
W tym momencie widmo kryzysu wydaje się być już zażegnane. Przez pewien moment mieszkańcy musieli liczyć się jednak z pewnymi trudnościami
Sprawę zgłosił nam jeden z Czytelników – mieszkaniec Pruszcza. - Z poczty w Pruszczu zaczęli zwalniać się listonosze – alarmował mieszkaniec. - Są problemy z dostarczaniem listów i emerytur. Pracownikom nie odpowiadają m.in. warunki pracy. Jest to praca w terenie, nisko opłacana, listonosze muszą korzystać z własnych aut, rozliczanie kosztów eksploatacji pojazdów nie jest miarodajne – dodał.
"Taka sytuacja miała miejsce"
O tym, że problem istniał potwierdził nam burmistrz Pruszcza Dariusz Wądołowski. - Wiem, że taka sytuacja miała miejsce – przekazał nam włodarz. - Pracownicy zaczęli się zwalniać, poczta pracowała w ograniczonym trybie. Jako urząd nie dostrzegliśmy jednak poważniejszych kłopotów. Wszystko działało poprawnie. Wcale nie dziwię się protestującym. Życie drożeje, ceny idą w górę. Pracownicy poczty dopytywali nawet czy jest praca w urzędzie – dodał samorządowiec.
Kryzys zażegnany
Jak ustaliliśmy w tym momencie kryzys został zażegnany. Część pracowników wróciła do pracy oraz zatrudniono nowych listonoszy. Od mieszkańców dowiedzieliśmy się, że nie ma na chwilę obecną problemów z dostarczaniem korespondencji.
Sprawa nie dotyczy tylko Pruszcza
Dodatkowo jak przekazali nam mieszkańcy sprawa nie dotyczy tylko Pruszcza. Podobne problemy wystąpiły także w sąsiednim Dobrczu (pow. bydgoski). Widmo paraliżu w całym kraju istniało pod koniec ubiegłego roku. Doszło jednak do pewnych podziałów wśród związkowców. - Ponad 60 proc. pracowników zarabia 2 800 złotych brutto – mówił pod koniec roku na antenie Radia Zet Sławomir Redmer, szef Związku Zawodowego Pracowników Poczty. - Ja bym chciał, żeby pracownicy Poczty zarabiali przynajmniej po te 4 tys. złotych. Bardzo wielu naszych pracowników używa prywatnych samochodów w pracy, oczywiście w celach służbowych. Otrzymują za to ekwiwalent, ale stawki nie zmieniają się od wielu lat. Jest coraz gorzej. Firma zwolniła wiele tysięcy ludzi. Bardzo często pracownicy z 30-letnim stażem odchodzą ze względu na poziom wynagrodzeń – dodał.
fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
***** ***
Mała zarabiają? Robią za psie pieniądze... Wstyd żeby państwowa firma nie wypłacała najniższej krajowej a za auto dostają tylko smieszna kilometrówke i tłumacza się z każdego dodatkowego kilometra. Praca odpowiedzialna i w ciężkich warunkach pogodowych za takie pieniądze.. Szacyn dla tych co robią dalej! Powodzenia i życzę podwyżek!
Kryzys zazwganay ale robota od ciemnego do ciemnego. 4 osoby zwolnione 2 zatrudnione? To jest zażegnany kryzys?! Piszcie prawdę w tych waszych artykułach jak już piszecie bo ludzi w błąd wprowadzacie..
Szkoda ze tylko mieszkańców obchodzi to co tam się dzieje.. I że nie ma kto robić. A cala "góra' ma to głęboko w du... Pie!