
Pan Jerzy jest nietypowym hodowcą, zooterapeutą, prowadzącym zagrodę edukacyjną w miejscowości Wętfie (gm. Lniano). Jego gospodarstwo zamieszkuje alpaka oraz stadko owiec kameruńskich
Zwierzęta te pracują z panem Jerzym podczas prowadzonych przez niego zajęć z dziećmi, dorosłymi a także z osobami z niepełnosprawnościami. – Całe życie właściwie prowadziłem jakieś szkolenia. Przez pewien czas pracowałem w Zarządzie Szpitala Praskiego w Warszawie. Niestety, zachorowałem na świńską grypę, a w wyniku powikłań nie mogłem chodzić – opowiada hodowca. Choroba poskutkowała utratą pracy, a rehabilitacja i powrót do zdrowia pochłonęły niemal całe oszczędności. – Straciłem niemal wszystko, ale miałem już nowy plan. Odkryłem alpaki szukając czegoś, co może przyciągnąć do mnie na zajęcia – mówi Grzybowski.
Jedną z najstarszych hodowli alpak w Polsce prowadzą państwo Pietrzykowscy w Szyszyńskich Holendrach koło Ślesina (woj. wielkopolskie). Tam Grzybowski zrobił kurs alpakoterapii, a dwa lata później kupił siedlisko w Wętfiu. Aby je zakupić, Grzybowski sprzedał swój dom, a około 30 tys. złotych udało mu się zdobyć dzięki dotacji z Urzędu Marszałkowskiego.
Na początku hodowca kupił dwie alpaki - Kameleona i Aramisa, z którymi mógł prowadzić zajęcia terapeutyczne z dziećmi. Niestety, w momencie, gdy zajęcia zaczęły robić się popularne, a kalendarz zaczął się zapełniać, zaczęła się pandemia. Na domiar złego, jedna z alpak - Aramis - zmarła. Strata doprowadziła Kameleona do bardzo złego stanu emocjonalnego. Aby mu pomóc, bardzo szybko, w ciągu 12 godzin Grzybowski dokupił pierwszą owcę kameruńską Maleńką, aby dotrzymywała towarzystwa osamotnionej alpace. Owieczka okazała się ciężarna, więc stadko szybko się powiększyło o baranka Karmela. Obecnie w zagrodzie pana Grzybowskiego biegają cztery owce. Owce kameruńskie to rasa wywodząca się z zachodniej Afryki, głównie z Kamerunu i z Wybrzeża Kości Słoniowej. Są stosunkowo mało wymagające. Wymagają ochrony przed deszczem, dobrego siana, stałego dostępu do wody i lizawki. – To są bardzo odporne i wytrzymałe zwierzęta – zauważa Grzybowski. – Nawet śnieg nie był dla nich problemem – dodaje.
Alpaki potrzebują dużego wybiegu o powierzchni co najmniej 1500 m kw i dostępu do trawy, która stanowi 30 proc. ich pożywienia. Pozostałe 70 proc. to siano. Zwierzęta potrzebują także paszy w granulacie lub proszku, która dostarcza im odpowiednich składników odżywczych.
Zdaniem pana Jerzego alpaki są dość tanie w hodowli. Problem pojawia się w momencie choroby zwierzaka, ponieważ specjaliści są trudno dostępni, a konsultacje kosztowne. W Polsce można ich znaleźć w Warszawie, a leczenie może pochłonąć tyle, co zakup nowego zwierzęcia, czyli nawet 5-7 tys. zł. Młoda, sześciomiesięczna alpaka może kosztować od siedmiu do nawet kilkunastu tys. zł.
Poza obszernym wybiegiem, alpaki potrzebują stajni, które będzie dla nich łatwo dostępne, i będzie dawało osłonę od opadów i przede wszystkim od wiatru. – Alpaki są bardzo odporne na niskie temperatury, -20 stopni nie stwarza dla nich problemu, bo to zwierzęta, które wywodzą się z bardzo wysokich gór, gdzie takie temperatury są normalne – wyjaśnia Grzybowski. – Natomiast wiatr może doprowadzić do przeziębienia i choroby zwierzęcia – dodaje. Zaletą alpak jest także czystość. – One trawią niemal wszystko co zjedzą, a wydalają w bardzo małych ilościach, i co ciekawe, zawsze w tym samym miejscu – tłumaczy hodowca.
Alpaki są bardzo przyjazne i lubią zajęcia z udziałem dzieci, trzeba jednak pilnować, aby ich praca terapeutyczna nie zajmowała więcej niż dwie godziny dziennie. – Pomimo, że Kameleon lubi zajęcia i zwykle wychodzi do uczestników z ciekawością, to dłuższe zajęcia powodują u niego zmęczenie – mówi Grzybowski. – Jeśli zauważam, że zaczyna się irytować, przerywam zajęcia. Zwierzę jest najważniejsze, to on wybiera, kiedy pracować. Muszę reagować i chronić go, jeżeli nie chce dalej współpracować i np. unika dotyku – dodaje. Łatwiej jest zatem prowadzić zajęcia z udziałem dwojga zwierząt, dlatego pan Jerzy ma w planach zakup kolejnego samca.
Alpaki w większych stadach hodowane są głównie w celu pozyskiwania wełny, która nie uczula i jest bardzo ciepła. Z kolei owce kameruńskie hodowane są głównie na mięso, które jest smaczne, ciemne w kolorze, przypominające dziczyznę, a przede wszystkim jest pozbawione zapachu typowego dla baraniny pozyskiwanego z innych ras.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie