
Wczoraj (1 lutego) około godz. 16 policjanci z komendy w Świeciu zatrzymali 31-latka. Mężczyzna ukrywał się w mieszkaniu, w którym dzień wcześniej interweniowała policja. Trzeba było wyważyć drzwi
W poniedziałek (31 stycznia) policjanci dostali anonimowe zgłoszenie, z którego wynikało, że na balkonie bloku przy ul. Piłsudskiego w Świeciu stoi małe dziecko beż żadnej opieki i jest w samym pampersie. Sąsiadów już wcześniej niepokoiło zachowanie lokatorów. Pojawiały się opinie, że mają oni związek z narkotykami.
Gdy funkcjonariusze dotarli pod wskazany adres, zastali 22-latkę, której zachowanie było na tyle nietypowe, że policjanci wykonali jej badanie alkomatem. Kobieta nie była pijana. Wykonano więc testy na obecność narkotyków. - Wstępne wyniki wskazują, że w jej organizmie była obecna marihuana i amfetamina - wyjaśnia - podkom. Joanna Tarkowska, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Świeciu. - Dodatkowo funkcjonariusze znaleźli w mieszkaniu kilka gramów suszu roślinnego, prawdopodobnie marihuany - dodaje.
Pod opieką 22-latki było 3-miesięczne dziecko oraz 2-latek. Decyzją pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej w Świeciu dzieci trafiły do babci. O ich dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny. Kobieta została zatrzymana. We wtorek usłyszała zarzut posiadania nielegalnych środków odurzających oraz narażenia dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Za pierwszą sprawę grozi jej do 3 lat więzienia, za drugą - od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Wczoraj około godz. 16 policja pojawiła się pod drzwiami przy ul. Piłsudskiego w Świeciu ponownie. Tym razem interweniowali w prawie 31-letniego partnera kobiety. Posiadali informacje, że mężczyzna ukrywa się pod tym adresem. Świecianin od kilku miesięcy unikał wymiaru sprawiedliwości, który wydał na niego dwa nakazy doprowadzenia i trzy zarządzenia. Miał bowiem trafić na blisko 20 miesięcy do więzienia. Skazano go za niepłacenie alimentów, kradzież, uszkodzenie ciała i łapówkę.
- Policjanci wydziału kryminalnego zapukali do mieszkania, jednak świecianin nie chciał im otworzyć - relacjonuje podkom. Tarkowska. - Nie pomógł nawet właściciel lokalu, ponieważ jak się okazało, najemca zmienił zamki w drzwiach. Wówczas, na prośbę policjantów, funkcjonariusze straży pożarnej wyważyli drzwi mieszkania. Skazany najpierw trafił do policyjnego aresztu, a następnie do zakładu karnego, gdzie za popełnione przestępstwa odbywa zasądzoną karę pozbawienia wolności - dodaje.
Fot. AC
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szkoda, szkoda, szkoda!!!!! Dzieci. Tylko one tu się liczą.
Znając życie to trafia do Bąków a tam już gruba krowa zadba skutecznie o zniszczenie tych dzieci. Mam nadzieję, że Babcia tych dzieci naprawi swoje błędy wychowawcze i uratuje te malutkie dzieci od bidula.
Babcia nie ma tu żadnej winy wychowawczej to wina jej córki która popadła w złe towarzystwo .
Babcia tych dzieci to wspaniała kobieta i na pewno nie pozwoli ich sobie odebrać A córka...no cóż znałam ją i twierdzę że jest chora psychicznie a do tego zle towarzystwo