
Kochał swoich podopiecznych, był o nich zatroskany jak ojciec. Szczycił się ich osiągnięciami, a ich porażki i kłopoty przeżywał jak własne - tak wspominają go współpracownicy
W sobotę (31 października) w wieku 69 lat zmarł nagle Janusz Szafrański, wieloletni kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowej w Świeciu. Swoją pracę zawodową poświęcił osobom niepełnosprawnym. Pracował najpierw w Domu Pomocy Społecznej w Luszkówku, później w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Świeciu. Przepracował tu 23 lata (od 1994 do 2017 roku). - Był bardzo zaangażowanym w swoją pracę człowiekiem - mówi o nim Franciszek Koszowski, wicestarosta świecki. - Zawsze zależało mu na dobru podopiecznych. Organizował wiele wydarzeń i wyjazdów. Dbał o życie kulturalne. Przeniesienie warsztatów z ul. Nadbrzeżnej to była nasza wspólna inicjatywa, co znacznie polepszyło warunki pracy i przebywania tych ludzi. W 2017 roku odszedł na zasłużoną emeryturę - dodaje.
Dał się poznać jako człowiek sumienny, obowiązkowy i zdyscyplinowany. Posiadał umiejętności kierowania ludźmi, podejmowania decyzji, dobrej komunikatywności z pracownikami i osobami niepełnosprawnymi. Był bezinteresowny i obiektywny w rozwiązywaniu problemów. Uczulony na potrzeby drugiego człowieka.
„Śmierć nie jest kresem naszego istnienia, żyjemy w naszych dzieciach i następnych pokoleniach" pisał Albert Einstein. Żyjemy tak długo, jak długo wspominają nas osoby, z którymi zetknęliśmy się w życiu.
- Pan Kierownik – tak wszyscy zwracaliśmy się do Pana Janusza, był bardzo miłym, życzliwym człowiekiem - mówi ze wzruszeniem jeden z pracowników.
- Wspaniały człowiek, wspaniały kierownik...Wspaniały dobry człowiek, zawsze uśmiechnięty, pomocny… - tak wspominają go ludzie, z którymi miał kontakt, są to pracownicy, uczestnicy terapii zajęciowej, rodzice osób niepełnosprawnych, przyjaciele Warsztatu.
Pan Janusz Szafrański właśnie taki był. Zawsze serdeczny dla ludzi. Nigdy nie zostawiał ich bez pomocy i wsparcia. Kochał swoich podopiecznych, był o nich zatroskany jak ojciec. Szczycił się ich osiągnięciami a ich porażki i kłopoty przeżywał jak własne.
Był człowiekiem niezwykłym, a jego niezwykłość przejawiała się każdego dnia w drobnych gestach, uśmiechu i serdeczności.
Miał ogromne poczucie humoru, nieraz rozbawiał wszystkich do łez. Swoim pozytywnym nastawieniem dodawał otuchy i sprawiał, że zły dzień stawał się dla każdego lepszy.
Bardzo kochał swoją rodzinę, był dumny ze swojej żony Lidii. Szczycił się osiągnięciami swojej córki Oli oraz wnucząt: Jędrusia, Kai i Neli.
- Obraz Pana Janusza w naszych wspomnieniach jest tak żywy, że dziś jest nam szczególnie trudno pożegnać się z tym wspaniałym człowiekiem. Jego odejście napełnia nas żalem i smutkiem. Będziemy Cię nosić w swojej pamięci na zawsze! Z wyrazami otuchy dla Rodziny - pracownicy i uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
(*) Był bardzo Przyjazny Jako Sąsiad,Szok i niedowierzanie że tak nagle