
Państwo Stodulscy prowadzą gospodarstwo rolne we wsi Topolinek (gmina Świecie). Na 17 ha ziemi od trzech pokoleń uprawiają warzywa oraz zboża
Stodulscy stosują płodozmian, czyli system siewu oparty na z góry zaplanowanym na wiele lat następstwie upraw po sobie. Dzięki temu rolnicy stale podnoszą żyzność gleby, co przekłada się na zwiększenie efektywności nakładów oraz dobre plonowanie roślin. Na polach państwa Stodulskich oprócz pszenicy, facelii, gorczycy można zobaczyć szeroką gamę warzyw m.in. ziemniaki, ogórki, por, seler, pietruszkę, marchewkę czy różnego rodzaju kapustę. Gospodarze z Topolinka co roku wydają kilkadziesiąt tysięcy złotych na nasiona i sadzonki warzyw. - Co roku zaopatrujemy się w zasiewy zimą. Jest to dla nas niezwykle istotne, gdyż wiosną gdy rozpoczyna się warzywny boom otrzymanie nasion odmian na których nam zależy graniczy z cudem - opowiada pani Ewa. - My musimy być pewni tego co rośnie na naszych polach - dodaje. Rolnicy sadzonki ziemniaków kupują z Instytutu Hodowli Ziemniaka. Polegają na sprawdzonych przez lata odmianach, odpornych na choroby wirusowe czy atak szkodników, np. stonki ziemniaczanej, co pozwala im zredukować ilość wykonywanych zabiegów ochrony roślin do niezbędnego minimum.
Rolnicy każdy sezon rozpoczynają jedną z najwcześniejszych odmian ziemniaków - frezja. Oferują też denara, winietę, a ostatnio także bellarosę, której skórka jest czerwona za to miąższ ma ma żółtą barwę i nie ciemnieje zarówno w postaci surowej jak i ugotowanej. Aktualnie cena jednego kg ziemniaków kształtuje się w granicach 1,2 - 1,5 zł. Oprócz kartofli w gospodarstwie państwa Stodulskich rośnie wiele innych warzyw. W ich uprawę, przygotowanie oraz rozprowadzanie zaangażowana jest cała rodzina. Pani Ewa sprzedaje warzywa na rynku w Świeciu, jej mąż, Jan zajmuje się przygotowaniem, myciem i czyszczeniem ich, syn Dawid dba o pola i rozwozi do punktów gastronomicznych, a synowa Joanna przygotowuje pęczki, myje oraz co roku zaprawia na sprzedaż ogórki do słoików. W pracy pomaga też kolejne, czwarte już pokolenie. Rolnicy zatrudniają jednego stałego pracownika, natomiast gdy przychodzi sezon letni korzystają z dodatkowych osób chętnych do pracy, które zrywają ogórki, pielą warzywa zbierają je i przygotowują na zimowe przechowanie.
Państwo Stodulscy kiszą również kapustę i ogórki. - Dla nas to bardzo ważne, że dbamy o jakość kiszonek praktycznie od samego ziarenka, aż do produktu finalnego. Wszystko wykonujemy w naszym gospodarstwie. Nie żałujemy też żadnych przypraw. Dodajemy do ogórków sporo kopru, chrzanu i czosnku bo to ważne dla ich smaku - mówi pani Ewa. - Przepis na kapustę kiszoną, z którego korzystamy znalazłam w starym wydaniu książki Kuchnia Polska. Korzystam z niego od wielu lat - zdradza kobieta.
Rolnicy warzywa myją w myjce co znacznie usprawnia ich pracę. W gospodarstwie znajduje się ciągnik oraz wiele potrzebnych maszyn jak np. pług, sadzarka do warzyw, glebogryzarka, czy kombajn do ziemniaków Anna.
Warzywa państwo Stodulscy sprzedają do punktów gastronomicznych oraz na targowisku Marianki. Na ich stoisku pęczek pietruszki kosztuje 2 zł, koperek 2-2,5zł, kilogram cebuli i marchwi to koszt 3 zł, a ogórki na które sezon właśnie się kończy kosztowały 3-6 zł za kilogram. Jeśli ktoś jednak nie zdążył zamknąć ich smaku w słoiku to może zakupić już zaprawione w curry, w cenie 10 zł za słoik. - Na rynku Marianki sprzedaję już niemal 30 lat. Bardzo lubię mieszkańców tego osiedla jak również inne, przyjeżdżające tu na zakupy osoby. Cieszę się, gdy słyszę, że ludzie chwalą, że jest taki rynek, że mogą kupić warzywa prosto od producenta - mówi pani Ewa. Kobietę napawa nadzieją fakt, iż jej stoisko odwiedza wiele młodych osób, które odkrywają czasem dawno zapomniane smaki, jak na przykład jarmuż czy czarną marchewkę. - Ostatnio obserwuję, że klienci chętnie kiszą buraki, które wspierają odporność, wspomagają rekonwalescencję po chorobie, wspomagają metabolizm i odchudzanie, czy mają właściwości przeciwwirusowe co jest bardzo potrzebne w ostatnim czasie - wylicza gospodyni. - Ich wykonanie jest niezwykle proste. Wystarczą pokrojone w talarki buraki, ziele angielskie, liść laurowy, czosnek, posolona woda ( 1 łyżka na litr wody) i po kilku dniach napój jest gotowy - zdradza przepis.
Choć w gospodarstwie Stodulskich jest wiele pracy i czasem wszyscy czują się zmęczeni to zgodnie przyznają, że lubią to, co robią. - Cieszymy się, że nasze warzywa smakują innym. Widzimy w naszej pracy swego rodzaju misję - mówi z uśmiechem pani Ewa.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Fakt, Pani Ewa zawsze wesoła i dobre produkty ma.