
– Kiedyś 60-hektarowe gospodarstwo zapewniało dobrobyt rodzinie, dziś zastanawiam się czy wystarczy mi pieniędzy na utrzymanie - komentuje Włodzimierz Sławiński z Serocka
Żniwa nie były najgorsze. – Po wiosennych przymrozkach zboża obrodziły trochę słabiej niż w ubiegłym roku – komentuje Grzegorz Chmielewski, gospodarz z Bukowca. – Ale mówi się, że to był rok na kukurydzę. Tam gdzie kukurydzy nie zaatakowały choroby lub szkodniki obrodziła bardzo dobrze. U mnie sypała po 10-11 ton mokrego ziarna z hektara i około 50 ton zielonej masy – dodaje.
Hodowcy bydła mlecznego nie patrzą jednak z optymizmem w przyszłość. – Wszystko drożeje, a cena mleka na li-
trze poszła w ostatnim czasie o 10-15 proc w górę, ale to nie pokrywa rosnących kosztów produkcji – komentuje Chmielewski. – W tym profilu działalności rolniczej największe są koszty energii i paliwa, które w ostatnim czasie bardzo wzrosły. Każdy rolnik może ubiegać się o zwrot akcyzy, ale ceny tak galopują, że nawet Państwo
nie nadąża ze zwrotem tych stawek – komentuje Chmielewski. – Mam 36 krów, a cena 1,7 zł za litr mleka w skupie utrzymuje się na stałym poziomie od kilku lat – twierdzi Włodzimierz Sławiński z Serocka (gm. Pruszcz). – Tymczasem wszystkie środki utrzymania krów rosną. To co dzieje się w ostatnich miesiącach przechodzi ludzkie pojęcie. Wiosną zdecydowałem się na zakup i montaż robota udojowego za 125 tys. euro netto, więc na pewno
szybko nie wycofam się z produkcji mlecznej, bo będę musiał spłacić zobowiązania. Musiałem to zrobić, żeby wreszcie żyć jak ludzie. Mieć trochę czasu dla siebie, bo dziś mamy takie czasy, że brakuje pracowników do gospodarstwa. To praca wymagająca poświęcenia. Krowy muszą być nakarmione i wydojone niezależnie
od dnia tygodnia, tego czy ktoś ma święto, urodziny czy pogrzeb. Oferowałem nawet 5 tys. zł wynagrodzenia ludziom, ale do tak ciężkiej pracy nikt nie chce przyjść – dodaje.
Rosną ceny paliwa. Jeszcze na początku roku cena za litr wahała się w okolicach 4 zł, teraz już kosztuje 6 zł. Dla przykładu w gospodarstwie państwa Chmielewskich miesięcznie zużywa się około 1000 litrów paliwa, a podwyżki generują dodatkowe 2 tys. zł w kosztach produkcji.
Wielu mleczarzy samemu produkuje pasze objętościowe. – Ale zboża treściwe czy wysokobiałkowe trzeba
kupić, a ich ceny poszły w górę o 60-80 proc – komentuje Chmielewski.
Problemy są też z kupnem ziaren na zasiewy. – Nasiona lepszych odmian kukurydzy są trudno dostępne – zauważa Sławiński. – To co dzieje się z cenami nawozów przechodzi pojęcie. W ubiegłym roku saletra amonowa kosztowała 870 zł za tonę, a w tym roku tak poszła w górę, że wstrzymałem się z zakupem. Jednak w sierpniu stwierdziłem, że nie ma na co czekać. Kupiłem za cenę 1200 zł za tonę zapas na cały rok, a teraz jej cena to już 2900 zł, więc podrożała trzykrotnie – dodaje.
Przedstawiciele firm handlujących siewem, nawozami czy skupujących zboża przyznają, że jest bardzo dużo rolników, którzy mają problemy z zapłatą. – Kiedyś 60-hektarowe gospodarstwo jakie mam mówiło się, że za-
pewni dobrobyt całej rodzinie. Tymczasem moje dzieci są wykształcone i nie zamierzają pracować w rolnictwie. Ja jestem rolnikiem z wyboru, rozwijałem gospodarstwo i powiększałem, ale teraz zastanawiam się, gdzie popełniłem błąd. Jak tak dalej będzie rok, dwa może jeszcze dam radę funkcjonować, bo mam zapasy, ale co będzie później... – zastanawia się Włodzimierz Sławiński.
Przyczyn takich ogromnych wahań cen gospodarze upatrują się także w bardzo niestabilnej sytuacji międzynarodowej. – Przede wszystkim to politycy powinni zadbać o stabilzację, bo mleczarnie dużo produktów eksportują, więc na raziem mamy zapewnione ceny, ale wszystko zależy co się zadzieje w po-
lityce – komentuje Chmielewski.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie