Dariusz Wydef z Laskowic walczy o powrót do zdrowia. Jesienią miał dwa udary i zachorował na COVID-19

Trwa zbiórka i licytacje, żeby mężczyzna mógł wziąć udział w turnusie rehabilitacyjnym. - Zrobię wszystko, żeby postawić męża na nogi - zapowiada żona

Państwo Anna i Dariusz Wydef z Laskowic są małżeństwem od 25 lat. Mają trójkę dzieci, w tym dwójkę dorosłych. Trzeci najmłodszy syn ma 10 lat i w tym roku miał I Komunię Świętą. - Od dzieciństwa mam problemy zdrowotne i przeszłam już wiele operacji bioder, dlatego jestem na rencie - opowiada Anna Wydef. - Mąż był jedynym żywicielem rodziny, ale wiedliśmy spokojne życie - dodaje. 

Wszystko zmieniło się jesienią tego roku. Kilka dni po wyjściu pani Ani ze szpitala, po kolejnej operacji biodra, pan Dariusz dostał udaru niedokrwiennego prawej półkuli mózgu. Trafił do szpitala, ale mimo to był w niezłym stanie, mógł chodzić i wykonywać większość czynności samodzielnie. - Niestety w pierwszym tygodniu października przeszedł kolejny udar, tym razem niedokrwienny pnia mózgu, co spowodowało ogromne spustoszenie organizmu - opowiada pani Ania. - Tym razem stan męża uległ dużemu pogorszeniu. Na domiar złego kiedy miał wychodzić do domu dostał gorączkę i przeprowadzono mu test na koronawirusa. Wyszedł dodatni i mąż trafił na szpitalny oddział zakaźny. Przez to zakażenie pozbawiony był tak niezbędnej po udarach rehabilitacji. Jego mięśni, wracające powoli do sprawności, osłabły. Spędził w szpitalu blisko dwa miesiące - podsumowuje. Obecnie mężczyzna nie jest w stanie samodzielnie się podnieść, nie chodzi, ma porażenie połowiczne lewostronne. Do wykonania wszystkich czynności potrzebuje drugiej osoby. - Żeby przenieść go na wózek inwalidzki muszę wołać sąsiada, bo sama jestem po operacji i nie mogę ryzykować - mówi pani Ania. - Na szczęście mam wokół siebie samych dobrych i pomocnych ludzi, którym jestem wdzięczna za pomoc. Dostałam łóżko rehabilitacyjne, materac przeciwodleżynowy, przenośną toaletę. Jesteśmy też bardzo wdzięczni pani ordynator oddziału rehabilitacyjnego, która zawsze udzielała wyczerpujących informacji, dawała wskazówki i służyła pomocą. Wiele osób oferuje nam wsparcie, nawet ksiądz z parafii zapytał nas czy może informacje o zbiórce wywiesić na gazetce. Przed świętami właścicielka firmy cateringowej, którą wcześniej poznaliśmy podczas udziału w akcjach charytatywnych, przygotowała nam całą kolację wigilijną, bo dowiedziała się jak bardzo mój mąż jest chory - dodaje. 

Rodzinie zależy, żeby jak najszybciej postawić pana Darka na nogi, aby mógł patrzeć i bawić ze swoją sześciomiesięczną wnuczką i jeździć na rowerze z 10-letnim synem. Do tego potrzebna jest intensywna rehabilitacja. - Będę walczyła o to, żeby wysłać męża na turnus rehabilitacyjny, a jego koszt to 7 tys. zł - przyznaje pani Ania. - Lekarze mówią, że rokowania są dobre. Mąż ma szansę, żeby chodzić samodzielnie o kuli. Rozmawia z nami, rozpoznaje nas i pamięta wiele rzeczy sprzed udaru - dodaje.  Koszty leków i rehabilitacji są ogromne. Miesięcznie na prywatnego rehabilitanta rodzina wydaje 1,4 tys. zł. Udary przyczyniły się do pogłębienia cukrzycy i pogorszenia wzroku oraz zaburzeń psychicznych, dlatego potrzebne są też leki. 

Wesprzeć rodzinę można poprzez licytacje w grupie: Pomóżmy Darkowi stanąć na nogi lub wpłacając pieniądze na konto Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” lub przekazując jeden procent podatku. Więcej informacji można znaleźć tutaj.