
Na naszych stołach tradycyjnie nie może zabraknąć żurku i białej kiełbasy, pisanek i babek. Ale już nie wszystkie gospodynie same przygotowują wielkanocne potrawy. Jedne zamawiają catering, inne wybierają się z najbliższymi na święta do hotelu
Przygotowania wielkanocnego stołu zaczynały się od wyboru odpowiedniego obrusu. - W naszym regionie mógł mieć trzy kolory: biały, beżowy lub niebieski. Obrus był haftowany na obrzeżach. Miał regionalny wzór kociewski (motywy kwiatów - przyp red.) - wymienia Joanna Biniecka, polonistka i prowadząca spotkanie „Kociewski stół wielkanocny” . Na samym środku stołu stawiano gliniany dzban z dyngusem, czyli gałązkami brzozy, baziami, forsycjami, gałązkami drzewek owocowych i zielonym bukszpanem. - Mógł pojawić się również barwinek, a w przypadku osób, które mieszkały koło lasu, gałązki jagód i żurawiny - opowiada Biniecka. Kolejnym elementem był baranek cukrowy lub z masła. - Zając pojawił się znacznie później i przywędrował do nas z Niemiec - mówi.
Na środku stołu stawiano również święconkę. - Koszyk wyplatany był z wikliny, korzenia jałowca lub słomy - tłumaczy. W nim znajdowały się potrawy, których gospodarze nie jedli przez 40 dni postu, czyli między innymi: chleb, wędlina, kraszanki (jajka barwione na jeden kolor, w sposób naturalny, np. przy użyciu kory dębu), ser i twaróg.
To, co znajdowało się w święconce było wykorzystywane podczas śniadania wielkanocnego. Jedzono też: szynkę wędzoną, kiełbasę polską, białą, salceson ozorowy, pasztety. Spośród dań ciepłych decydowano się na przyrządzenie barszczu lub żurku. - Na Kociewiu królował żurek - zaznacza Biniecka. Na słodko jedzono tylko baby. Tutaj mazurek nie był popularny. - Starano się nie gotować obiadu, gospodynie miały odpocząć po przygotowaniach - mówi Biniecka.
Dzisiaj wielkanocny stół wygląda podobnie, jest na nim jednak nieco więcej przepychu. W wielu domach nadal króluje żurek i biała kiełbasa. Nie brakuje też pisanek i babek. Z łatwością w sklepie można dostać cukrowego i maślanego baranka. Tradycją jest też mazurek. Jajka przygotowywane są w różnych postaciach, np. są faszerowane łososiem i warzywami. Często na śniadaniu pojawia się również jajecznica.
Są jednak tacy, którzy nie mają czasu na zaplanowanie wielkanocnych posiłków lub nie lubią i nie potrafią gotować. Wówczas ratunkiem jest catering. - Z takich usług korzysta coraz więcej osób, zarówno młodych, jak i starszych - przyznaje Angelika Śląska, kierownik Compas Group, restauracji na terenie Mondi. Do wyboru jest wiele dań, tych tradycyjnych, jak i bardziej współczesnych. Można wybierać spośród: barszczu, żurku, chrzanowej, galaretki drobiowej zwanej popularnie „zimnymi nóżkami”, łódeczek z ogórka faszerowanych łososiem i szczypiorkiem, pasztetu z jajkiem, sałatki makaronowej z brokułem, jajek faszerowanych łososiem, makrelą lub tuńczykiem i wielu ciast.
Catering wielkanocny oferuje wiele restauracji w Świeciu, m.in. Restauracja Stare Miasto. - Najwięcej tego typu zamówień mamy od rodzin 4-6 osobowych - przyznaje Michał Kwiatkowski, menadżer restauracji. Tu dużą popularnością cieszy się głównie żurek (na zdjęciu).
W święta coraz więcej ludzi stawia na wypoczynek i wybiera spędzenie świątecznych dni w hotelowym zaciszu. - Przyjeżdżają do nas ludzie z okolic, czyli Torunia i Bydgoszczy oraz z całej Polski. Korzystając z autostrady odwiedzają nas mieszkańcy Warszawy i Łodzi - mówi Łukasz Krusiuk menadżer hotelu Evita w Tleniu. Podczas wypoczynku goście mogą liczyć na świąteczny posiłek, ale nie tylko. - Okazuje się, że mimo iż stajemy się coraz bardziej nowocześni, to nadal doceniamy tradycje. Dlatego zapewniamy wspólne wyjście ze święconką, malowanie jajek. Goście bardzo chętnie w tym uczestniczą - dodaje Krusiuk.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie