Reklama

Franciszek Koszowski o zbliżających się żniwach. Szacuje, że zbierze 4-5 ton z hektara

18/07/2019 14:53

- W zeszłym roku było beznadziejnie, bo była susza. W tym roku będzie lepiej. Zbiory będą przyzwoite. Ale na pewno nie rekordowe – mówi Franciszek Koszowski

Franciszek Koszowski, wicestarosta świecki gospodarzy w Małociechowie (gmina Pruszcz). Z dzierżawami ma 50 ha ziemi i trzodę chlewną. 26 loch w cyklu zamkniętym, co daje średnio 400 tuczników rocznie. Pomaga mu żona i syn.

- Dla mnie praca w gospodarstwie to czysta przyjemność. Robię to co lubię, a to najważniejsze – mówi wicestarosta.

Jak zapowiadają się tegoroczne zbiory?

- W zeszłym roku było beznadziejnie, bo była susza. W tym roku będzie lepiej. Jednak jak słyszę, że ktoś mówi, że w tym roku zbiory będą rekordowe trochę mnie to przeraża. Zbiory z pewnością będą przyzwoite. Ale na pewno nie rekordowe – mówi Koszowski.

Deszcze, które spadły w maju nie przysporzyły wilgoci w ziemi. Woda spłynęła i sytuacja się zbytnio nie zmieniła. Wody nie przybyło ani w rowach, ani w stawach.

- Myślę, że z hektara zboża ozimego na moim polu zbiorę około 4-5 ton. Ale to tylko szacunek. Może być więcej, a może być mniej. Są też miejsca, gdzie powypalane są zboża. Jak da 5-6 ton to będzie ok. W ubiegłym roku bywało różnie. Od 500 kg do 1,5 tony z hektara. Rzadko komu udało się 3 tony uzyskać. Ale szacowanie na dzień dzisiejszy nie ma jeszcze większego sensu – mówi gospodarz.

Pierwsze zbiory jęczmienia ozimego już się odbyły. Pojedynczy rolnicy koszą jęczmień jary, wybrane kawałki pola. Mówią, że plon nie jest najgorszy. Jeśli otrzymują ozimego 4-5 ton, a jarego 5-6 ton z hektara to będą naprawdę dobre zbiory.

- Trudno mi się wypowiadać o pomocy dla rolników co do suszy. Pomoc najczęściej polega na udzielaniu „tanich kredytów”. Część rolników w zeszłym roku z tego skorzystało, więc już mają kredyt do spłaty. Nawet jeśli wojewoda by dał pozytywną opinie co do zasadności udzielenia takiego kredytu to oceniać zdolność kredytową rolnika będzie i tak bank. Kredyt ma to do siebie, że trzeba go oddać nawet jeśli jest nisko oprocentowany – komentuje pan Franciszek.

Jemu zebrane w zeszłym roku zboża wystarczą do świeżych zbiorów. Więc nie było tragicznie. A były lata, że już od lutego musiał dokupywać. Także w tym roku, patrząc na pola uważa, że zboża powinno wystarczyć do przyszłego roku. Zboże zostawia całe dla siebie na pasze. Nic nie sprzedaje.

- Dopóki zboże nie jest w silosie nie można stwierdzić, czy zbiory są dobre czy nie. Pogoda jest zmienna, wystarczy ulewa czy gradobicie i może zniszczyć wszystko. Teraz to tylko szacunki. Stare porzekadło powiada, że kto naprzód liczy ten dwa razy liczy - mówi.

Zapytaliśmy wicestarostę także o rządowy program dofinansowania na krowę i świnie.

- Na pewno nie będą to łatwe środki do wzięcia. Na pewno będzie się to wiązało ze zwiększeniem dobrostanu zwierząt. A nie na to co posiadam. Ja mam chlewnię wybudowaną na 26 loch w cyklu zamkniętym. I nie wstawię ani jednej sztuki więcej. A nie planuje rozbudowy. Czyli mnie nie skuszą żadne pieniądze na dodatkowe sztuki czy rozbudowę chlewni. Z drugiej strony trzeba mierzyć siły na zamiary. Bo jeśli ja mam hektary dostosowane do potrzeb paszowych to, jeśli zwiększę liczbę trzody zabraknie mi paszy. Więc jest to błędne koło. No bo musiałbym kupić kolejne hektary albo pasze, więc zysk z tego marny. Ja u siebie nie widzę ani takich możliwości ani potrzeby. Były lata lepsze, gorsze, bardziej urodzajne a ja cały czas utrzymuje dobrostan taki sam. Mnie nie skusi żadna propozycja rządowa – mówi na zakończenie.

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do