
Dziś (18 czerwca) zapadł wyrok w sprawie śmierci Krystyny i Jana Chełmowskich. Sąd Rejonowy w Świeciu uznał 27-letniego Tomasza K. winnym spowodowania wypadku.
Małżonkowie zginęli w styczniu w Michalu (gm. Dragacz). W ich alfa romeo na łuku drogi zderzył się czołowo z volkswagenem golfem prowadzonym przez 27-latka, który był pod wpływem amfetaminy. Pani Krystyna, mimo reanimacji, zmarła na miejscu, a Pan Jan w szpitalu następnego dnia.
Prokurator zażądał dla Tomasza K. 10 lat więzienia, a córka Magdalena Kowalska, która była oskarżycielem posiłkowym - maksymalnej kary, czyli 12 lat wiezienia. Obrońca chciał minimalnego wyroku, czyli 2 lat więzienia.
Sędzia Sławomir Sell wydał dwa wyroki. Za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym zasądził dla sprawcy 9 lat i 5 miesięcy kary pozbawienia wolności. Tomasz K. otrzymał też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ma też zapłacić 10 tys. zł nawiązki na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Za drugi czyn, czyli jazdę pod wpływem amfetaminy, 27-latek otrzymał 6 miesięcy więzienia oraz nakaz zapłaty 5 tys. zł nawiązki na FPPoPP.
Jednocześnie sędzia połączył oba wyroki. W sumie Tomasz K. ma odsiedzieć w więzieniu 9,5 roku. Na poczet kary sąd zaliczył czas spędzony w areszcie, czyli okres od 17 stycznia.
- Na winę oskarżonego wskazują wszelkie dowody - mówił sędzia Sławomir Sell. - Niektóre zeznania, pochodzące z kręgu oskarżonego brzmiały niewiarygodnie, wręcz egzotycznie i były sprzeczne z dowodami - dodał.
Sędzia nie dał wiary sugestiom, że Państwo Chełmowscy nie mieli zapiętych pasów. - To, że poszkodowani mieli zapięte pasy zeznał świadek, który był pierwszy na miejscu wypadku i zeznał, że pasy zostały odpięte w czasie udzielania pomocy - powiedział sędzia. - Oskarżony natomiast naruszył zasady ostrożności na drodze i był w sposób znaczny odurzony narkotykami. Można uznać, że technicznie umie jeździć, bo kiedyś posiadał uprawnienia, ale je stracił, a ponownego egzaminu na prawo jazdy nie zdał. Do bycia kierowcą umiejętności techniczne nie wystarczą. Potrzeba też kwalifikacji moralnej, zrównoważenia emocjonalnego, odpowiedzialności za swoje czyny. Pojazd mechaniczny nie jest dla każdego - dodał.
W omówieniu wyroku sędzia podkreślał też, że stan techniczny pojazdu Tomasza K., mimo, że nie był zarejestrowany, nie miał wpływu na przyczyny wypadku. - Warunki były złe, droga w tym miejscu jest wąska, jest ostry zakręt. W dniu wypadku było ślisko - tłumaczył sędzia Sell. - Oskarżony w tych warunkach jechał za szybko, nieostrożnie. Natomiast świadkowie zeznali, że poszkodowani jechali wolno. Oskarżony zlekceważył warunki - dodał.
Sędzia Sell podkreślał też, że 27-latek zbiegł z miejsca wypadku i nie udzielił poszkodowanym pomocy. - Obrońca oskarżonego tworzył taką narrację, że oskarżony był w szoku - mówił sędzia. - Temu sąd nie daje wiary. Świadek widział, jak oskarżony podszedł do samochodu, gdzieś dzwonił, a potem się oddalił. Wyglądało to na celowe działanie, sensowne, racjonale, że miał kontakt z rzeczywistością, z otoczeniem. Widząc, że sytuacja jest poważna, uciekł - dodał.
Tomasz K. przyznał się do winy. - To przyznanie niewiele zmienia, bo wynika z dowodów - mówił sędzia Sell. - Jednak brak tych przeprosił byłby dodatkowym bólem dla rodziny. Myślę, żen żal był szczery. W czasie procesu oskarżony był spokojny, grzeczny, głowę raczej miał zwieszoną - dodał.
Wyrok jest nieprawomocny. Strony mogą się od niego odwołać.
- Decyzję dotyczącą ewentualnego odwołania podejmę po konsultacji z moim pełnomocnikiem - powiedziała córka Państwa Chełmowskich Magdalena Kowalska. - Żaden wyrok nie zmniejszy naszego bólu, ale cieszy mnie fakt, że kara nie jest minimalna. Może będzie to nauką i ostrzeżeniem dla innych - dodała.
Córki Państwa Chełmowskich zamierzają dochodzić na drodze cywilnych odszkodowania od sprawcy za poniesione straty.
Więcej na temat ostatniej rozprawy można przeczytać tutaj.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie