Reklama

Szkoła Morska nad Wdą. Wśród uczniów była legenda polskiej marynistyki

05/09/2017 06:03

Nad Wdą w latach dwudziestych działała Szkoła Specjalistów Morskich. Szeroko o edukacji w niej pisał Karol Olgierd Borchardt w swej kultowej książce „Znaczy Kapitan”


P odoficerowie Marynarki Wojennej RP trafiali w latach dwudziestych na przeszkolenie do Świecia do Szkoły Specjalistów Morskich. Gdańsk do Polski nie należał, a Gdynia jako ośrodek morski dopiero rysowała się w rządowych planach.


Dziś następcą szkoły ze Świecia jest Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. Placówka w Świeciu zaczęła działalność w 1921 roku. Wcześniej marynarzy dwa lata szkolono na Wiśle w Modlinie, jednak z powodu wybuchu wojny polsko-bolszewickiej naukę przerwano, a marynarze trafili na front.



Siedziba mieściła się w dzisiejszej SP nr 7

Po zakończeniu walk szkołę przeniesiono do grodu nad Wdą i Wisłą, gdzie jej siedziba mieściła się w dzisiejszym budynku SP nr 7. Trafiali tam poborowi, którzy w przypadku wojny mieli stanowić kadrę podoficerską na pokładach jednostek MW RP. Szkoła kształciła w kilkutygodniowych turnusach odbywających się latem. Żeby błyskawicznie przygotować do służby na okrętach wojennych, trafiali tam ludzie, którzy mieli już pojęcie o służbie na morzu, najczęściej prawie wszyscy absolwenci Szkoły Morskiej w Tczewie, zanim trafili do floty handlowej.


Ze Świecia wychodzili następujący specjaliści: sterownicy, sygnaliści, mechanicy turbin, palacze, motorzyści, radiotelegrafiści, nurkowie, elektromechanicy, marynarze pokładowi, minerzy, torpedyści, sanitariusze, strzelcy,  a także kucharze oraz muzykanci.


Szkoła Specjalistów Morskich w Świeciu w 1923 roku według stanu na dzień 17 sierpnia liczyła 220 osób. W trakcie praktycznej nauki marynarze wszystkich klas strzelali na strzelnicy garnizonowej, uczestniczyli w zajęciach polowych, na placu ćwiczebnym w Sulnówku oraz odbywali naukę wiosłowania na Wdzie.



Świecie zaistniało w książce  „Znaczy kapitan”

W ten sposób w Świeciu pojawił się Karol Olgierd Borchardt, legenda polskiej powieści marynistycznej, który szeroko wspominał swój pobyt w Świeciu w książce „Znaczy kapitan”.


„Do kadry w Świeciu trafiłem nieco później od kolegów (...). Zobaczyłem ich ogolone głowy, jak maszerowali w kolumnie czwórkowej.” To początek opisów pastwienia się nad młodymi oficerami marynarki handlowej przez prowadzących zajęcia podoficerów, którzy najczęściej rekrutowali się z floty pruskiej i młodszym kolegom zazdrościli zdobytego już wykształcenia.


Borchardt szkołę nieustannie nazywa kadrą: „Kadra miała na celu przerobienie nas w jak najkrótszym czasie z osób cywilnych na (pod)oficerów marynarki wojennej. Odbywało się to z zastosowaniem zasad Fryderyka Wielkiego, przeszczepionych następnie do Kaiserliche Kriegsmarine, a stamtąd do nas przez usta starych podoficerów wywodzących się z tejże marynarki.


Kadra była przepełniona ludźmi, miejsca było mało, umundurowania również. W malutkich izbach żołnierskich mieściły się trzy pokłady łóż.” Borchardt pisze, jak młodzi adepci szkoły w Tczewie z pobłażliwością i wyrozumiałością traktowali szykany podoficerów byłej pruskiej armii. „Staszek posłusznie siada w miejscu wybranym przez mata, w samym środku kałuży. Wyciąga nogi i przybiera przepisowo zawstydzony wyraz twarzy. W tym momencie nadchodzi jeden z kolegów gimnazjalnych Staszka, który wolał marynarkę wojenną niż handlową i już jako oficer trafił do kadry w Świeciu. Widząc swego kolegę w postawie „siadł i wstydził się” w samym środku kałuży, rzuca się do sprężonego przed nim na baczność mata: - Jak śmiecie coś podobnego! Ale siedzący w wodzie Staszek wstawia się za matem, cedząc wymawiane słowa wolno przez nos: - Rysiu! Daj mu spokój. Przecież on i tak tego nie zrozumie, a ja wytrzymam.



Przenosiny na okręt

Okres rekrucki zakończył się utwierdzeniem naszych przełożonych w ich „wspaniałej” metodzie przez zaproszenie całej kadry podoficerskiej na pożegnalne przyjęcie. Mimo twardych warunków, Borchardt wspomina swój pobyt w Świeciu z sympatią, nie opisuje jednak w zasadzie w ogóle tego, czym zajmowali się rekruci w wolnym czasie na ziemi świeckiej. W 1927 roku szkołę przeniesiono na okręt hulk ORP „Bałtyk”.

Aplikacja nswiecie.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nSwiecie.pl




Reklama
Wróć do