
Iwona Mazelewska po sześciu latach kierowania Ośrodkiem Kultury, Sportu i Rekreacji w Świeciu i 18 latach pracy w świeckim domu kultury, postanowiła odejść i założyć własną działalność. Zapytaliśmy co było najtrudniejsze w tej pracy i przepytujemy co jeszcze w Świeciu można by było rozwinąć
Nowe Świecie: Skąd decyzja o odejściu?
- Ta decyzja długo we mnie dojrzewała. Do nowego zawodu przygotowywałam się przez 7 lat. Skończyłam Szkołę trenerów NVC Porozumienie Bez Przemocy (empatyczna komunikacja), a potem 4-letnią szkołę psychoterapii Gestalt z dodatkowymi kursami specjalistycznymi. Podczas praktyk i do tej pory prowadzonej psychoterapii zauważyłam jak można pomagać innym. To jest dla mnie ogromną motywacją i wiem, że to chciałabym robić dalej, dlatego postanowiłam otworzyć własną firmę. Ośrodek Kultury Sportu i Rekreacji w Świeciu, którym kierowałam od 6 lat, pozostawiam w dobrych rękach zgranego zespołu pracowników i w dobrej kondycji finansowej. Jestem poruszona tym, że pracownicy tak miło mnie przyjęli, zaufali mi i cudownie się z nimi współpracowało. Było bardzo dużo pracy i dużo kreatywnych pomysłów, ale opłaciło się.
Co Cię zaskoczyło, zdziwiło na samym początku?
- Nie myślałam, że w mediach będzie, aż takie zainteresowanie stanowiskiem dyrektora i moją osobą. Ilość rozmów, wywiadów, nagrań po objęciu stanowiska bardzo mnie zaskoczyła.
Kolejnym wyzwaniem było dla mnie stworzenie od nowa struktury w ośrodku.
Trzecią trudną rzeczą była inwestycja (przebudowa i rozbudowa tarasu Klubokawiarni) dla której upływał termin pozwoleń na budowę. Trzeba było dopilnować formalności, wyłonić wykonawcę, a przy tych wszystkich obowiązkach jednocześnie dopinać organizację wszystkich festiwali w bieżącym roku.
No tak, bo oferta ośrodka jest bardzo różnorodna…
- Zaspokoić potrzeby wszystkich ludzi jest bardzo trudno. Jest rzesza ludzi, która korzysta z tzw. „kultury wysokiej”, czyli koncerty, pokazy i przedstawienia, z reguły płatne, organizowane na sali widowiskowej. Poza tym są osoby, które lubią Festiwal Mocnych Brzmień czy Blues na Świecie Festival, inni lubią orkiestry dęte, są też fani pikników rodzinnych. Dla mnie najważniejsze było to, żeby nie likwidować festiwali. Uważam, że ta spuścizna, to coś czego nie wolno zaprzepaścić. Każde wydarzenie ma swoją renomę, jest znane w środowisku, a ludzie zaangażowani w ich organizację włożyli w to kawał dobrej roboty. W ośrodku bardziej czułam się menedżerem niż artystą, dlatego uważam, że każdy sukces, udana impreza to praca całego zespołu. Są tu pracownicy wieloletni, doświadczeni i bardzo młode, kreatywne osoby, które wnoszą powiew świeżości i to się bardzo dobrze sprawdza, bo jednym i drugim ciężko byłoby funkcjonować bez siebie.
Twoje sukcesy, pomysły, które pomysły szczególnie się sprawdziły?
- Projekt „Żyj kulturą” sprawdził się do tego stopnia, że rozwinął się na projekt „Żyj sportem”. Projekt „Winda” miał na nowo rozbudzić edukację kulturalną w Świeciu i współpraca z placówkami oświatowymi rozkwitła. Oba były częścią mojego autorskiego pomysłu. Angażowały się w to poszczególne pracownie i każdy miał swój wkład.
Miałaś plan na tą kadencję, udało się go w całości zrealizować?
- Nie do końca. Chciałam stworzyć pracownię graficzną. W tym roku były warsztaty i udało nam się pozyskać komputery z projektu „Sieć na kulturę”, więc to jest element, który można rozszerzyć. Wiele imprez się zmieniło, rozwinęło tak jak Blues na Świecie Festival. To zasługa przede wszystkim dyrektora artystycznego Tomasza Stannego, ale jako pracownicy ośrodka dbaliśmy, żeby rozwijać imprezę, zorganizować atrakcje dla mieszkańców. Burze mózgów różnie się kończyły, czasami były to trudne rozmowy, ale jakoś się dogadywaliśmy.
Myślę, że więcej można by było wykrzesać z Maratonu Piosenki Osobistej. Może jak kiedyś wróci do wyremontowanego zamku to się rozwinie.
Może podpowiesz co w Świeciu można by jeszcze rozwinąć?
- Fenomenem jest dla mnie to, że nasze festiwale są uznawane przez ludzi spoza Świecia. Środowisko artystyczne bardzo dobrze zna nasze miasto i bardzo chętnie tu przyjeżdża. Ludzie kojarzą Świecie z festiwalami i mówią, że jest to miasto muzyki. Myślę, że jest to fajny element do promocji miasta. Warto by było pomyśleć o bazie noclegowej dla artystów.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
zdjęcie: Iwona Mazelewska zdradziła nam, że wreszcie sama będzie mogła skorzystać z oferty ośrodka i planuje wybrać się na taneczne zajęcia dla dorosłych
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie