
W gospodarstwie rodzinnym Szeligowskich ze spodziewanych kilku ton czereśni do tej pory udało zebrać się raptem 150 kg. Mają nadzieję, że zbiorą tonę.
Wszystko w tym roku wskazywało na to że owoców będzie sporo. Sadom zaszkodziły jednak późnomajowe przymrozki. - Pierwszy raz mieliśmy taką sytuację, że również późne czereśnie dostały mrozu mimo, że nie miały jeszcze kwiatów – wyjaśnia Zbigniew Bagiński, który zajmuje się ich uprawą. Średnio z sezonu było około 5 ton , a w tym roku będzie około 20 procent tej ilości. Obecnie w gospodarstwie Szeligowskich czereśni jest około hektara.
Oprócz czereśni gospodarstwo słynie również ze zrelaksowanych kur z wolnego wybiegu, które dają pyszne jajka. – Sporo mamy młodych drzewek, jednak one jeszcze nie owocują. Pierwszych owoców można spodziewać się po czterech pięciu latach od ich posadzenia. – pan Zbigniew wyjaśnia, że przede wszystkim rośnie u nich wczesna odmiana burlat, a późniejsza odmiana to kordia.
Burlat to przepiękne ciemnoczerwone owoce, dość spore i słodkie. Na drzewach nie pozostało już ich dużo. – Udało nam się przeprowadzić dwa zbiory. Obecna pogoda spowodowała, że pozostałe owoce zaczęły gnić i pękać - relacjonuje mężczyzna i pokazuje okazy, które przez te skazy nie nadają się do handlu. Na drzewach są jeszcze późne owoce, bardziej żółte, jednak jest ich niewiele.
Rodzina gospodaruje w Morsku, u sąsiadów także nie brakuje drzewek owocowych. Podczas rozmowy cały czas słychać działka hukowe, których używają tutaj do płoszenia szpaków. U Szeligowskich mają jednak swój autorski patent na płoszenie tych chronionych ptaków. Nad całym sadem zwieszają się girlandy ze sznurka ozdobionego aluminiowymi puszkami i płytami cd. Sznurki kończą się w oknie domu, wystarczy więc za nie pociągnąć, aby wprowadzić mechanizm w ruch i spłoszyć szpaki. - Tych jednak w tym roku nie ma wcale tak dużo - przyznaje gospodarz. Dodaje, że dopóki ptaki te nie pojawiają się przed zbiorami są całkiem pożyteczne. - Zjadają resztki, które pozostają na drzewach po zbiorach i owady spod drzew - relacjonuje.
Drzewka wymagają też przycinania, przede wszystkim dlatego że z wysokich ciężko zebrać owoce. W tym roku w Morsku zaobserwowali też sporo mszyc, jednak czereśni tak bardzo nie dotknęły. Z robakiem rzadko mają problemy. Mimo tego, że zbiory nie były zbyt udane to gospodarze jednak planują powiększyć areał owocowych sadów.
Pana Zbyszka cieszy również zainteresowanie jajkami od jego niosek. - Od czasu jak rozpoczęliśmy hodowlę niosek nie brakuje nam klientów. Nawet podczas ograniczeń związanych z pandemią. Mamy już swoich stałych klientów, a wciąż pojawiają się nowe osoby, które dołączają do tego grona - podsumowuje mężczyzna.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie