
- Bez operacji stan Julci będzie się pogarszać – mówi jej mama. - Brak leczenia zagraża jej życiu. Julia jest narażona na liczne powikłania, spowodowane przez mieszanie krwi pomiędzy częścią płucną i systemową układu krążenia. To może prowadzić do powstania zatorów. Zwężenie płucne się nasila, ograniczając napływ krwi do płuc. Niedotlenienie pogłębia się. Bez operacji prawa komora przestanie sobie radzić. Julia za kilka lat może stać się zupełnie niewydolna. Doktor chce zoperować Julkę w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Cena za leczenie przeraża. Świadomość, że za kilka lat mogę stracić ukochaną córkę, przeraża mnie jeszcze bardziej – dodaje.
Potrzebna jest wsparcie
Mama Julki podkreśla, że nigdy nikogo o nic nie prosiła, teraz prosi o ratunek dla swojej córki. O to, by można było uratować jej życie i zdrowie. O to, byśmy mogli za kilkanaście lat odwiedzić wspaniałą panią weterynarz, która będzie pomagać naszym zwierzętom.
Na złożoną operację serca w Bostonie, przeloty, pobyt i rehabilitację pooperacyjną uruchomiona została zbiórka za pomocą serwisu siepomaga.pl. Cel to ponad 1 mln 500 tys. zł. Do tej pory zbiórkę wsparło już 600 osób. Zbiórka prowadzona jest tutaj.
fot. siepomaga.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tymczasem ZUS wypłaca emerytury 13,14,15itd... a ludzie muszą zebrać o życie.Gdzie w tym chorym kraju jest sens życia.
Dzieci nie są elektoratem. A emeryci..no właśnie....