
Są miejsca gdzie do dziś, w soboty, nie wywozi się obornika. W całym powiecie rozsiane są po epidemiczne cmentarze. A roboty drogowe czasem odsłaniają kości ofiar chorób sprzed wieków...
Pierwsze najpoważniejsze epidemie odnotowane w kronikach dotyczyły dżumy. W kronice pelplińskiej odnotowano na początku XV wieku, że zaraz objęła całe Pomorze. Morowe powietrze uznawane było za karę za grzechy. Teraz jednak najwięcej śladów na Kociewiu znajdziemy po epidemiach cholery, które uderzały w nasze ziemie w XIX wieku. Jeszcze niedawno jednym z najpopularniejszych świętych Kociewia był św. Roch. To właśnie do niego mieszkańcy modlili się, kiedy spadała na nich plaga. Sam święty żył we Włoszech w XIV wieku. Podobno przeżył dżumę. W historii miejscowości gdzie stoją kapliczki ze św. Rochem często znajdziemy informacje o chorobie nawiedzającej te wsie. Dla przykładu zabytkową figurę świętego Rocha znajdziemy w centrum Cekcyna, w powiecie tucholskim, którą ustawiono po epidemii w 1873. Kolejnym świętym którego kult związany jest z epidemiami jest św. Rozalia.
W Jeżewie cholera i tyfus
W powiecie świeckim epidemie wybuchały w latach 1855, 1859, 1866 i 1873. W 1866 roku tak pisał ksiądz Juliusz Steinigke, proboszcz parafii w Jeżewie: - Podczas lata i jesieni w parafii panowała silna cholera. Na szczęście tutejszą okolicę ominęły śmiertelne wypadki, tylko w Laskowicach stwierdzono jedno poważne zachorowanie. Przez całą zimę panowała gorączka tyfusowa, która spowodowała znaczną śmiertelność, głównie wśród Niemców.
Źródło św. Rocha
Choroba musiała zbierać też wielkie żniwa w gminie Pruszcz, w tej bowiem, najwięcej znajdziemy cmentarzy poepidemicznych. Są one w Luszkówku, Konstantowie, Gołuszycach, Cieleszynie i Topolnie. To ostatnie miejsce ma niezwykłą historię. Na wzgórzu św. Rocha chowano bowiem zmarłych na cholerę. W XVI/XII w., prawdopodobnie Samuel Konarski - Chorąży Pomorski, zbudował na wzgórzu drewnianą kaplicę. W XIX w. kaplica ulegała niszczeniu i wymagała odrestaurowania. Jednak Niemcy nie zgodzili się na jej odbudowę. W miejscu, gdzie stała kaplica, stoi obecnie Krzyż. Było to źródło licznych pielgrzymek: - Tu za dawniejszych czasów odbywały się odpusty św. Rocha, na nie wiele przybywało ludu, bo wielką miał cześć ku patronowi przeciw zarazie – pisał w opracowaniu o historii Topolna ks. Leon Kiedrowski. Wierzono, że okolica znajduje się pod szczególną opieką świętego i dlatego modlitwy odmawiane w określonej intencji zawsze były skuteczne. Ze wzgórza bije też źródełko, którego woda podobno miała cudowne właściwości. Dziś zawiera tak dużo związków żelaza, że nie nadaje się do picia.
Czysta woda
Cholera to choroba bakteryjna, która często przenosiła się przez zanieczyszczoną wodę. Co ciekawe podczas epidemii w 1873 roku, jednej z najgroźniejszych jakie nawiedziły nasze ziemie w szpitalu psychiatrycznym w Świeciu nie zmarł nikt, bo miejsce miało własną studnię z której czerpano wodę. Cholera dotknęła między innymi mieszkańców Gródka, w gminie Drzycim. Do dziś za wsią stoi krzyż, w tej chwili już czwarty, w miejscu gdzie chowano zmarłych na tę chorobę mieszkańców wsi. W gminie epidemie z pewnością musiały nawiedzić też Dąbrówkę i Wery, bo i tam znajdziemy takie cmentarze.
Na rozstaju dróg
W Łążku, w gminie Osie, choleryczny cmentarz posadowiono na rozstaju dróg pod lasem. Miejscowi nazywali go Barbarką. Teraz jest zwykłym parafialnym cmentarzem, a staraniem mieszkańców stanęła na nim św. Barbara. Bardzo często dla ochrony przed zarazą zmarłych zakopywano właśnie na rozstaju dróg. Tak musiało być też w Miedznie, w gminie Osie, gdzie podczas prac natrafiono na zwłoki dziewczynki, zakopane na rozstaju pod wielką lipą. Świętym składano przyrzeczenia. Jednym o którym w okolicy słyszymy najczęściej, jest nie wywożenie obornika na pola w sobotę. Poepidemiczny cmentarz ukryty jest także na polach Wierzchów w gminie Osie, w części wsi zwanej Warszawą.
Nie wożą gnoju w sobotę
Niewiarygodna historia wiąże się też z cmentarzem w Błądzimiu w gminie Lniano. Tam chowano zmarłych z czasów epidemii z lat 60 XIX wieku. Oczywiście jego patronem jest św. Roch. Kilkanaście lat temu jego historię relacjonowała dziennikarzom ówczesna sołtys. Do Świekatowa mieszkańcy mieli za daleko, wiele ciał pochowano podczas zarazy na miejscu. Po postawieniu figurki Rocha rolnicy zobowiązali się, że co roku 16 sierpnia będą obchodzić święto wolne od pracy. Później ten dzień przemianowano na pierwszą niedzielę po 16 sierpnia i podobno przez długie lata we wsi odbywały się tego dnia festyny. Oczywiście obiecali także nie wozić gnoju w sobotę. Podobno jedna z młodych mieszkanek wsi złamała zakaz i wysłała na pole dwa konie z obornikiem - oba padły.
Cholera wśród weteranów
W Dragaczu, chyba po raz ostatni w naszym powiecie, odnotowano przypadek tej choroby w 1921 roku. Przywleczona została wraz z wojskiem. W Grupie utworzono „obóz, w którym demobilizowani hallerczycy oczekiwali wraz z rodzinami na możliwość opuszczenia kraju i powrotu za granicę, do miejsc zamieszkania położonych poza granicami Polski, m.in. we Francji, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Z powodu przedłużających się procedur część z nich zmuszona była pozostać w Grupie przez dłuższy czas, aż do końca 1922 roku. Weterani żyli tu w trudnych poligonowych warunkach, bardzo uciążliwych zwłaszcza w okresie zimowym. W 1921 roku w obozie zapanowała epidemia cholery, która odebrała życie około stu byłym żołnierzom „Błękitnej Armii”.” – czytamy na stronie urzędu gminy Dragacz.
(fot. zk) Cmentarz w Łążku był kiedyś cmentarzem cholerycznym. Miejscowi nazywają go "Barbarką".
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie